Reklama

W 2015 roku Justyna Steczkowska skorzystała z zaproszenia do Chin, w których zagrała dla lokalnej publiczności. Występ cieszył się ogromnym zainteresowaniem, ale dopiero po kilku latach wokalistka zdradziła, że były z nim pewne problemy. Wszystko za sprawą cenzury, która w Chinach jest bardzo surowo przestrzegana.

Reklama

Justyna Steczkowska o cenzurze w Chinach

Wokalistka wspomina swój wyjazd bardzo pozytywnie. Szczególnie ze względu na publiczność. „Pojechałam tam z całą rodziną. I było fantastycznie! Tutaj ludzie znają mnie nie tylko dzięki muzyce. Dla Chińczyków byłam po prostu wokalistką z Polski. Oceniano mnie wyłącznie przez pryzmat mojej muzyki i umiejętności. To było fantastyczne. Grałam w dużych salach wypełnionych ludźmi po brzegi. Gdy śpiewałam wysokie dźwięki, to oni w trakcie utworów potrafili bić brawo i piszczeć z zachwytu. To było zabawne, ale też bardzo wzruszające”, powiedziała piosenkarka Plejadzie.

W najnowszym wywiadzie, wokalistka dodała, że dużym zaskoczeniem była cenzura, która spotkała ją i zespół. „Przed wylotem do Chin musiałam przetłumaczyć wszystkie piosenki, które miałam śpiewać. To wymogi chińskiej biurokracji. Urzędnicy sprawdzali, czy nie ma w nich czegoś niestosownego, co mogłoby urazić ich kulturę czy naród. Po przejściu przez wszystkie formalności dostałam zgodę na wykonywanie tam moich utworów. Nikt jednak nie zapytał mnie wtedy o teledyski”, opowiedziała Steczkowska.

I to właśnie dwa klipy piosenkarki wzbudziły zaniepokojenie wśród lokalnego dygnitarza… „W Chinach są ogromne możliwości techniczne i w salach, w których występowałam, były wielkie ekrany, postanowiłam w trakcie koncertów wyświetlać na nich moje klipy i przygotowane do trasy koncertowej wizualizacje. No i jakiś dygnitarz zwrócił uwagę naszemu opiekunowi, że nie możemy pokazywać na przyszłość niektórych rzeczy. Dla nich "Skłam" i "Tatuuj mnie" to było za dużo. (śmiech) Do dziś nie mam pojęcia dlaczego. Nie wiem, z jakiego powodu władze uznały, że Chińczycy nie powinni tego oglądać. Gdy widziałam reakcje publiczności, miałam wrażenie, że nie mają nic przeciwko. (śmiech) No ale cóż, też kiedyś przeżywaliśmy cenzurę w naszym kraju”, ujawniła Justyna Steczkowska.

A czy artystka powróciłaby do Azji, by znów wystąpić? Okazuje się, że tak, ale na razie nie było sprzyjających okoliczności… „Już dwa razy zapraszano mnie, żebym wróciła do Chin. Za pierwszym razem miałam już zakontraktowaną trasę w Polsce, więc nie chciałam z niej rezygnować. A za drugim – moje dzieci miały ważne egzaminy w szkole i chciałam je wspierać w tym czasie. Myślę, że któregoś razu skorzystam z zaproszenia i jeszcze tam wrócę”, opowiedziała Justyna Steczkowska Plejadzie.

Reklama

Występy w Chinach to dla polskiego artysty ogromny sukces. Dlatego z całego serca życzymy wokalistce powtórzenia przygody sprzed 4 lat!

Reklama
Reklama
Reklama