Anna Puślecka wydaje na swoje codzienne leki fortunę. Ta kwota zwala z nóg!
Dziennikarka znów podjęła temat nierefundowanych lekarstw
Jedyną nadzieją na życie jest dla mnie nowoczesny, antynowotworowy i antyprzerzutowy lek, którego substancja czynna nosi nazwę RYBOCYKLIB. Lek który w Polsce nie jest refundowany. Panie Ministrze, zapewne Pan wie, że rybocyklib jest refundowany w CAŁEJ UNII. Całej, poza Polską […] Może Pan spać w nocy, Panie Ministrze? – tymi słowami Anna Puślecka zwróciła się w sierpniu do ministra zdrowia po raz pierwszy głośno mówiąc o problemie, który dotyka osoby chore na raka. Dziennikarka, która zmaga się z rakiem piersi, dalej walczy o refundację ważnego dla siebie leku. Dziś zdradziła, ile kosztuje jego dzienna dawka.
Anna Puślecka o cenach leków na raka
Ekspertka od mody i dziennikarka napisała pokazała na swoim InstaStories zdjęcie leków, które musi przyjmować codziennie rano. Cena, dopisana obok, powala z nóg. „600 złotych na śniadanie, rybocyklib. To nie my jesteśmy chorzy, ale kraj, w którym żyjemy! Jak długo jeszcze trzeba będzie płacić za leki, które w Unii są za darmo?”, zapytała w sieci Anna Puślecka.
Z kolei w rozmowie z Plejadą, dziennikarka przyznała, że uważa, że brak refundowania leku przez polski rząd jest posunięciem przemyślanym… :Ta refundacja nie jest dla wszystkich. Ona ma bardzo wiele ograniczeń. Jest to zrobione tak, żeby jak najmniej osób dostało lek”, powiedziała i wyjaśniła, w jaki sposób musi przyjmować rybocyklib. „Trzeba brać go codziennie przez 21 dni, potem siedem dni przerwy, a potem znowu. I tak do końca życia, mając nadzieję, że będzie długie. Wielu kobiet po prostu nie stać na taki lek. W mediach zostało to ładnie wygłuszone, a mówiono o "sukcesie i zwycięstwie" ministra zdrowia z początku września. To nie sukces, to jest porażka”, wyznała Plejadzie Anna Puślecka.
Dziennikarka borykająca się z rakiem piersi nie ukrywa, że ciężko jest jej wiązać koniec z końcem. „Ja czyszczę swoje konto do cna. Staram się o nowe zlecenia, choć powinnam odpocząć - zdradza w rozmowie z portalem. Co z osobami, które zarabiają trzy tysiące złotych lub mniej i są zdane jedynie na zbiórki publiczne organizowane w Internecie?”, zastanowiła się w rozmowie z Plejadą ekspertka od mody. Dodała także, że nawet jeśli ministerstwo zgodzi się na refundację to darmowe lub tańsze leki mogą pojawić się na półkach aptecznych dopiero za kilka lat…
Nie mamy słów, by wyrazić niemoc i współczucie, które czujemy. Mamy nadzieję, że przedstawiciele rządu zajmą się tą sprawą jak najszybciej.