Reklama

Jarosław Kuźniar swoją karierę zawodową zaczynał w radiu. Z czasem przeszedł do telewizji, a następnie do internetu. W najnowszym podcaście „Rozmowy na pełnej” opowiedział o hejcie, który go spotkał, samotności, groźbach oraz o cenie sławy. Jak radził sobie z ostrą krytyką? „Chroniłem raczej swoją głowę. Żeby móc publicznie żyć, musisz takie rzeczy wziąć w nawias”, mówił dziennikarz.

Reklama

Jarosław Kuźniar mówi o hejcie, z którym musiał się mierzyć

Prowadzący podcast Wojciech Gil przytoczył archiwalną wypowiedź Jarosława Kuźniara. W wywiadzie dla Superstacji został zapytany czy ludzie go kochają czy nienawidzą. W odpowiedzi usłyszeliśmy: „Pół na pół”. W podcaście „Rozmowy na pełnej” dziennikarz postanowił opowiedzieć trochę więcej o hejcie, z którym musiał się mierzyć: „Czasami Jan Kowalski miałby więcej miłości widzów, ale Jan Kowalski z TVN-u będzie miał jej mniej. Z Gazety Wyborczej” czy z Onetu” też będzie miał jej mniej. Dostaje Ci się za markę. Odkąd jestem poza tym, jest mi łatwiej”, mówił.

Prowadzący kontynuował temat i zapytał słynnego dziennikarza o czasy, gdy pracował jeszcze w TVN-ie. „Wiesz co, nie miałem jakichś wielkich i głębokich dyskusji (…) Wtedy było uderzenie za wszystko. Po pierwsze TVN, po drugie jesteś anty coś tam... na pewno Ci się nie podoba ten, który mi się podoba (…) Raczej to było coś takiego, stąd to było bardziej bolesne (…) Później uznałem, że jeśli chce wracać każdego ranka i robić swoje, to muszę być zdystansowany do tego, co słyszę”, dodał Jarosław Kuźniar.

Wojciech Gil zapytał również o to, czy dzisiaj czyta komentarze na swój temat. Czytam. Jasne, bo się zdarzają. Często dotyczą projektów, które robię (…) Siłą rzeczy chcemy feedbacku, żeby się rozwijały. W tym sensie czytam (…) Lecz to są już innego rodzaju komentarze w porównaniu z takimi słowami jak: Ty ch**u, Ty złodzieju, Twój ryj mój nóż potnie za chwilę”

„Była również taka akcja, że zapowiedziałeś, że jeśli na skrzynkę pocztową kontakt24 wpadnie 1000 maili - w cudzysłowie zwalniających Cię z pracy, to faktycznie się zwolnisz (…) Czy faktycznie wtedy się śmiałeś, czy czułeś wku***enie?”, pytał prowadzący. „W którymś momencie poza wk***ieniem, że tak jest, nie zostaje Ci wiele, więc chroniłem raczej swoją głowę (…) Żeby móc publicznie żyć, musisz takie rzeczy wziąć w nawias (…) Niezależnie jak bardzo byłbyś tymi słowami dotknięty i czy są prawdziwe i Cię przez to dotykają podwójnie, bo ktoś nie dość, że robi to wulgarnie, ale jest w tym sporo prawdy – tutaj mamy sytuację, które są wulgarne, ale są nieprawdziwe, to tym bardziej bolą.

Jednak w którymś momencie musisz sobie odpowiedzieć: no dobra, ale ja dalej tego chcę! Czyli, ja wrócę przed kamerę, ja dalej będę chciał zabierać głos (…) więc muszę mieć twardą dupę, żeby to robić (…) Dzisiaj to jest bardzo zautomatyzowane (…) Nie ma sensu i siły, żeby się denerwować”, opowiadał dziennikarz. „Czy Ty napisałeś komuś negatywny komentarz?”, pytał Wojciech Gil. „Pewnie mi się zdarzył, ale staram się, żeby był on konstruktywny (…) Staram się być uczciwy i szczery, te słowa niekoniecznie muszą być miłe, ale na pewno nie wulgarne, bo to ucina od razu dyskusję”, słyszeliśmy w odpowiedzi.

CZYTAJ TEŻ: Jarosław Kuźniar o drodze zawodowej i samotności. „Myślę, że każda publiczna osoba się tak czuje”

Szymon Szcześniak/LAF AM

Szymon Szcześniak/LAF AM

Jarosław Kuźniar o groźbach, które dostawał

Dziennikarz przytoczył również kilka sytuacji z przeszłości, które nie były przyjemne. „Czasem zdarzało się, że robiłem screen i pokazywałem tę osobę (hejtera) publicznie, żeby ten ktoś albo zamknął własne konto albo wręcz, żeby wysłać to na policję. Jednak nigdy nie kończyło się to czymś dobrym (…) Nie kończyło się to żadnym wyrokiem ani niczym, więc warto było to zgłaszać, ale po pewnym czasie uznaliśmy z firmą, czyli z TVN’em, że to do niczego dobrego nie prowadzi (…)

Zazwyczaj to były groźby karalne (…) Siłą rzeczy była taka sugestia, żeby tego nie zostawiać”. Dodał również: „Nie wstydzę się swojego imienia i nazwiska (…) Bierzemy odpowiedzialność za swoje słowa. To, co mówisz w studiu i na Twitterze, nie powinno mieć żadnej różnicy. Jeżeli jesteś w stanie napisać w social-mediach Ty Kuta**e”, no to stań i powiedz to do kamery. Jeśli nie powiesz tego do kamery, to nie pisz”, mówił Jarosław Kuźniar.

Jarosław Kuźniar o cenie sławy

Wojciech Gil zapytał: „Czy w 2022 roku Jarosław Kuźniar czuje się trochę samotny?”. Po chwili usłyszeliśmy: „Wiesz co (…) każda osoba publiczna może tego nie pokazywać albo tego nie mówić, ale tak naprawdę jest bardzo samotna. Często wychodzimy na scenę, żeby coś zrobić, dać z siebie wszystko, zadowolić kogoś, pewnie rykoszetem kogoś wkurzyć, ale tak naprawdę, kiedy schodzimy ze sceny to jest już koniec i jesteśmy sami ze sobą. To jest wpisane w ten zawód (…) Liderzy mają ten sam problem, w ich zawód jest wpisana samotność. Sam podejmujesz decyzję i sam za nie odpowiadasz”, podsumował dziennikarz.

Reklama

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Śmierć dziecka, zdrada żony, brak kontaktu z synem... Życie boleśnie doświadczyło Marka Piekarczyka

Szymon Szcześniak/LAF AM
Reklama
Reklama
Reklama