Reklama

Piękna, ambitna, pewna siebie. Dwadzieścia lat, czternaście ról, prawie cztery miliony wejść na YouTube’a, gdzie ostatnio wrzuciła swój kolejny singiel „Nie muszę”. Julia Wieniawa, jedna z najbardziej utalentowanych aktorek młodego pokolenia. W rozmowie z Krystyną Pytlakowską opowiedziała o cenie sukcesu i planach na przyszłość. Co by dziś robiła, gdyby nie powiodło jej się w aktorstwie?

Reklama

Szybka kariera może zdeprawować?

Gdy się myśli o sobie trzeźwo, to nie. Mam fajną, mądrą mamę i świetnych przyjaciół, oni sprowadzają mnie na ziemię. Ale zmieniłam się. Jestem o wiele silniejsza niż kiedyś, bardziej pewna siebie. Znam już swoją wartość. Ale z drugiej strony muszę bardziej na siebie uważać, na ludzi, którzy są wokół. Ograniczam więc mój krąg towarzyski. Jestem bardziej nieufna niż dawniej.

Idąc ulicą, oglądasz się za siebie?

Czasem tak. Wcześniej tego nie miałam, żyłam bardziej na luzie. Niedawno, już podczas kryzysu z Antkiem, wieloletni kolega odprowadzał mnie pod klatkę, a tu paparazzi robi nam zdjęcia. Nie mieszkam w centrum, musiał mnie śledzić. Zapytałam, po co to robi. Powiedział: „Taki jest show-biznes, mała”. Popłakałam się, bo nie chcę żyć w takim świecie.

A co sądzisz o hejcie? Większość Twoich koleżanek twierdzi, że nie czytają hejtów, ignorują je.

To kłamią! (śmiech). Widzę, jak na planie różne osoby co chwilę sprawdzają w telefonie komentarze na swój temat. Próbowałam nie czytać, ale nie da się. I chociaż z czasem mniej się zwraca na hejty uwagi, to jednak zawsze bolą. Mam emocje, uczucia. Złoszczę się, gdy czytam wyssane z palca informacje na mój temat. Mnie się albo bardzo lubi, albo nienawidzi.

Kiedy chciałaś być aktorką, wliczałaś to w koszty ryzyka?

Wiedziałam, że tak to działa i że nie wszyscy będą mnie kochać. Podobno sukces jest mierzony ilością wrogów. Jednak uważam, że jeszcze nie osiągnęłam prawdziwego sukcesu. Takiego, o jakim marzyłam. Ja się dopiero rozkręcam.

To nie jest sukces – prawie cztery miliony wejść na YouTube’a słuchaczy Twojej piosenki? Bardzo dobrej zresztą.

Myślę, że to część rozwoju mojej kariery. Zresztą kariera składa się z dużych i małych sukcesów. I każdy bardzo mnie cieszy, bo każdy jest sumą talentu, pracy i szczęścia, by znaleźć się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie.

Uważasz, że masz talent?

Tak, tylko jeszcze nieoszlifowany. Ciągle się uczę. Na razie chcę korzystać z zawodowych propozycji. Ale gdy będę miała wewnętrzną potrzebę, by pójść na studia, to pójdę. Zresztą wiele się już nauczyłam na planach filmowych. Oczywiście portale plotkarskie twierdzą, że miałam tylko trzy role… choć to bzdura.

Policzyłam. Jedenaście seriali i trzy filmy. U dziewczyny, która kilka dni temu skończyła 20 lat, to imponujący wynik.

Dziękuję.

Nie jesteś fałszywie skromna.

Uważam, że trzeba być pewnym siebie, ale mieć też pokorę.

Uważasz, że jesteś już aktorką?

Długo nazywałam siebie aspirującą aktorką. Bałam się, że ktoś powie: przecież nie masz dyplomu. Teraz się to zmieniło. Wiem już tyle o tym zawodzie, że czuję się w nim komfortowo, znam swoje mocne strony.

Aktorzy twierdzą, że dopiero teatr jest prawdziwym sprawdzianem.

No to muszę się pochwalić, bo dostałam rolę w Teatrze Telewizji. Skakałam z radości. Nie mogę jeszcze ujawnić szczegółów. Zaczynamy w lutym.

Jesteś strasznie zapracowana. Mama nie ostrzegała Cię, że tak będzie?

Martwiła się o mnie, ale nie wiedziała, przed czym ma mnie ostrzegać. To tata mówił: „Uważaj, bo może ci się nie udać, to niełatwy zawód”.

(...)

A gdyby Ci się nie powiodło w aktorstwie, to co byś dzisiaj robiła?

Nigdy nie myślałam, że mi się nie uda, bo bardzo mocno wierzyłam, że marzenia się spełniają, ale myślę, że wszędzie znalazłabym dla siebie miejsce. Jako dziecko potrafiłam się odnaleźć w każdej sytuacji. Od zawsze moją drugą pasją była jazda konna. Jeżdżę od ósmego roku życia. I to był mój plan B (śmiech), chciałam zostać trenerką! Teraz konie to dla mnie najlepszy relaks. Wyjeżdżam poza Warszawę, zostawiam telefon w stajni, wsiadam na konia i o niczym nie myślę.

Co jeszcze w nowej VIVIE! 1/2019?

Julia Wieniawa o dorastaniu w świetle fleszy, trudnych wyborach i drodze do sukcesu. Wyznania mistrza Janusza Józefowicza: "Za moją karierę płacili bliscy". Paulina Smaszcz-Kurzajewska o chorobie, miłości i pomaganiu. Artystka, skandalistka, feministka. Z czego śmieje się Amy Schumer?

Marcin Kempski/I LIKE PHOTO
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama