Reklama

O godzinie 1:25 lokalnego czasu ekipa ratunkowa dotarła do miejsca, w którym uwięziony był 2,5 letni Julen. Niestety, chłopiec nie żył. Rzecznik prasowy żandarmerii z Malagi wyznał, że akcja nie mogła przebiegać szybciej z powodu skomplikowanego ukształtowania terenu w tym miejscu. W decydującej fazie drążenia tunelu konieczne było użycie małych materiałów wybuchowych...

Reklama

Hiszpania: 2,5-letni Julen nie żyje. Ratownicy wydobyli jego ciało w sobotę po północy

Jako pierwszy informację tę podał przedstawiciel rządu Hiszpanii w Andaluzji Alfonso Rodriguez de Celis. „O godzinie 1:25 ekipa ratownicza odnalazła Julena. Niestety, chłopiec nie żyje”, przekazał i złożył kondolencje rodzinie 2,5 latka.

Akcja ratunkowa trwała od niedzieli 13 stycznia, więc 13 dni. Już od kilku mówiło się o tym, że szanse Julena Rosello na przetrwanie w takich warunkach są bardzo małe. Osoby, które znalazły się w podobnej sytuacji, w stanie półświadomości przeżywały około 10 dni.

Niestety, szybsze działanie służb nie było możliwe z uwagi na skomplikowane ukształtowanie terenu w miejscu, w którym wpadł do 100-metrowego odwiertu.

Czytaj też: Rodzice 2,5 latka z Malagi przeżywają tak ogromną tragedię po raz drugi

Rzecznik prasowy żandarmerii o akcji ratunkowej wydobycia 2,5 letniego Julena

„Akcja nie mogła być szybsza z powodu charakterystyki tutejszego terenu, między innymi jego ukształtowania i twardych podziemnych skał”, powiedział w rozmowie z dziennikarzami Jorge Martin, rzecznik prasowy żandarmerii z Malagi, która pomagała w akcji wydobycia 2,5-letniego Julena z dziury po 100-metrowym odwiercie.

Ratownicy w ostatniej fazie drążenia tunelu, który doprowadził do miejsca, w którym uwięziony był chłopiec, byli zmuszeni użyć małych ładunków wybuchowych. W akcji ratowania 2,5-latka udział wzięło około 300 osób. Od czwartku górnicy ręcznie wykuwali ostatni podziemny chodnik, który miał doprowadzić do chłopca.

Wypadek 2,5-letniego Julena w Maladze: szczegóły

13 grudnia Julen Rosello bawił się wraz z kuzynem w okolicach 100-metrowej dziury po odwiercie, niedaleko posiadłości przyjaciół swoich rodziców w Tatalan na przedmieściach Malagi. Planowano zjeść posiłek na świeżym powietrzu. W pewnym momencie rodzice chłopca rozdzielili się - mama stanęła z boku, by odebrać telefon, a ojciec szukał rozpałki na ognisko.

Julen w trakcie zabawy nagle ześlizgnął się do wąskiego otworu, który został wykonany miesiąc wcześniej. Właściciele posiadłości wykonali tam odwiert w poszukiwaniu wody. Ma on około 110 metrów głębokości i niestety nie był oznakowany. Właściciel przykrył go tylko małymi kamieniami.

Według relacji świadków, niedługo po wypadku słychać było w tym miejscu jego płacz. Natomiast w środę 16 grudnia sonda miała wydobyć włosy chłopca. Od dłuższego czasu nie dawał on już jednak oznak życia.

Reklama

To nie pierwsza tragedia w rodzinie, której częścią był Julen. W 2017 roku stracił on trzyletniego brata Oliviera. Chłopiec w trakcie spaceru z rodzicami po plaży dostał zawału serca. Jak się później okazało, miał niewykrytą wadę serca. Dla państwa Rosello śmierć drugiego dziecka w tak krótkim czasie to niewyobrażalny cios...

East News
East News
Reklama
Reklama
Reklama