Reklama

W wywiadzie dla „Urody Życia” jedna z najlepszych polskich aktorek młodego pokolenia, Joanna Kulig, opowiada o tym, jak ciężko jest udawać kogoś innego przez dwanaście godzin dziennie, o małżeństwie i o tym, jak to jest znaleźć się na jednym planie z pierwszoligowymi gwiazdami Hollywood.

Reklama

O blaskach i cieniach zawodu aktora

Marzena Rogalska: Jak się czujesz, kiedy nie pracujesz?

Joanna Kulig: To taki zawód, że człowiek jest w ogóle oderwany od rzeczywistości. Grzebie w sobie, analizuje, czasem przechodzi z jednej roli do drugiej. Ale to nie jest prawdziwe życie i nie można o tym zapominać. Kiedy w czerwcu skończyłam zdjęcia do jesiennej transzy „O mnie się nie martw”, miałam taką refleksję: kurczę, pięć sezonów serialu, łącznie ponad pół roku, dzień w dzień po 12 godzin bycia w innym życiu. No i potem pojawiają się trudności, jak oddzielić normalne życie od tego serialowego. Ja mówię, że aktor to jest taka machina podłączona do wielu ludzi, jak do kroplówek, żeby mógł grać. Nagle to się kończy, odpinają cię od tego wszystkiego i okazuje się, że jesteś bez sił, wypompowany jak flak i musisz na nowo nabrać powietrza. Wszystko to, co inni za ciebie wykonywali, teraz musisz zrobić sam. A wcześniej wozili cię na plan, czesali, malowali, ubierali, dawali jeść i tak całe dnie…

Marzena Rogalska: Umiesz już wracać do stanu normalności, żyć bez tego zasilania?

Joanna Kulig: Pięć dni mi to zajmuje, nazywam to efektem odstawienia.

(…)

Marzena Rogalska: A samo aktorstwo, co ono ci daje?

Joanna Kulig: Możliwość podpatrzenia różnych rzeczy od kuchni, na co raczej nie miałabym szansy w prywatnym życiu. Przed „Pitbullem” mieszkałam cztery dni z policjantką, brałam udział w prawdziwych interwencjach i zobaczyłam, jak ta praca wygląda od środka. To mnie umocniło także jako człowieka, pokazało, że nie warto narzekać z byle powodu, bo gdzieś obok nas dzieją się naprawdę hardcorowe rzeczy.

O małżeństwie

Marzena Rogalska: A to, że jest to miłość przypieczętowana małżeństwem, jest dla ciebie ważne?

Joanna Kulig: Bardzo ważne. Czytałam taki artykuł - chyba nawet w „Urodzie Życia” - że pary małżeńskie lepiej radzą sobie z kryzysami i łatwiej je pokonują niż pary żyjące w wolnych związkach. Małżeństwo scala. Dla mnie to symbol, coś ważnego. Mężczyzna, który ci się oświadcza, daje sygnał, że chce z tobą spędzić życia. Ale są i takie pary, które tego nie potrzebują. Są bardzo szczęśliwe i wydaje im się, że ten papierek to zabije.

Marzena Rogalska: Długi macie staż?

Joanna Kulig: Długi. Znamy się 11 lat, więc to trochę jest. Ale nie ma tak, że zakochujesz się raz na zawsze. To ciężka praca i dzięki niej uczucie staje się niezwykłe, wartościowe. Pokonywanie trudności w związku powoduje, że uczucie nabiera jeszcze większej mocy. Chociaż wiadomo, różnie w życiu bywa. Super, jak się ułoży, że dwoje ludzi się spotyka i mogą razem iść przez życie. Nam się udało, mam nadzieję, że będzie trwać. Nie zapeszając.

O graniu z gwiazdami

Marzena Rogalska: „Kobieta z piątej dzielnicy” to było pierwsze spotkanie z wielkimi gwiazdami. Nie speszyło cię wówczas granie z Ethanem Hawkiem czy Kristin Scott Thomas?

Joanna Kulig: W ogóle się nad tym nie zastanawiałam. Przede wszystkim zżerał mnie stres, że mam zagrać w tym filmie. Nie miałam doświadczenia ani w pracy, ani w tak zwanym show-biznesie, więc do wszystkiego podchodziłam zadaniowo. To wszystko do mnie dotarło dopiero, kiedy ten film i jeszcze „Sponsoring” Małgośki Szumowskiej weszły do kin. Wtedy zaczęły się wywiady i pytania o gwiazdy. Zdawałam sobie oczywiście sprawę, że to wielcy aktorzy, ale byłam przejęta głównie tym, że muszę sobie poradzić z nauką francuskiego i czy w ogóle dam radę…

Marzena Rogalska: A spotkanie z Binoche w „Sponsoringu”?

Joanna Kulig: Gry z Binoche się obawiałam i na początku łatwo nie było… Ale ostatecznie Juliette okazała się miła i wspierająca. Natomiast moje spotkanie z Ethanem było zabawne. Oboje mieliśmy grać po francusku, więc ja do niego zagaduję w tym języku, bo słabo znałam angielski, a tu okazuje się, że on ani be, ani me, więc zaczęliśmy się śmiać. Od razu było jasne, że on z tym francuskim jeszcze gorzej stoi niż ja. Ale Amerykanie mają totalnie luźny stosunek do swojego „gwiazdorstwa”. I on kompletnie nie stwarzał poczucia, że jest sławną osobą, niczego takiego nie dawał mi odczuć.

Kim jest Joanna Kulig?

34-letnia Joanna Kulig jest znana z ról w filmach „Pitbull. Niebezpieczne kobiety”, „Sponsoring” i „Disco polo”. Gra główną rolę w serialu „O mnie się nie martw”. Od 2009 roku jest żoną reżysera i scenarzysty, Macieja Bochniaka. Poznali się na planie filmu „Środa, czwartek rano” w reżyserii Grzegorza Packa. Podobno przyszły mąż od razu się nią zachwycił, podobnie jak publiczność.

Cały wywiad Marzeny Rogalskiej z Joanną Kulig przeczytasz w najnowszym numerze „Urody Życia”. Już w kioskach!

Adam Pluciński/MOVE

Reklama

Polecamy też: „Niespecjalnie musimy się starać, by jedna drugą zdenerwowała”. Intrygujący wywiad sióstr Popławskich w „Urodzie Życia”

Reklama
Reklama
Reklama