Reklama

Był rok 1984, gdy Maryla Rodowicz została zaproszona na festiwal międzynarodowej piosenki do Los Angeles. „Tak się zastanawiałam, co ja mogę zaśpiewać w Ameryce. Przecież amerykańska muzyka jest tak inna, niczym nie można ich zaskoczyć. To musi być coś oryginalnego” – wspominała Maryla Rodowicz w jednej z audycji Polskiego Radia.

Reklama

Maryla Rodowicz jedzie do Los Angeles

Możliwości było wiele, jednak finalnie piosenkarka postawiła na walca. Nie mógł to być jednak byle jaki walc. To musiał być walc napisany przez Seweryna Krajewskiego. „Seweryn jak napisze walca, to po prostu klękajcie. Jego walce to coś tak pięknego i tak powalającego…” – mówiła artystka.

Maryla Rodowicz poszła do mieszkania Krajewskiego i już na wstępie powiedziała, jak wygląda sytuacja. „Mówię: »Seweryn, jadę na festiwal do Stanów. W regulaminie jest napisane, że kompozytor może się też załapać i pojechać«”. Taka okazja nie mogła mu przejść koło nosa. Pokazał Rodowicz przygotowane utwory. Część z nich puścił z magnetofonu szpulowego, część zagrał na gitarze.

Czytaj także: „Gdyby żyła, napiłybyśmy się winka” – Maryla Rodowicz o przyjaźni z Agnieszką Osiecką

Jurek, ogórek, kiełbasa i sznurek

W końcu Seweryn Krajewski znalazł utwór, który przygotowany był dla Jerzego Połomskiego. Artysta jednak już od dwóch lat mieszkał w Stanach Zjednoczonych i nic nie wskazywało na to, by prędko miał stamtąd wrócić. Do tego walca był już także dopasowany tekst autorstwa Agnieszki Osieckiej. „Ale jest jakiś taki…” – miał powiedzieć Krajewski. Co było nie tak w tym tekście? Pierwotnie poetka napisała w swojej piosence: „Jurek, ogórek, kiełbasa i sznurek”. Te swojskie słowa nie pasowały gwieździe estrady do tak ciężkiego i dramatycznego walca.

Agnieszka Osiecka była bardzo bliską przyjaciółką Maryli Rodowicz, dlatego zgodziła się napisać kolejny tekst do przygotowanego walca. Poetka napisała słowa po polsku, a wersję w języku angielskim przygotował Jerzy Siemasz. Piosenka została nagrana.

Czytaj także: „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena był manifestem dla publiczności, kiczem dla krytyków

Maryla Rodowicz – „Niech żyje bal”

Przyszedł czas wylotu do Kalifornii. Maryli Rodowicz towarzyszyli Seweryn Krajewski oraz urzędnik Pagartu. Piosenka bardzo spodobała się Amerykanom. Co prawda Rodowicz nie wygrała festiwalu, ale została wyróżniona. Co więcej, polscy artyści dostali zaproszenie do studia nagraniowego, co było dla nich okazją do pokazania się. Z zaproszenia jednak nie skorzystali. Seweryn Krajewski miał już wtedy podpisany kontrakt w klubie polonijnym w Chicago, a Maryla Rodowicz… miała wykupione wczasy na Mazurach.

Reklama

Rok po występie w Los Angeles Maryla Rodowicz zaśpiewała „Niech żyje bal” na XXII Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Piosenka od razu stała się prawdziwym przebojem i do dziś nie straciła na popularności. Piosenki, które zostały stworzone przez to niesamowite trio – Osiecka, Rodowicz, Krajewski – wciąż zachwycają i inspirują.

Reklama
Reklama
Reklama