Reklama

Plastikowe kajdanki na „lepkie łapki” i specjalnie wydzielony rząd w samolocie tylko dla kobiet – tak o los pań podczas krajowych lotów postanowiła zadbać linia Air India. Rozwiązanie nie jest bynajmniej wymysłem histeryczek czy przewrażliwionych feministek. Indie to kraj, w którym kobiety traktowane są jak obywatele drugiej kategorii i w którym codziennie dochodzi do gwałtów i przemocy na tle seksualnym. Bezpieczeństwo kobiet wydaje się być niestety komfortem.

Reklama

Air India i luksus bezpieczeństwa

Na razie do dyspozycji kobiet oddano sześć miejsc w trzecim rzędzie w klasie ekonomicznej Airbusa A320. Zarezerwowane są one dla Indyjek, które podróżują po kraju samotnie, przez co narażone są na ciągłe nagabywanie ze strony mężczyzn. Aby znaleźć się w uprzywilejowanym damskim gronie, wystarczy jedynie życzenie pasażerki. Nie poniesie ona przy tym żadnych dodatkowych kosztów.

– Jako krajowy przewoźnik jesteśmy odpowiedzialni za podniesienie poziomu bezpieczeństwa pasażerek – mówi Meenakshi Malik, menedżer Air India w rozmowie z lokalnym serwisem”The Hindu”. – Wiele kobiet samotnie podróżuje naszymi liniami, dlatego specjalnie dla nich będziemy blokować miejsca – zapewnia.

Polecamy także: Dlaczego to Ivanka Trump, a nie Melania lada chwila będzie najważniejszą kobietą w Białym Domu?

Indyjki na gorącym krześle

Pomysł blokowania miejsc nie wziął się znikąd. Scenariusz właścicielom Air India podyktowała niechlubna lista skarg i zażaleń ze strony kobiet, które miały dosyć śliskich rąk współpasażerów z sąsiednich foteli. Łapanie za kolano lub pierś podczas snu czy niewybredne komentarze to tylko niektóre z wybryków rozochoconych mężczyzn, według których samotna podróżniczka „sama się o to prosi”. Do takich sytuacji dochodzi średnio kilka razy w miesiącu.

Nie tylko osobne miejsca mają pomóc rozwiązać problem molestowania. Dodatkowo, by poskromić rozhulaną fantazję klientów, Air India wprowadza plastikowe kajdanki. Załoga ma je stosować wobec pasażera, którego odruchy wymkną się spod kontroli.

W wyposażeniu każdego samolotu mają znajdować się dwie pary kajdanek – zapewnia Ashwani Lohani, szef Air India w rozmowie z gazetą „The Times of India”. – Krępowanie nimi pasażera ma być rozwiązaniem ostatecznym i stosowanym tylko w przypadku, gdy nie będzie można zapanować nad sytuacją – dodaje.

Indyjska codzienność: gwałty, molestowanie i aborcje dziewczynek

Wielowiekowa hinduska tradycja nie jest łaskawa dla płci pięknej. Mimo że Indie to jedno z najszybciej rozwijających się państw na świecie, kobieta wciąż postrzegana jest tam jako obywatel drugiej kategorii, a jej społecznym obowiązkiem jest służyć mężczyźnie. Nie tylko na prowincji praktykuje się wczesne zamążpójścia, zmusza się do ciężkich prac, nierzadko dochodzi do handlu dziewczętami jak nieruchomościami czy zabijania w wyniku sporu o posag. Co więcej, wciąż zdarzają się przypadki, w których wdowa dokonuje samospalenia na stosie pogrzebowym męża w ramach rytuału sati.

Stosunek mężczyzn wobec kobiet przejawia się też w statystykach gwałtów i molestowania. Do przymusowego seksu dochodzi średnio co 21 minut. Aż 600 razy rocznie gwałcone są kobiety w New Delhi, a sprawców najczęściej się uniewinnia. Przy czym cyfry te są jedynie wierzchołkiem góry lodowej, ponieważ w tradycyjnych społecznościach większość gwałtów i aktów molestowania zamiatana jest pod dywan.

Jest to jednak na tyle powszechne i przerażające zjawisko, że sama możliwość urodzenia córki przyprawia hinduskie kobiety o łzy rozpaczy. Z badań przeprowadzonych kilka lat temu przez brytyjski periodyk medyczny „The Lancet” wynika, że w ciągu ostatnich 30 lat aż 12 mln kobiet zostało poddanych aborcji tylko dlatego, że miały urodzić dziewczynkę.

Gwałt, który wstrząsnął Indiami

Ale modernizujące się społeczeństwo nie zamierza jednak pozwolić na to, by Indie pozostawały „bananową republiką” na mapie świata. Kubłem zimnej wody okazał się brutalny gwałt na studentce, do którego doszło trzy lata temu w New Delhi. Dziewczyna wracała wieczorem autobusem z kina ze swoim narzeczonym. Zaatakowała ich grupa sześciu pijanych wyrostków ze slumsów, pobili chłopaka metalowymi prętami, a na studentce dokonali zbiorowego gwałtu z użyciem ostrych przedmiotów. Na koniec wyrzucili ofiary z jadącego autobusu. Lekarze byli przerażeni obrażeniami dziewczyny. Usunięto jej jelita, ale stan pogarszał się z dnia na dzień. Nie udało się jej uratować.

Dla społeczeństwa było to cios. Gazety rozpisywały się o seksizmie, a zdarzenie wyprowadziło młodych Indusów ich na ulicę. „Wy gwałcicie, my ucinamy wam głowy” – nawoływali do kary śmierci. „Wstyd mi, że jestem Hindusem” – głosił plakat siedzącego uczestnika wiecu. Ludzie byli wściekli przede wszystkim na betonowych i kastowych polityków, którzy zbyt późno odnieśli się do wydarzenia. A zamiast słów do zbuntowanego ludu skierowali gaz łzawiący.

Wydarzenia sprzed trzech lat potrząsnęły jednak mieszkańcami Indii. Popularne stały się kursy samoobrony, a kobiety zaczęto zachęcać do noszenia noży kuchennych w torebkach. Przede wszystkim jednak zaczęło się zmieniać postrzegania ciała kobiety, które może – a nawet musi – pozostać nietykalne dla obcych męskich rąk. Nie tylko w samolotach Air India.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama