Reklama

Trzynasty sierpnia 1944 r. to dzień, który na zawsze zapisał się na kartach historii Warszawy. To właśnie tego dnia, dokładnie 80 lat temu miejsce miało jedna z największych katastrof Powstania Warszawskiego — wybuch czołgu-pułapki, w którym zginęło ponad 300 osób. Wśród nich wówczas zaledwie kilkunastoletni członek rodziny artystki...

Reklama

80 lat temu wybuchło Powstanie Warszawskie

1 sierpnia minęło dokładnie 80 lat od wybuchu Powstania Warszawskiego. To właśnie latem 1944 r. Warszawiacy postanowili oprzeć się nazistowskim oprawcom i zawalczyli o wolność Polski. Przez aż 63 dni powstańcy dzielnie stawiali opór, mimo oczywistej przewagi sił wroga. Jeden z najkrwawszych dni powstania miał miejsce niecałe dwa tygodnie od jego rozpoczęcia. To właśnie 13 sierpnia 1944 r. doszło do wybuchu, w którym zginęło kilkaset osób, także dzieci. Wśród nich — brat Stanisława Santora, męża Ireny Santor.

Irena Santor nie pochodzi z Warszawy, dlatego historia Powstania Warszawskiego nie była jej znana od samego początku. „Ja o Powstaniu Warszawskim dowiedziałam się wszystkiego dopiero w czasie mojego małżeństwa. W rodzinnym Solcu Kujawskim pod Bydgoszczą nikt nie mówił, nikt nie wiedział o powstaniu” wyznała artystka w wywiadzie udzielonym „Faktowi”. Po kraju zaczęła podróżować dopiero jako członkini Zespołu Pieśni i Tańca „Mazowsze”. Wcześniej nie była świadoma tego, jaki dramat spotkał mieszkańców stolicy. Dopiero od Stanisława Santora dowiedziała się o tej tragedii — to również on opowiedział jej o 13 sierpnia 1944 r., jednym z najczarniejszych dni w rodzinie Santorów. To właśnie tego dnia 80 lat temu zginął zaledwie 12-letni Jan Santor.

Czytaj też: Katarzyna Cichopek o medialnej burzy wokół siebie: „Spotkało mnie wiele przykrości”

Irena Santor, Viva! 1/2022
Irena Santor, Viva! 1/2022 Mateusz Stankiewicz/SameSame

Irena Santor opowiedziała o tragicznej śmierci członka rodziny w Powstaniu Warszawskim

W rozmowie z „Faktem” Irena Santor wspomniała o tamtych tragicznych wydarzeniach. „Wtedy zginął brat mojego męża. Jaś Santor miał tylko 12 lat, zginął na wysadzonym przez Niemców czołgu u zbiegu ulic Długiej i Podwala”. Niemiecki czołg, który zdobyli powstańcy, był wypełniony materiałami wybuchowymi, które zaledwie kilka momentów po przejęciu przez Polaków zostały zdetonowane. Zginęło wówczas ponad 300 osób, w tym dzieci.

„Jaś wspólnie z kolegami wskoczył na zdobyty przez powstańców czołg. I w tym momencie doszło do wybuchu” opowiedziała. Dramatyczną sytuację widziała na własne oczy Mirosława, siostra Jasia i męża artystki, która sama brała udział w Powstaniu Warszawskim jako łączniczka Armii Krajowej Grupy „Północ” i zgrupowania „Róg” batalionu „Bończa”. Ukrywała się pod pseudonimem „Mira”. „Ona zdążyła tylko krzyknąć: »Jaś, mama cię woła, wracaj do domu«... Sama nie zginęła, bo siła wybuchu odrzuciła ją. Jaśko nie ma swojego grobu, ma tylko napis na grobie w kwaterze powstańców na Woli” wyznała Irena Santor.

Artystka sama mieszka dziś w Warszawie w miejscu, gdzie przed laty znajdywało się getto. Przyznała, że mimo iż sama nie brała udziału w Powstaniu, wciąż wspomina poległych warszawiaków. „Każde wyjście z domu przypomina mi o tym, co spotkało stolicę i jej mieszkańców, ślady tej tragedii widzę na każdej ulicy” zakończyła.

Reklama

Zobacz także: Łączy je to samo nazwisko i były mąż. Tak wygląda dziś życie pierwszej pani Gessler

Irena Santor, Viva! 1/2022
Irena Santor, Viva! 1/2022 Mateusz Stankiewicz/SameSame
Reklama
Reklama
Reklama