Joanna Koroniewska w poruszających słowach opowiedziała o macierzyństwie
„Myślałam, że nie dam rady. Popłakałam się ze stresu”
Wraz z mężem, Maciejem Dowborem tworzą wspaniałą rodzinę. Małżeństwo wychowuje dwójkę pociech - dziesięcioletnią Janinę i półtoraroczną Helenę. Zazwyczaj chronią swoją prywatność i rzadko opowiadają o swoich pociechach. Tym razem Joanna Koroniewska zrobiła wyjątek i zdobyła się na odważne wyznanie. Aktorka opowiedziała podzieliła się z fanami refleksją na temat macierzyństwa w wywiadzie dla Baby by Ann. Jak zmieniło ją rodzicielstwo? Co zdradziła?
Joanna Koroniewska o macierzyństwie
Rzadko decyduje się na tak osobiste rozmowy, a tym razem było inaczej. Joanna Koroniewska opowiedziała swoim podejściu do macierzyństwa. Co czuła kiedy pierwszy raz dowiedziała się, że jest w ciąży? Miała trzydzieści lat i zupełnie nie była przygotowana na tą rewolucję. Obawiała się tej nowej roli i miała wiele wątpliwości. W końcu nigdy nie wyobrażała sobie siebie na tej ścieżce, nie myślała, że będzie czyjąś żoną czy matką. Sama pochodzi z rozbitej rodziny.
„Miałam 30 lat i dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Wtedy wydawało mi się, że jestem tak ogromną hedonistką, że to się nie może udać. Myślałam sobie: Nie, ja nie dam rady, ja się kompletnie do tego nie nadaję! I popłakałam się ze stresu. Od 22. roku życia żyłam całkowicie sama, bez bliskiej rodziny, samostanowiłam o sobie i nagle: Ja mam się kimś zająć? To jest niemożliwe. Ale nasza natura jest piękna: wszystko przychodzi tak szybko i w tak niesamowicie naturalny sposób… Dziecko zrobiło wielkie bum w moim życiu, wywróciło je kompletnie do góry nogami: z osoby patrzącej głównie na siebie, stałam się osobą patrzącą, uważającą niemal tylko i wyłącznie na dziecko”, wyznała aktorka w rozmowie z Katarzyną Burzyńską-Sychowicz dla Baby by Ann.
Aktorka wyznała, że miała problemy z karmieniem piersią. Przeszła poważny kryzys, konsultowała się z wieloma doradcami i chwytała się najróżniejszych sposobów. Z tej walki wyszła zwycięsko.
„Ale nie było to dla mnie takie oczywiste i organiczne. Nie każdej kobiecie przychodzi to z łatwością; myślę, że należy o tym głośno mówić, bo to może pomóc tym, które mają podobne problemy, są zacięte, ale miewają też chwile zwątpienia czy rezygnacji. Ja nie odpuściłam i wiem, że było warto”, wyznała.
Na szczęście Joanna Koroniewska na każdym kroku może liczyć na wsparcie męża. Chociaż na początku tej rodzicielskiej drogi aktorka nie dawała mu możliwości, by mógł się wykazać. Jakim ojcem jest Maciej Dowbor w oczach swojej żony?
„Zawładnęłam Janką w pełni. A tak na poważnie, to uważam, że są takie typy mężczyzn, których nie należy zaganiać w tak zwanym okresie pielęgnacyjnym do dziecka, są tacy, którzy na tym etapie nie są tak fajni jak potem. Ja uważam, że mój mąż, który jest facetem-testosteronem, bardzo męskim typem, jest fantastycznym ojcem dla dzieciaków na późniejszym etapie ich rozwoju, wtedy, kiedy są już z nimi większe interakcje. On wymyśla takie zabawy, ma tak niesamowite pomysły, które mi by w życiu do głowy nie przyszły. Ja jestem matka pielęgnacyjna: Wysmarkaj nosa. Umyj rączki. Chodź cię nakarmię. A on: statek w wannie, wielkie budowle z kartonów, domy niemal z niczego”, relacjonowała Joanna Koroniewska.
Po dziewięciu latach od urodzenia pierwszej córki na świecie pojawiła się Helena. Ma ogromne wyrzuty sumienia, kiedy poświęca czas jednej ze swoich pociech na niekorzyść tej drugiej. Gwiazda nie ukrywa, że późne macierzyństwo jest zupełnie inne, nieprzewidywalne. To dla niej piękna rola, ogromna odpowiedzialność już nie tylko za siebie, ale za ukochane osoby. Zarówno dla niej, jak i Macieja Dowbora najważniejsza jest rodzina. Nie są wymagający czy konsekwentni, mają bliskie relacje z dziewczynkami.
„Taki stosunek i taki rodzaj więzi wytworzył się między nami intuicyjnie, nie mieliśmy gotowej recepty, samo wyszło. Im jest się dojrzalszym rodzicem, tym masz jednak więcej znaków zapytania, bo jesteś coraz bardziej świadomy tego, co się może wydarzyć i stres, i lęk jest większy. Mając to w myśli, trzeba zrobić wszystko, żeby było nas dla dzieci jak najwięcej”, mówi Katarzynie Burzyńskiej-Sychowicz.
Joanna Koroniewska zaznacza, że dzieci zmieniły ją na lepsze. „Nauczyłam się słuchać siebie, bo wcześniej ulegałam wpływom innych. W tej chwili nie ma takiej opcji, że ktoś mi powie, że ja coś muszę”, dodała. Rodzina jest dla niej stabilizacją, daje jej siłę i dystans. Ale macierzyństwo ma również swoje minusy.
„Brak czasu: brak czasu dla siebie partnersko, ale i brak czasu dla mnie – do fryzjera chodzę rzadko (śmiech). Jest tyle rzeczy, wokół które trzeba załatwiać: szkoła, zajęcia pozaszkolne… Ale z drugiej strony: gdybym miała ten czas, to czy ja bym z niego korzystała? Chociaż jak myślę o prawdziwych problemach, cierpieniach, chorobach w rodzinach, to uzmysławiam sobie: Co ja mam za problemy? Jakie? Brak czasu dla siebie? To jest problem? To jest nic! Jest super. Jesteśmy zdrowi, szczęśliwi, To jest ważne”, tłumaczyła.