Reklama

Bez wątpienia jest jednym z najgorętszych nazwisk w show-biznesie. A jego kariera uważana jest za jedną z najbardziej spektakularnych, co potwierdzają ostatnie doniesienia magazynu Press. Według twórców artykułu Filip Chajzer zarabia aż kilkadziesiąt tysięcy złotych... w jeden wieczór! W ten sam sposób prowadzący program „Hipnoza’’ znajduje się na liście najlepiej zarabiających polskich gwiazd.

Reklama

Zarobki Filipa Chajzera

Jak udało się ustalić dziennikarzom magazynu Press, w szkole Chajzer nie był orłem. A najlepsze oceny miał... z historii. „Na egzaminach lepiej mówił, niż pisał. Pisemny z języka polskiego zdał na trójkę, a ustny na czwórkę. Naukę rozpoczął w zwykłym liceum na warszawskim Ursynowie, lecz rodzice przenieśli go do prywatnej szkoły, bo w publicznej koledzy ze starszych klas mu dokuczali - za znane nazwisko’’, czytamy w magazynie.

Stawki, o których mowa w przypadku gwiazdy stacji TVN, są co najmniej zawrotne. Filip Chajzer, jako jeden z nielicznych prezenterów, może pochwalić się naprawdę dużymi zarobkami. „Bierze tylko najwyższe stawki. Przeciętne wynagrodzenie za poprowadzenie eventu to 5-10 tysięcy złotych. Filip Chajzer negocjacje zaczyna od 20-30 tysięcy. Nawet jego ojciec nie rozumie, dlaczego Filip nie zgadza się na poprowadzenie za mniejsze pieniądze nawet jakiejś bardziej prestiżowej imprezy. W tym biznesie to standard, jednak nie dla Filipa’’, zdradza znajomy Chajzera.

Początki Filipa Chajzer

W najnowszym numerze magazynu VIVA! możecie przeczytać wyjątkowy rozmowę z Filipem Chajzerem. Tylko Katarzynie Piątkowskiej opowiedział o tym, jak wyglądały początki pracy w mediach. I jaki wpływ miało... znane nazwisko.

– Dzięki nazwisku było Ci łatwiej czy trudniej?

Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Sam kilka razy się nad tym zastanawiałem. Wysyłałem do kolejnych miejsc pracy CV i listy motywacyjne jak wszystkie zaczynające karierę dzieciaki na świecie. Gdybym był skończonym debilem, to nawet nazwisko raczej by mi nie pomogło…

– Co kupiłeś za pierwsze zarobione pieniądze?

Za pierwsze to nic, bo na niewiele by mi starczyło. Dostawałem 300 złotych miesięcznie. Na stażu. Ale potem, gdy w Radiu Złote Przeboje dostałem pierwszą wypłatę, jakieś dwa tysiące złotych, poszedłem do empiku i tam okazało się, że stać mnie na PlayStation. Stanąłem w kolejce, żeby zapłacić, i zacząłem się zastanawiać, kiedy będę w to grać, przecież siedzę w pracy po 20 godzin dziennie. Odłożyłem. I poszedłem do pracy. Niestety, już wtedy byłem chyba pracoholikiem albo inaczej – gigantycznym pasjonatem swojej reporterskiej profesji.

– Masz to po tacie chyba, on też mówi, że jest pracoholikiem.

Pewnie tak. Ale nie mam z tym problemu.

– Ty nie, a Twoja rodzina?

Po wywiadzie wsiądę w samochód i pojadę do Łodzi poprowadzić event. Zresztą to Gosia mnie tam wysyła, ponieważ jest moim menedżerem. Jesteśmy razem w życiu i w pracy i uważam, że to jest rozwiązanie doskonałe. Gosia jest genialnie precyzyjna w tym, co robi, doskonale dba o moje interesy i o mój czas, a przy okazji o swoje interesy i swój czas (śmiech).

Reklama

Cała rozmowa Katarzyny Piątkowskiej z Filipem Chajzerem do przeczytania w najnowszym wydaniu dwutygodnika VIVA!.

Marcin Kempski/I LIKE PHOTO
Adam Pluciński/MOVE
Reklama
Reklama
Reklama