Jarosław Kret walczył z depresją, najczarniejsze myśli w jego głowie rozganiał syn. To jemu zawdzięcza życie
"Miałem takie myśli..."
Jarosław Kret walczył w przeszłości z depresją. Przetrwanie tego trudnego epizodu zawdzięcza w głównej mierze synowi, dla którego postanowił się nie poddawać. O swoim doświadczeniu z chorobą opowiedział w jednym z ostatnich wywiadów. Najczarniejsze myśli towarzyszyły mu na niemalże każdym etapie życia...
Jarosław Kret po zwolnieniu zmagał się z depresją
Wszystko zaczęło się tuż po nagłym zwolnieniu z Telewizji Polskiej w 2016 r. Utrata pracy była dla Jarosława Kreta ogromnym ciosem, z czym nie był w stanie poradzić sobie sam. Wówczas zaczął obserwować u siebie niepokojące objawy, które nasiliły się podczas kręcenia programu "Agent gwiazdy" w Argentynie. Dziennikarz doświadczał ekstremalnych stanów emocjonalnych, wahań nastrojów i napadów histerii. Pobyt za granicą nie przynosił mu żadnej radości.
Kolejne problemy rozpoczęły się po powrocie do pracy. W wywiadzie dla portalu Pacjenci prezenter powrócił wspomnieniami do trudnego okresu. "Przestałem mieszkać na starym mieście w swoim mieszkaniu, tylko spałem w samochodzie. To brzmi przerażająco, ale bałem się mieszkać tam na starówce, bo nie chciałem być pośród tych trupów, które są pod budynkami na starym mieście — wyznał.
Jarosław Kret, Viva! kwiecień 2013
Syn ocalił go przed najgorszym. Dla niego postanowił walczyć
Wsparcie okazało się kluczowe w wyjściu z depresji. Gdy w jego głowie kłębiły się ciemne scenariusze, rozganiała je myśl o ukochanym synku, Franciszku. Jarosław Kret zdawał sobie sprawę, że musi walczyć, aby nie zatopić się w koszmarnej chorobie.
"Miałem takie myśli, że jadę autostradą, zjeżdżam z tej autostrady, jadą jakieś tiry naprzeciwko mnie i mówię cholera, wjadę pod tego tira i będzie spokój. Ale potem mówię... mój Franek. Nie mogę mu tego zrobić" — wspominał.
Takich chwil było jednak o wiele więcej. Dziennikarz w pewnym momencie był wyczerpany własnymi myślami i chciał z tym wszystkim skończyć. " Pamiętam, szło się do studia takim korytarzem, a obok było takie ciemne studio. I ja sobie myślałem: jakbym wlazł do tego ciemnego studia i się powiesił, to ciekaw jestem, kiedy by mnie znaleźli ", podsumował.
Jarosław Kret w przeszłości poruszał już temat walki o własne życie. W Dzień Dobry TVN deklarował, że to syn ocalił go przed najgorszym. "Nagle przestajesz mieć ochotę do spania. Potem w ciągu dnia chcesz odsypiać, wszystko cię denerwuje, więc zanurzasz się w ciemny kąt, a do tego masz obowiązki. Przede wszystkim dziecko trzymało mnie przy życiu, kazało mi stawać na nogi. Miałem poczucie, że życie nie ma sensu. Potem nastąpił potężny krach, [...] dopadła mnie taka prawdziwa depresja. To było tak, jakby ktoś mnie walnął kijem w łeb. Wtedy zacząłem szukać pomocy".
Jarosław Kret z synem, Franciszek Kret, 23.09.2012 r.