Czy Jack Dawson musiał umrzeć? Reżyser zdradził największą tajemnicę Titanica!
Słowa Jamesa Camerona zaskakują...
Miał być największym statkiem na świecie, do tego – niezatapialnym. 10 kwietnia 1912 roku transatlantyk Titanic wypłynął w swój pierwszy i ostatni rejs. Kilka dni później, w nocy z 14 na 15 kwietnia, zderzył się z góra lodową. Tragiczną historię jego zatonięcia poznaliśmy w filmie Titanic w reżyserii Jamesa Camerona, a związana z fabułą dyskusja rozgrzewa opinię publiczną i media od niemal 25 lat. Czy grany przez Leonardo DiCaprio bohater musiał zamarznąć w lodowatym oceanie? James Cameron wyjaśnił, dlaczego zakończenie filmu nie mogło być inne...
Śmierć Jacka Dawsona
Pytanie to zadano reżyserowi przy okazji dwudziestej rocznicy premiery filmu w 2017 roku. W wywiadzie dla Vanity Fair powiedział: „Odpowiedź jest bardzo prosta – ponieważ na 147. stronie [scenariusza] jest napisane, że Jack umiera. Oczywiście, to był wybór artystyczny – drzwi były wystarczająco duże dla niej, ale dla niego nie było już na nich miejsca. Wydaje mi się absurdem, że rozmawiamy o tym 20 lat później. Ale z drugiej strony to pokazuje, że dobrze skonstruowaliśmy postać Jacka, skoro widzów tak bardzo zabolała jego śmierć. Gdyby Jack przeżył, zakończenie filmu byłoby bezsensowne... Nawet gdyby nie utonął, to i tak coś innego musiałoby go zabić. To było nieuchronne”, przekonywał.
James Cameron nie ukrywał, że ma już dość odpowiadania na to samo pytanie od 20 lat. Jako artysta miał prawo podjąć określoną decyzję: „Titanic opowiada o śmierci i rozłące, więc on musiał umrzeć. Właśnie dlatego film jest dziedziną sztuki, że rzeczy dzieją się w nim z powodów artystycznych i nie muszą być zgodne z prawami fizyki”, tłumaczył. Mimo to reżyser upewnił się, że nauka i prawa fizyki są po jego stronie: „Przez dwa dni siedziałem w wodzie i wsadzałem ludzi na ten kawałek drewna, aby zbadać jego wyporność. Człowiek czekający na przybycie łodzi ratunkowej nie może być zanurzony w lodowatej wodzie, bo umarłby z wychłodzenia. Dwie osoby za bardzo obciążyłyby drzwi. Dlatego mogliśmy uratować tylko jedną osobę”, przekonywał.
Eksperyment Pogromców Mitów dotyczący Titanica. Czy drzwi mogły utrzymać dwie osoby?
Dyskusja na temat słynnej ostatniej sceny filmu trwa od dawna i wiele osób próbowało udowodnić, że jest ona nierealistyczna. W 2012 roku twórcy programu Pogromcy Mitów postanowili sprawdzić, czy drzwi, na których leżała Rose, byłyby w stanie unieść dwie dorosłe osoby i nie zatonąć. Wszystko dlatego, że od lat fani filmu zadawali sobie jedno pytanie: czy odgrywana przez Kate Winslet bohaterka nie mogła po prostu podać Jackowi ręki, by ten nie zamarzł w lodowatym oceanie?
Wyniki eksperymentu okazały się bardzo ciekawe. Owszem, na początku wydawało się, że tłumaczenia reżysera Jamesa Camerona, iż drzwi nie byłyby w stanie unieść dwóch dorosłych osób, bo wiązałoby się to z zatonięciem, brzmiały racjonalnie. Jednak wszystko zmieniło się, gdy bohaterowie poniższego filmiku postanowili wykorzystać... kamizelki ratunkowe, podobne do tych, jakie mieli do dyspozycji bohaterowie Titanica! Podwiązali je pod drzwiami, by zwiększyć ich wyporność. Wtedy okazało się, że pomieszczenie na drzwiach dwóch osób jest jak najbardziej możliwe!
James Cameron odpowiada Pogromcom Mitów
Jednak eksperyment w żadnym wypadku nie przekonał Jamesa Camerona, reżysera Titanica. W wywiadzie dla The Daily Beast powiedział wówczas:
„OK, przeanalizujmy to. Jesteś Jackiem, dryfujesz w lodowatej wodzie i zaczynasz wpadać w hipotermię. Pogromcy Mitów żądają od ciebie, żebyś zdjął kamizelkę ratunkową, zdjął kamizelkę Rose, zanurkował pod dryfującymi drzwiami i jakoś je przymocował, żeby cała konstrukcja nie zatonęła. To oznacza, że nurkujesz w wodzie o temperaturze -2 stopni, mocowanie zajmuje ci jakieś 5-10 minut, więc zanim dasz radę wspiąć się na drzwi, już jesteś martwy. To nie działa! Najlepszym rozwiązaniem dla Jacka było trzymanie górnej części ciała nad wodą i modlenie się, by ktoś odpowiednio szybko go wyciągnął”, wyjaśniał.
Czy tym samym rozwiał wszelkie wątpliwości fanów i mediów?
Kate Winslet o zakończeniu Titanica
Złośliwi przypominają, że jeszcze w 2013 roku nie był tak pewny swego (argumentował wówczas, że po prostu taki był scenariusz i Jack Dawson musiał umrzeć). Kate Winslet, czyli filmowa Rose, w jednym z programów Jimmy’ego Kimmela stwierdziła, że... Jack wcale nie musiał umrzeć! „Zgadzam się, myślę, że na tego rodzaju drzwiach oboje mogliby się zmieścić”, powiedziała.
A Was która wersja zakończenia Titanica przekonuje bardziej?