Reklama

Minęło już półtora roku od śmierci ukochanej żona Jacka Borkowskiego, Magdaleny Gotowieckiej, ale koszmar aktora nie kończy się. Jego teściowa, Barbara oskarża go o to, że nie spłaca on kredytu, który ona zaciągnęła na prośbę Magdaleny. Jacek Borkowski miał już dość ciągłych awantur, które przetaczały się przez media i postanowił rozwiązać sprawę w sądzie. Założył teściowej sprawę o zniesławienie i rozważa założenie kolejnej - o wyłudzenie.

Reklama

Jacek Borkowski zajmuje się dziećmi po śmierci żony

Żona jacka Borkowskiego zmarła w styczniu 2016 na białaczkę. Aktor postanowił całkowicie poświecić się dzieciom. „Nie szukam innej kobiety, bo żadna nie jest w stanie zastąpić mi Magdy. Była taką mądra, inteligentna, piękna, cudowna matka, żona, ktoś wyjątkowy”, mówi mi aktor ze łzami w oczach. „Los naprawdę jest bardzo niesprawiedliwy”.

Zobacz także: "Nie mogłem się załamać miałem jeszcze dwoje dzieci", Jacek Borkowski w rozmowie o chorobie i śmierci żony Magdy

Widać, że nadal nie pogodził się z jej odejściem. A jednak trudno mu w spokoju zajmować się domem, dziećmi i pracą, ponieważ niedługo po śmierci Magdy jej rodzina - mama i siostra postanowiły zawalczyć o prawo opieki nad dziećmi - Magdą i Jackiem. Aktor nie poddał się. Z planów teściowej więc nic nie wyszło, zgodnie z decyzją sądu dzieci zostały z tatą. Jacek Borkowski jest naprawdę doskonałym ojcem, dzieciaki go uwielbiają, gotuje im, odrabia z nimi lekcje, objaśnia im świat, spędza z nimi tyle czasu, ile może. Nie obchodzą go salony, ścianki czy spotkania towarzyskie. Ale teściowa nie daje za wygraną.

Proces z teściową

„Wymyśliła, że pożyczyłem od niej pieniądze, których nie chcę oddać. Być może zrobiła to w odpowiedzi na moja skargę, po tym jak zabrała z domu większość przedmiotów należących do mojej żony, a więc i dzieci. Ale nie będę się kłócił o jakieś błyskotki”, mówi Jacek Borkowski.

Teraz w sądzie toczyć się będzie sprawa o zniesławienie, jaką założył Barbarze Gotowieckiej.

„Sprawą zajmuje się mój prawnik, ja nie mam zamiaru poświęcać jej czasu odbierając go moim dzieciom. Zwłaszcza, że jest koniec roku szkolnego, siedzimy do północy przy odrabianiu lekcji. To dla mnie priotytet.”, mówi Jacek. „Nie wybieram się więc na rozprawę, która w dodatku ma odbyć się w sądzie w Żaganiu, daleko od Warszawy. Mój prawnik twierdzi, że takie zachowanie kwalifikuje o postawienia nowego zarzutu, o próbę wyłudzenia. Prawdę mówiąc niewiele mnie to obchodzi, zastanawiam się tylko, dlaczego matka mojej żony toczy ze mną, a więc i z jej dziećmi taka walkę. Moja zona byłaby tym bardzo zniesmaczona”.

Reklama

Zobacz także: „Dzieciom może brakować trochę tego ciepła, jakie ma w sobie matka”. Jacek Borkowski o czułości w męskim wydaniu

Reklama
Reklama
Reklama