Reklama

Jerzy Skolimowski i Jack Nicholson poznali się w 1965 roku. Hollywoodzki aktor był wielką podporą dla polskiego reżysera na początku jego drogi zawodowej. Kupował jego obrazy, zapewnił mu rolę u Tima Burtona i... palił z nim jointy. „Przyjaźń, którą wtedy nawiązaliśmy, trwa do dziś”, mówił po latach Jerzy Skolimowski. Jak się poznali i co ich zbliżyło?

Reklama

Jerzy Skolimowski i Jack Nicholson – jak się poznali?

Kariera Jerzego Skolimowskiego nie od początku była związana z filmem. Miał jednak pomysłowość i talent poetycki, co zostało docenione i wykorzystane, a 22-letniego wówczas mężczyznę poproszono o pomoc podczas pracy nad scenariuszami „Niewinnych czarodziejów” Andrzeja Wajdy oraz „Noża w wodzie” Romana Polańskiego. Rok 1964 przyniósł mu debiut wraz z pierwszym filmem, „Rysopisem”. Z czasem reżyser zdecydował się wyjechać z Polski, a swoje kolejne produkcje tworzył już w różnych częściach świata. Co ciekawe, sprawdzał się również doskonale w aktorstwie. Do najważniejszych ról Jerzego Skolimowskiego zalicza się te w filmach „Marsjanie atakują!” w reżyserii Tima Burtona, „Zanim zapadnie noc” Juliana Schnabela” oraz „Wschodnie obietnice” Davida Cronenberga.

Nie tęsknię za Hollywood ani za Malibu, w którym mieszkałem tyle lat. To inny świat. Zawsze czułem się w nim obco. Mam tam przyjaciół ze świata filmu, ale to nigdy nie był mój dom. Znalazłem go na polskich Mazurach”, mówił w 2015 roku portalowi wPolityce.pl reżyser. Jeszcze w trakcie pobytu za granicą Jerzy Skolimowski poznał Jacka Nicholsona, z którym do dziś łączy go bliska relacja. Jeden z najsłynniejszych amerykańskich aktorów zasłynął między innymi niesamowitymi kreacjami w filmach takich jak „Lot nad kukułczym gniazdem”, „Lśnienie”, „Lepiej być nie może” czy „Choć goni nas czas”.

Panowie poznali się w 1965 roku podczas festiwalu w Cannes we Francji. „Polański sprowadził Jacka na pokaz "Walkowera". Spodobało mu się. Spędziliśmy razem wieczór. Paliliśmy jointy na plaży”, zdradził Jerzy Skolimowski w 2011 roku w rozmowie z Polityką. Reżyser dodał, że to właśnie z Jackiem Nicholsonem „palił swoją pierwszą trawkę w życiu”. Niebawem mężczyźni spotkali się... na kolejnym festiwalu. „W Cannes usłyszałem, że zaczyna się festiwal w Pesaro. Pojechałem na własną rękę. Trzecią klasą. Na miejscu wysiadam z moimi 10 pudłami filmu. Patrzę, a z sąsiedniego wagonu wychodzi Jack. I też ma 10 pudeł. Razem spędziliśmy tam dwa tygodnie. I zaprzyjaźniliśmy się”, opowiadał w tej samej rozmowie. W 2017 roku Jerzy Skolimowski zdradził Polskiemu Instytutowi Sztuki Filmowej: „Przyjaźń, którą wtedy nawiązaliśmy, trwa do dziś”.

Czytaj też: Grażyna Błęcka-Kolska i Jan Jakub Kolski: wybaczała mu wszystko. Rozstali się po 21 latach

Micheline PELLETIER/Gamma-Rapho via Getty Images

Jerzy Skolimowski, Festiwal w Cannes, 1984 rok

Art Zelin/Getty Images

Jack Nicholson, 1970 rok

Jack Nicholson był dla Jerzego Skolimowskiego oparciem

Jerzy Skolimowski zdradził wprost, że na początku jego kariery to właśnie Jack Nicholson był dla niego oparciem i wielką podporą. To właśnie hollywoodzki aktor zapewnił mu rolę w filmie Tima Burtona, dzięki której zdobył pieniądze i mógł przeżyć kolejny rok. Co ciekawe, na planie spędził zaledwie tydzień. Pod koniec lat 70. reżyser próbował swoich sił w malarstwie, a w 1998 roku doczekał się pierwszej profesjonalnej wystawy w Los Angeles. Jack Nicholson wybrał cztery obrazy namalowane przez przyjaciela, ale nie był zbyt chętny do płacenia za nie. W końcu jednak uległ. „I Dennis Hopper kupił trzy obrazy. Za gotówkę. Szło prawie wszystko, co wieszałem na ścianach. Dzięki malarstwu odrastały mi skrzydła, które straciłem w kinie”, wyjaśnił Jerzy Skolimowski w rozmowie z Polityką.

„W 1991 roku, po "Ferdydurke", byłem bardzo niezadowolony. Zrozumiałem, że stojąc za kamerą, ulegałem zbyt wielu presjom i zacząłem brudzić sobie ręce. Musiałem odsunąć się od kina, żeby znów odnaleźć w sobie artystę. Postanowiłem zająć się malowaniem, bo w ten sposób mogłem tworzyć sztukę wyłącznie dla siebie. I przyznaję: nie przypuszczałem, że aż tyle czasu będę potrzebował, by odbudować swoje relacje z filmem”, zdradził Jerzy Skolimowski podczas premiery „Czterech nocy z Anną” w rozmowie z Rzeczpospolitą. „Szkoda, że w tym nie grałem!”, miał stwierdzić Jack Nicholson po pokazie filmu w American Cinemateque w Los Angeles, po raz kolejny okazując pełne wsparcie przyjacielowi.

Mimo powrotu do świata kina oraz sukcesu swojego filmu, Jerzy Skolimowski nie zdecydował się zamieszkać w Hollywood. „Przyszedł taki moment, gdy pomyślałem, że można w kinie funkcjonować na własnych warunkach. (...) Wtedy powiedziałem: "Na miłość boską, nie! Żadne Hollywood! Wolę zrobić spokojny film na Mazurach". Przy "Czterech nocach z Anną", które bynajmniej nie miały skromnego budżetu, mój francuski producent Paulo Branco dał mi pełną wolność. Podobnie jak polscy współproducenci. I tylko tak mogę pracować”, tłumaczył w rozmowie z Rzeczpospolitą.

Zarówno powrót do świata kina, jak i sukces filmu nie skłoniły jednak Jerzego Skolimowskiego do zamieszkania w Hollywood. W 2010 roku wyreżyserował „Essential Killing”, w 2015 roku „11 minut”, a jego film „Io” z 2022 roku został nominowany do Oscara w kategorii najlepszy pełnometrażowy film międzynarodowy.

Zobacz także: Tak kochają się Tomasz Szczepanik i Monika Paprocka-Szczepanik. Połączyła ich praca, przeszli przez trudne chwile

ARNAL/Gamma-Rapho via Getty Images

Jack Nicholson, 1988 rok

Stephane Cardinale - Corbis/Corbis via Getty Images
Reklama

Jerzy Skolimowski, Festiwal w Cannes, 28.05.2022

Reklama
Reklama
Reklama