Reklama

Jak Hanna Lis radzi sobie z hejtem? Krytyka towarzyszy jej od dawna. Wielokrotnie atakowano ją z powodów politycznych, a ostatnio wielu oburzył jej udział w programie „Azja Express”. W wywiadzie do najnowszej „Urody Życia” dziennikarka zdradziła, że nauczyła się już nie przejmować złośliwymi i oszczerczymi komentarzami. „Kiedy ktoś pisze mi „Ty szmato”, to mnie to nie dotyka” - powiedziała w rozmowie z Magdaleną Żakowską.

Reklama

Wymierzona w nią krytyka często bywa wręcz absurdalna. „W książce „Resortowe dzieci” przeczytałam o sobie, że częstowałam gości jakimiś okruchami i resztkami sushi, że biegałam po newsroomie „Teleexpressu”, krzycząc: „Kto to jest ten Kutschera?”, potem gdzieś, że w moim domu na święta nie śpiewało się kolęd, tylko „Międzynarodówkę”. Wszystko wyssane z brudnego palca. Czy ktoś w to wszystko wierzy?! Tak serio?!” - powiedziała w wywiadzie Hanna Lis.

Jak radzi sobie z hejtem? Okazało się, że pomogło wykasowanie kont na mediach społecznościowych. „Właśnie zrezygnowałam z Twittera, bo na prostowanie obelżywych komentarzy na temat mojej rodziny i mnie samej mogłabym poświęcać 24 godziny na dobę, a i tak byłoby za mało. Można sobie powiedzieć: „To nie mój problem. To nie o mnie świadczy, tylko o ludziach, którzy to piszą”. Można też zahartować się na to po latach. I rzeczywiście, po mnie mogą sobie jeździć ile wlezie. Kiedy ktoś pisze mi „Ty szmato”, to mnie to nie dotyka” - zdradziła.

Oburza się tylko, gdy celem ataków są jej bliscy. „Mogę sobie udowadniać, że hejt po mnie spływa, ale jeśli czytam o tacie – najwspanialszym mężczyźnie, jakiego znałam – że był „zdrajcą i ubekiem ”, to tracę cały dystans” - wyznała. O co oskarżano jej ojca? „Kiedy w 2004 roku zaczynałam pracę w „Wydarzeniach”, których szefem został Tomek, rozpoczął się artyleryjski ostrzał mojej rodziny. „Mój tata został oskarżony o współpracę z SB. Był już wtedy starszym i ciężko chorym na raka facetem, a ci, którzy miotali pod jego adresem obelgi i oskarżenia, doskonale o tym wiedzieli. I przecież nie on był celem tych ataków – pracował sobie wtedy spokojnie jako dziennikarz działu zagranicznego tygodnika „Wprost” – ale ja i Tomek. W skrupulatnie prześwietlonej teczce mojego ojca nie było ani zobowiązania do współpracy, ani choćby cienia donosu jego autorstwa. Były za to dziesiątki donosów na niego. I adnotacja: „Kedaj uparcie odmawia wszelkich kontaktów z naszą służbą”. Przecież autorzy publikacji o mnie i moim tacie widzieli te sterty esbeckich donosów na naszą rodzinę. Dlaczego je przemilczeli? Bo nie pasowały do obrazka. I to było najbardziej obrzydliwe” - zdradziła dziennikarka. Sama uważa jednak, że jej ojciec był niewinny: ”Nie miałam najmniejszych wątpliwości. Do siódmego roku życia byłam przekonana, że słowo ubek to przekleństwo, bo kiedy mieszkaliśmy we Włoszech, rodzice określali tym mianem najbardziej nielubianych przez siebie pracowników ambasady – podejrzewam, że realnie ubeków. Podobnie było w Szwecji, tylko że tam i ja już doskonale wiedziałam, co to ubek i kto nim był w polskiej ambasadzie. W 1987 roku ojca odwołano z placówki przed czasem. Mój tata nie żyje, nie ma możliwości, żeby się obronić”

Hanna Lis w wywiadzie zdradziła też jak z szumem medialnym wokół sławnej mamy radzą sobie jej córki, Julia i Ania.
„Są nastolatkami, nie interesują się portalami plotkarskimi, ale chcąc nie chcąc, czasem coś do nich trafia. Staram się je od tego uchronić. Stworzyć wokół nich taką bezpieczną rzeczywistość. Zgodnie z intencjami atakujących nas ludzi tak zwana „resortowość” powinna przechodzić z pokolenia na pokolenie… Rozmawiam więc z nimi o tym tak profilaktycznie, w razie gdyby za jakiś czas miały usłyszeć o sobie, że są resortowymi komunistkami i złodziejkami. To straszne, jak sprawnie sterowana odgórnie machina nienawiści podzieliła Polaków. Obawiam się, że potrzeba będzie pokoleń, żeby zasypać tę przepaść”.

Polecamy też: Hanna Lis: "Po powrocie z Azji z Łukaszem wpadliśmy w psychiczny dołek. Nikt nie był w stanie zrozumieć naszej tęsknoty"

Co jeszcze Hanna Lis zdradziła o swoim życiu? Całą rozmowa z dziennikarką w najnowszym numerze „Urody Życia”. Od 9 września w kioskach.

Marlena Bielińska

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama