Reklama

Pięć lat temu Izabela Janachowska i Krzysztof Jabłoński pobrali się, a jeszcze tej wiosny małżonkowie zostaną rodzicami. Szczęśliwa gwiazda TVN Style wygląda w ciąży kwitnąco i tak samo się czuje! Prezenterka prawie w ogóle nie zrezygnowała dotąd z pracy. Czas porodu zbliża się jednak nieubłaganie. Jakie emocje Iza Janachowska nosi w sobie na moment przed zostaniem mamą? Zapytaliśmy ją o to podczas konferencji kanałów tematycznych TVN.

Reklama

Rozmowa z Izabelą Janachowską o ciąży i macierzyństwie

Rafał Kowalski, VIVA.pl: Czas do porodu zdecydowanie możemy liczyć już w tygodniach, a pani ciągle w pracy! Jak to możliwe?

Izabela Janachowska: Gdyby nie brzuszek to w ogóle nie czuję, że jestem w ciąży. (śmiech). To prawda, że przemieszczam się ciągle z nagrania na nagranie, ale też ograniczyliśmy liczbę programów do realizacji ze względu na mój stan. Chcieliśmy jednak, żeby chociaż te modowe formaty, takie jak Panny młode ponad miary, miały swoją kontynuację, ale inne, wyjazdowe, musieliśmy na razie zawiesić.

Teraz już czas na odpoczynek?

Myślę, że przede mną jeszcze około 2 tygodnie pracy. Muszę być aktywna i gotowa na nagrania moich formatów na kanał YouTube. Później, mam nadzieję, że już czeka mnie chwila oddechu. Ale nie bez dalekich podróży, które tak bardzo lubię. Ze względu na końcówkę ciąży loty nie są wskazane, więc jeśli wyjazd to w Polskę. Może Mazury? A na pewno reszta czasu w domu.

Wiele przyszłych mam spędza ostatnie tygodnie przed porodem na czytaniu poradników. Z garścią rad wkraczają też często mamy... U Pani będzie podobnie?

Mam zakupionych już całkiem sporo książek, ale nie przysiadłam jeszcze do żadnej z nich. Mam nadzieję, że jak zakończę pracę to właśnie wtedy będę mogła się teoretycznie przygotować do macierzyństwa. Natomiast przede wszystkim mam cały plan spotkań z położną, które odbędą się u mnie w domu, w spokojnej i prywatnej atmosferze. Ona opowie mi o tym, jak się zajmować dzieckiem, ponieważ nie mam o tym zielonego pojęcia. (śmiech). A jeśli chodzi o porady mojej mamy to ona wie, że ja nie znoszę porad. (śmiech) Mama jest poza tym bardzo racjonalna i ma świadomość, że ostatnie dziecko miała 32 lata temu, więc przez ten czas zmieniło się wszystko. Model wychowania, sposoby opieki, dostępne produkty… Także i moja mama jest bardzo ciekawa nowości, o których posłucha. Bo nie wspomniałam, że z położną spotkamy się całą rodziną: ja, mąż, moja mama, mój tata… Tak byśmy wszyscy czuli się swobodnie i pewnie podczas opieki nad maluszkiem.

W jednym z ostatnich wywiadów, kilka tygodni temu, wspomniała Pani o tym, że dziecko w drodze a nic nie jest przygotowane...

Prawie nic się nie zmieniło. (śmiech) Tak naprawdę mebelki, poduszki, kocyki – wszystko wybrane, ale nic jeszcze nie jest gotowe do odebrania. Na wszystko muszę trochę poczekać. Wyborów dokonywałam sama i bardzo jestem podekscytowana! Martwią mnie jedynie dwie rzeczy. Po pierwsze: wybrałam już imię dla dziecka i naszyłam inicjały na pewne elementu wystroju pokoju. A może zobaczę maluszka po porodzie i stwierdzę, że to imię do niego nie pasuje? A po drugie już wiem, ilu jeszcze potrzebnych rzeczy na przyjęcie noworodka do domu nie mam… Jak spojrzałam na listę wyprawkową, którą znalazłam w internecie, to oszalałam ze stresu, bo doszło do mnie, jak bardzo nie jestem gotowa. Na szczęście Pani położna doradzi mi także, na co nie warto wydawać pieniędzy, bo i tak się nie przyda... A, i jeszcze ekspresowy remont pokoiku – to także przed nami.

Więcej jest teraz w Pani radości czy strachu przed nieznanym?

Oczywiście, że jest stres, niepewność. Wszystkie emocje, związane z odpowiedzialnością i zupełnie nową sytuacją, są obecne. Ale na pewno położna będzie pod telefonem, rodzice na miejscu. Wspólnie damy radę ogarnąć temat. (śmiech) A poza tym kluczową rolę będzie pełnił mój mąż. On jest oazą spokoju i już teraz, kiedy mnie zaczyna łapać panika, bo zbliża się poród, to on koi moje nerwy. Wierzę, że po porodzie będzie podobnie.

Reklama

Na koniec chciałbym zapytać o temat z którym zmaga się większość znanych mam. Czy zdecydowaliście już wraz z mężem Krzysztofem o tym, czy twarz dziecka będzie pokazywana Waszym wielbicielom? Jakieś zdjęcia z maleństwem na pewno się przecież w sieci pojawią...

Ciekawe pytanie, ale hmm... Jeszcze o tym nie myślałam. To właściwie trudna decyzja i wiele argumentów przemawia za obiema możliwościami. Na pewno wiem, że śmieszą mnie mamy, które ukrywają wizerunek dziecka przez rok czy dwa, kiedy wszystkie maluchy wyglądają podobnie, a potem nagle je pokazują. Będę musiała opowiedzieć się za którąś ze stron – pokazywać od początku albo wcale.

Reklama
Reklama
Reklama