Córka Agaty Mróz-Olszewskiej padła ofiarą hejtu! Potworne słowa
„Czytała na forach komentarze, że gdyby się nie urodziła, to jej mama by żyła”, mówi zbulwersowany tata
Jej heroiczną walkę o życie śledziła cała Polska. Agata Mróz-Olszewska odeszła 12 lat temu, pozostawiając pogrążonego w żałobie męża i maleńką córeczkę. Za nieco ponad tydzień obchodziłaby 38. urodziny. Z tej okazji Jacek Olszewski udzielił wywiadu, w którym opowiedział o bólu po stracie ukochanej, dorastającym dziecku oraz układaniu sobie życia na nowo...
Jacek Olszewski o Agacie Mróz-Olszewskiej
Mielodysplazja szpiku. Ta diagnoza zabrzmiała dla nich jak wyrok. Tym bardziej, że chwilę wcześniej wzięli ślub. Gdy okazało się, że siatkarka jest w ciąży, lekarze zaczęli odradzać jej urodzenie dziecka. Drżeli o zdrowie i życie pacjentki. Jednak tak samo jak na boisku, tak i w życiu była konsekwentna i nieugięta w podejmowaniu decyzji. Tak było i tym razem. 4 kwietnia na świat przyszła córeczka, której wraz z mężem nadali imię Liliana. Ten czas był dla nich niewyobrażalnie trudny...
„Nikomu nie życzę, by znalazł się w podobnym położeniu. Każdy wybór może okazać się zły. Jeśli żona zdecydowała, że chce walczyć o dziecko, byłem od tego, by ją wspierać. Każdy sam decyduje o własnym losie. Żyjemy „w stadzie”, ale tak naprawdę w dużym stopniu jesteśmy egoistami. Okres po urodzeniu Lilki był pełen skrajnych emocji. Chodziłem do pracy, a później latałem po szpitalach. Nie analizuję już tego, co się wtedy działo, bo wiem, że nie miałem na to wpływu”, wspomina Jacek Olszewski w rozmowie z Dariuszem Faronem dla Onet.pl.
I podkreśla, że na śmierć ukochanej osoby nie można się przygotować. Tak było również w jego przypadku.
„Nie, to niewykonalne. Zresztą po śmierci Agaty nastąpiły w moim życiu kolejne tragedie. Teść miał guza i lekarze dawali mu sześć miesięcy, a męczył się 1,5 roku. Cierpiał, bo chemia zżerała jego organizm od środka. Wiedzieliśmy, że każde nasze spotkanie może być tym ostatnim. W międzyczasie odszedł tata. Dzień wcześniej poszedł do sklepu, później wypił w domu piwko, nic złego się nie działo, a o czwartej nad ranem doszło do zatrzymania krążenia. Nie zdołał nawet dojść do kuchni. A więc dwie zupełnie różne historie i odmienne okoliczności śmierci – na jedną staraliśmy się przygotować, druga przyszła nagle. Gdybym mógł wybrać, wolałbym odejść tak jak mój tata, bo nie cierpiał i nie doświadczał tego, że organizm z każdym kolejnym dniem słabnie”, podkreśla.
Czy miał pretensja do Boga lub losu, że stracił żonę i to zaledwie dwa miesiące po narodzinach maleńkiej córeczki?
„Nie, nigdy nie zastanawiałem się, dlaczego trafiło na mnie. W trakcie choroby żony przygotowywaliśmy ze znajomym księdzem projekt filmowy „Lekcja Agaty”. Materiał pokazuje między innymi to, jak żona traktowała chorobę. Pytana, czy zastanawia się, dlaczego spotkało to właśnie ją, odpowiedziała: „A dlaczego miałoby spotkać kogoś innego? Tak po prostu wyszło”. Ja traktuję to podobnie. Trzeba zaakceptować to, co się wydarzyło”, przekonuje.
Jacek Olszewski o córce, Lilianie Olszewskiej
Wiedział, że nie może poddać się rozpaczy. Musiał opiekować się maleńką córeczką. To ona była dla niego światłem i celem w tej niewyobrażalnie trudnej sytuacji.
„Gdy Agata zmarła, Liliana miała dwa miesiące, potrzebowała opieki i wsparcia. Mojego uśmiechu, bo dziecko jest swego rodzaju barometrem i chłonie emocje. Jeśli chodziłbym zdołowany, córka czułaby zapewne to samo. Nie miałem czasu, żeby się załamać. Pomogli mi też obcy ludzie, którzy dali mi wsparcie. Kiedyś na imprezie sportowej w Spodku podszedł do mnie podchmielony chłopak i powiedział: „mam nadzieję, że kiedyś będę tak dobrym ojcem jak pan”, mówi wzruszony w rozmowie z Dariuszem Faronem.
I dodaje, że samotne ojcostwo nie było dla niego przekleństwem a wielkim wyzwaniem, któremu starał się sprostać ze wszystkich sił.
„Pamiętam pierwszą kąpiel w szpitalu, Lilka ważyła 2 kg, była wielkości mojej dłoni. Otworzyłem tę dłoń i praktycznie całą ją zakryłem. Mama, która stała z tyłu, niesamowicie się zdenerwowała. Krzyczała: „Matko, ty połamiesz to dziecko swoimi wielkimi łapskami!”. Ale pielęgniarki stwierdziły, że świetnie sobie radzę. Nawet pytały, czy to na pewno moje pierwsze dziecko. Od razu bardzo dobrze poczułem się w roli ojca”, wspomina.
Podkreśla również, ze nie boi się rozmawiać z Lilianą o uczuciach i emocjach.
„Mam w sobie sporo cech, które zwykle przypisuje się kobietom. Mówię między innymi o wrażliwości i swego rodzaju delikatności. Najfajniejsze w byciu ojcem są momenty, kiedy dziecko się uśmiecha, przytula się i mówi, że cię kocha. Ale nie robię „ach” i „och” nad każdą rzeczą, którą zrobi córka, nie jesteśmy złączeni pępowiną. Gdy Lilka jedzie na obóz i dzwoni raz na tydzień, nie mam z tym problemu, jeśli wiem, że wszystko jest w porządku”, deklaruje.
Wyjawił również, że rozmawiał z córką i przedstawił jej historię mamy. Wszystko m.in. z powodu potwornych komentarzy, które mała Liliana czytała w sieci.
„Tak, kiedyś odbyliśmy taką rozmowę, bo w internecie pojawiają się różne komentarze, niektórzy są fachowcami dosłownie w każdej kwestii. Nie zdają sobie sprawy, że słowem można komuś wyrządzić wielką krzywdę, nawet jeśli robi się to nieświadomie. Córka czytała na forach komentarze, że gdyby ona się nie urodziła, to jej mama by żyła. Łapała doła, więc pogadaliśmy o tym, jak było naprawdę. Wytłumaczyłem Lilce, że w żaden sposób nie przyczyniła się do odejścia mamy. Dziś rzadko wracamy do przeszłości, staramy się myśleć o tym, co przed nami. Wspominanie tego, co było, może boleć”, przyznaje.
Wyjawił również, że nie uczestniczy w memoriałach Agaty Mróz-Olszewskiej, ponieważ „musi iść do przodu”. I zdradza, że chronił córkę przed tym, by... nie grała w siatkówkę! Dlaczego?
„Wielu ludzi twierdziło, że skoro mama tak świetnie radziła sobie na boisku, córka też musi iść tą drogą. Chciałem, by Lilka sama zdecydowała, co chce robić. Dziś dzieci często realizują plany i ambicje rodziców, choć nie mają chęci”, wyjaśnia.
Jednak okazuje się, że Lialiana poszła w ślady sławnej mamy i jest świetną początkującą zawodniczką!
„Córce siatkówka bardzo się spodobała, trenuje w lokalnym klubie i robi szybkie postępy. Ma bardzo dobre warunki, bo w wieku dwunastu lat mierzy 173 cm. Niedawno wraz z koleżankami z drużyny szkolnej wywalczyła czwarte miejsce w Warszawie. Była też na testach do kadry Mazowsza. Odezwało się kilka klubów, ale na razie to ma być zabawa, a nie harówka. Nie musi zrobić kariery, najważniejsze, by była szczęśliwa”, podkreśla Jacek Olszewski.
Trzymamy kciuki za plany i marzenia córki Agaty Mróz-Olszewskiej oraz jej męża!
Liliana Olszewska skończy 4 kwietnia 2020 roku 12 lat:
Tak córka Agaty Mróz wygląda obecnie: