Reklama

W lutym Rinke Rooyens zachorował na ciężkie zapalenie płuc. Joanna Przetakiewicz po raz pierwszy opowiedziała o chorobie męża w wywiadzie VIVY!. "Każdego dnia było coraz gorzej. Dwa antybiotyki, potem trzeci i czwarty. I nic. Żadnej poprawy", mówiła. Projektantka raz jeszcze powróciła do dramatycznych wspomnień w rozmowie z Faktem. Podkreśliła, jak okropnym uczuciem była bezradność. Nawet lekarze nie wiedzieli, jak pomóc jej ukochanemu.

Reklama

Joanna Przetakiewicz o chorobie męża i trudnym leczeniu męża

Joanna Przetakiewicz i Rinke Rooyens zalegalizowali swój związek na początku października. Na ślubnym kobiercu para stanęła w Grecji. Projektantka mody wyznała w wywiadzie VIVY!, że powodem przyśpieszenia planów ślubnych była ciężka chorobie jej ukochanego. "Rinke zaproponował ślub krótko po naszym poznaniu. Odpowiedziałam, że po co? Że przecież jest dobrze tak, jak jest. I może tak by zostało", wyznała w rozmowie z Katarzyną Przybyszewską-Ortonowską.

Decyzja uległa jednak zmianie, kiedy Rinke Rooyens leżał przykuty do szpitalnego łóżka. "Leżał bez ruchu, pod kroplówkami, miał zamknięte oczy. Czy naprawdę mogłabym go stracić? Czy trzeba strachu, by przewartościować życie, dostrzec, co naprawdę jest ważne? Przypomniałam sobie nagle tę nieśmiałą propozycję Rinke i zrozumiałam, że to moje symboliczne tak może być dla niego bardzo ważne, że może być motywacją do życia, czymś, co go poderwie z nicości. Powiedziałam: Kochanie, musisz wyzdrowieć! Musisz wstać, bo potrzebuję cię na kolejne 50 lat życia! Chcę być tylko z tobą i chcę być twoją żoną", wspominała Joanna Przetakiewicz. "I ja się wtedy obudziłem. Wyzdrowiałem w przeciągu najbliższych dni", dopowiedział Rinke Rooyens.

Projektantka mody raz jeszcze powróciła do tych trudnych wspomnień w rozmowie z Faktem. Podkreśliła, jak okropnym uczuciem była wtedy bezradność. Nawet lekarze nie wiedzieli, jak pomóc jej ukochanemu. "Lekarze byli naprawdę bezradni. Nie wiedzieli, co mają dalej robić. To był taki moment, który może nie od razu, ale uświadamia nam kruchość życia. Może być wszystko wspaniale, a potem stajemy w obliczu sytuacji, na którą nie mamy wpływu i jesteśmy tak bezsilni i bezradni", opowiadała Joanna Przetakiewicz.

Lekiem ostatecznie okazało się nic innego, niż najsilniejsze uczucie znane ludzkości - miłość. "To naprawdę zmienia punkt widzenia. Czułam, że siedzimy w rollercoasterze bez zapiętych pasów. Ten rok był takim rokiem ekstremalnych sytuacji. I takich przerażających i smutnych. I takich, które zakończyły się tym pięknym ślubem. (…) Całe koło się zamknęło", dodała.

Reklama

Joanna Przetakiewczi i Rinke Rooyens w sesji zdjęciowej VIVY!:

Mateusz Stankiewicz/SameSame
Mateusz Stankiewicz/SameSame
Reklama
Reklama
Reklama