Reklama

Żadna inna polska aktorka nie zrobiła takiej kariery jak Helena Modrzejewska. Kochano i nienawidzono ją po obu stronach oceanu. Gdy wyjeżdżała z Polski szła między widzami i płakała, a oni płakali razem z nią. Zapewne z jej decyzji o emigracji cieszyli się ci koledzy po fachu, których przyćmiewała talentem i urodą, i którzy według niej swoimi nieumiejętnościami „szargali” teatr. Gdy 8 kwietnia 1907 zmarła po kilku dniach męczarni, jej mąż Karol Chłapowski napisał: „Ogromnie tu w Ameryce odczuto śmierć Helci, szczególnie w Kalifornii. W katedrze w Los Angeles sprawiono jej królewskie nabożeństwo żałobne, takie, jakiego tu nigdy nie widziano”.

Reklama

Ostatnią wolą wielkiej aktorki było, żeby jej ciało złożono w rodzinnym grobie, obok matki, na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Syn Rudolf i mąż Karol spełnili tę prośbę. Uroczystość pogrzebowa odbyła się 17 lipca, a na nagrobku umieszczono epitafium: „Sztuką swoją poniosła umysły i krzewiła serca. Sławę sztuki polskiej rozniosła za oceany. We własnej chwale szukała chwały ojczyzny. Przeszła przez świat dobrze czyniąc drugim”. Żegnała ją liczna rodzina, przyjaciele, dawni znajomi i rzesze fanów.

Helena Modrzejewska: dzieciństwo

Gdy w kawiarni przy placu Dominikańskim w Krakowie pojawiała się ciemnooka i ciemnowłosa córka właścicielki wszyscy mężczyźni wodzili za nią wzrokiem. Była tak piękna, że mówiono, że to dla niej do lokalu ciągnęły tłumy krakowiaków. Urodziła się jako Helena Misel, nieślubne dziecko wdowy Józefy Bendowej. Nie wiadomo kto był ojcem pięknej Heleny, ale po Krakowie krążyła plotka, że jest owocem romansu matki i księcia Sanguszki. Aktorka nigdy do tej plotki się nie odniosła, dumnie znosiła przezwisko „księżna Helena” i „nieślubna córka księcia” i zakolegowała się z córką księcia notabene o imieniu Helena.
Nastolatka marzyła by zostać aktorką. Jej starszy przyrodni brat Feliks zaprowadził ją na przesłuchanie do aktorki pani Hubertowej, ale ta stwierdziła, że dziewczyna nie ma za grosz talentu. Jakże się pomyliła.

Zobacz też: Sienkiewicz był po uszy zakochany w Modrzejewskiej. Czy mieli syna? Od plotek aż huczało

Helena Modrzejewska: kariera i skandale

Helena zupełnie nie dbała o swoją reputację, co niestety zemściło się na niej wiele lat później, gdy zakochała się w przyszłym mężu Karolu Chłapowskim. Wróćmy jednak do nastoletniej dziewczyny marzącej o scenicznych sukcesach. Traf chciał, że w kamienicy, w której jej matka wynajmowała pokoje mieszkał Gustaw Zimajer. On dostrzegł w niej talent. Zauroczona dziewczyna została jego kochanką, a później matką jego dzieci. I nie przeszkadzało jej to, że Zimajer był kochankiem matki, ani to, że miał żonę. Razem ruszyli w trasę z amatorskim teatrem. Zaczęli używać nazwiska Modrzejewscy. Gdy Helena miała 21 lat urodziła syna Rudolfa. Modrzejewscy mieli też młodszą córkę, ale Maria niestety zmarła, gdy miała trzy latka.

Przez te lata Helena robiła karierę na prowincjonalnych scenach, ale marzyła o Warszawie i Krakowie. Niespodziewana śmierć Marii stała się motorem zmian. Helena zabrała Rudolfa i opuściła Zimajera. Wróciła do Krakowa do matki i starała się zapomnieć o poprzednim okresie swojego życia, a już na pewno, gdy stała się sławna, nie chciała o nim opowiadać. Być może dlatego, że krążyły plotki, że Zimajer trenował ją szpicrutą. Porywczy temperament konkubenta objawił się jeszcze nie raz i doprowadził do tego, że ten porwał ich wspólnego syna i ukrył przed Modrzejewską. Nie widziała syna kilka lat, aż okazało się, że były kochanek narobił mnóstwo długów i postanowił „odsprzedać” jej dziecko. Modrzejewska, która już wtedy była żoną Karola Chłapowskiego, zapłaciła za niego cztery tysiące guldenów. W zamian zażądała zrzeczenia się praw do Dulcia, jak czule nazywała syna, i zakazała używać nazwiska Modrzejewski. Przewrotny los sprawił, że Modrzejewska i Zimajer zmarli na tę samą chorobę. Cierpieli na chorobę Brighta dzisiaj znaną jako kłębuszkowe zapalenie nerek.

UIG Art and History/East News

Pracująca żona

W późniejszym czasie, gdy już zaczęła robić karierę w Krakowie (zadebiutowała rolą Żydówki Sary w „Salomonie” Wacława Szymanowskiego i Warszawie (zadebiutowała grając Adriannę w „Adriannie Lecouvreur”) starała się unikać skandali, ale brukowce spragnione plotek bez przerwy pisały o Modrzejewskiej. A pisać miały o czym. Gdy w jej życiu pojawił się Karol Chłapowski i jeździł za nią po całej Polsce pisano, o nim „gentelman z Poznańskiego”, gdy pobrali się szydzono, że to ona zarabia i kręci rodzinnym interesem. To akurat przeszkadzało i samemu Chłapowskiemu, który pisał do przyjaciela: „Przyznasz zaś, że siedzieć tak bez żadnego zajęcia i żyć z pracy żony niekoniecznie przyjemnie”. Ale mimo tego czarowała widzów swoją osobowością, urodą, a przede wszystkim talentem.

Po spektaklach z jej udziałem owacje nie milkły przez długi czas, a wielbiciele ustawiali się do niej w kolejkach z gratulacjami. Kochali ją pisarze, hrabiowie i książęta, nienawidzili koledzy po fachu. To dlatego, że „ona błyszczała na scenie, a oni tylko występowali”. I chyba niechęć była wzajemna, bo Helena cierpiała z tego powodu, że ich występy są profanacją sztuki. Bo sztuka oprócz jej syna Rudolfa (a później też męża Karola) była jej największą miłością. W ciągu 48 lat kariery zagrała 260 ról w sześciu tysiącach przedstawień (z tego 1700 po polsku, resztę po angielsku).

Helena Modrzejewska i Karol Chłapowski

Kochali się w niej wszyscy mężczyźni, na drodze których stanęła. W domu jej i Karola bywali Henryk Sienkiewicz, Tytus Chałubiński, Stanisław Witkiewicz, Józef Chełmoński. Wszyscy w niej śmiertelnie zakochani, do czego bali się przyznać, bo znali historię o pojedynku Karola z pianistą Józefem Dulębą, w którym to Dulęba zginął. Poszło podobno o honor Modrzejewskiej. Bo choć jej mąż miał opinię gapy i łatę męża swojej żony, o jej honor walczył jak lew. I oczywiście był potwornie zazdrosny. Poznali się dzięki dzięki hrabiemu Aleksandrowi Przeździeckiemu, który bardzo zdenerwowanego Chłapowskiego przedstawił jej w przerwie spektaklu „Herman”. Wiadomo było, że Chłapowski pochodzący z rodziny wielkopolskich ziemian herbu Bodzenta wpadł po uszy. Wkrótce i Helena zakochała się na śmierć i życie.

Panna z dzieckiem, co wielu niezwykle mierziło i zubożały hrabia bez możliwości używania tytułu nie mogli zamieszkać razem. Byłoby to źle widziane, a teraz już Modrzejewska za wszelką cenę pragnęła uniknąć skandali. Gdy została zaangażowana do Warszawskich Teatrów Rządowych postawiła ukochanemu ultimatum. Albo się z nią żeni, albo do Warszawy jedzie sama. Karol oświadczył się jakiś czas później, a ich ślub w krakowskim kościele św. Anny stał się wydarzeniem towarzyskim. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że rodzina Chłapowskich nie zaakceptowała tego związku i nie pojawiła się na uroczystości. Minęło dużo czasu, zanim uznali, że aktorka z dzieckiem jest jednak członkiem rodziny.

Stało się to po liście, który Modrzejewska napisała do swojej szwagierki: „Wiem, że krok, który Karol uczynił, nie zgadza się zupełnie z widokami jego rodziny, czuję aż nadto dobrze, jaka przestrzeń dzieli mnie od Pani, a jednak wiedząc ile posiadasz dobroci, proszę Cię Pani – przez miłość, jaką masz dla Karola – pozwól mi kochać się. (…) Jeżeli Bóg uznał mnie godną ołtarza, Ty, Pani nie zechcesz być mniej pobłażliwą – wiem, że jesteś samą dobrocią i z czasem może, widząc jak, z głębi duszy kocham Karola, jak pragnę jemu życie całe poświęcić, z czasem może przebaczysz mi Pani i wrócisz szacunek, na który pragnę i całego świata zasłużyć, a tym bardziej u Pani, którą Karol tak bardzo kocha”.

Gdy jakiś czas później poznała głowę rodziny, generała Dezyderego Chłapowskiego, oczarowała starszego pana od pierwszego spojrzenia. To on powiedział jej, żeby rzuciła się na głęboką wodę i podbiła Europę, albo żeby zrezygnowała z aktorstwa i z ukochanym mężem zaszyła się na wielkopolskiej wsi. To drugie oczywiście w ogóle nie wchodziło w rachubę. Helena nie mogła żyć bez teatru.
Ale to nie rada generała stała się przyczyną wyjazdu Chłapowskich do Ameryki.

Forum

Helena Modrzejewska: wyjazd do Ameryki

Gdy w 1875 roku w teatrze Rozmaitości grana jest sztuka Edwarda Lubowskiego (dramaturga–grafomana, któremu odmówiła udziału w jego sztuce) „Nietoperze” nikt nie ma wątpliwości, że to paszkwil na nią i Karola. Wiele lat uważano, że to była jedna z przyczyn ich wyjazdu do Ameryki. Zwłaszcza, że Helena pisała „Wygnano mnie z Warszawy, mnie i mojego męża”. Gdy 21 października upadła na scenie i pierwszy raz w życiu nie zagrała przedstawienia do końca okazało się, że jest chora na tyfus, a po kraju rozeszła się plotka, że Modrzejewska umarła. Ignacy Maciejowski pisał wtedy do Karola: „Powinieneś strzec Twej Pani jak oka w głowie, gdyż ona nie tylko już należy do Ciebie, lecz do kraju całego. Ta przeklęta Warszawa więcej Was zamordowała, jak dobrego zrobiła”.

Jaka jest prawda? Wiadomo, że wcześniej zmarł jej ukochany brat Feliks, i młodszy brat Karola, a pieniądze ze spadu wystarczyłyby na podróż do Ameryki. Wiadomo też, że podczas wtorkowych spotkań w ich salonie, w których uczestniczyli wspomniani już pisarze i malarze, rozmawiano o emigracji. Pierwszy do Ameryki z tego grona pojechał Henryk Sienkiewicz i przygotował grunt na przyjęcie polskich przyjaciół. W Ameryce czekała ją najpierw bieda, a potem sceniczne sukcesy.

Czytaj też: „Ludzie żyją tak długo, jak długo są w naszej pamięci”. Gołda Tencer i jej syn, Dawid Szurmiej, o misji

Forum

Skandalicznie samodzielna

Tak mówiono o Modrzejewskiej, która rzuciła Amerykę na kolana, choć na początku nikt nie chciał angażować aktorki z dalekiej Polski, która na dokładkę niezbyt dobrze zna język. Miała też nazwisko dla Amerykanów nie do wymówienia. Na szczęście obie przeszkody, jak większość, została przez nią pokonana. Lekki akcent, który pozostał jej mimo intensywnej nauki, stał się jej znakiem rozpoznawczym uznawanym za uroczy. A nazwisko? Swoje skróciła do Modejska, a jej mąż zaczął nazywać się Bodzenta. Choć na początku było im ciężko wkrótce los znów się do nich uśmiechnął. Modejska zaczęła grać w najlepszych teatrach. Już w Polsce, jako jedna z niewielu doceniła siłę PR-u. Poznała wartość nowych mediów (żadna inna aktorka z tego czasu nie miała tylu zdjęć ile ona). Jak pisała Joanna Targoń w Gazecie Krakowskiej „Umiała zorganizować sobie skuteczną kampanię reklamową na nieznaną wcześniej skalę: taka kampania towarzyszyła jej warszawskiemu debiutowi”.

Potrafiła oczarować wszystkich o czym szybko przekonali się Amerykanie. „Na amerykańskich plażach Modrzejewska nie tylko czarowała figurą „nowoczesnej Wenus” w paryskim kostiumie kąpielowym, ale i wzbudzała sensację wyczynami pływackimi”, pisała Targoń. Modrzejewska nie tylko świetnie pływała ale też doskonale tańczyła, jeździła konno (po damsku i po męsku) i w męskim stroju skakała przez ogniska. I znów zaczęła zarabiać. Budowała domy w Kalifornii, gdzie trafiła w końcu po San Francisco i Nowym Jorku, Krakowie i Zakopanem, utrzymywała liczną rodzinę Bendów. I była apodyktyczna, co jednak wszyscy będący na jej garnuszku musieli tolerować.

Szekspir moja miłość

Zagrała osiemnaście ról szekspirowskich. Krytyk teatralny Wiliam Winter pisał o jej Ofelii: „Jej scena obłąkania była tak realistyczna, że aż ciarki mnie przeszły, kiedy patrzyłem prosto w jej oczy”. Henryk Sienkiewicz nazywał ją „jedną z największych aktorek wszech czasów”, a Stanisław Witkiewicz pisał: „Jest ona najcudowniejszym zjawiskiem ludzkim, jakie za naszego życia przez świat przeszło i takim pozostanie na zawsze. Cokolwiek się z człowiekiem dzieje, pamięć o Niej jest bez skazy, jasna i cudowna”. Była wielką aktorką. I gwiazdą, która wszystko co robiła umiała przekuć w sukces.

Reklama

W czasach, kiedy była na tyle biedna, że sama musiała szyć swoje kostiumy do legendy przeszła jej suknia Damy kameliowej uszyta na nowojorski debiut. Pomagała jej krawcowa, która za swoją pracę wzięła niewielkie pieniądze. Z taniego białego atłasu i resztek różowego i niebieskiego materiału uszyły kreację, o której mówili wszyscy. Zrobiła oszałamiające wrażenie. Gdy już nie musiała sama szyć, sama projektowała swoje stroje. Firma Larkin wypuściła zestawy kosmetyczne firmowane jej nazwiskiem, a wszystkie kobiety chciały nosić kapelusze i kostiumy kąpielowe takie jak Modrzejewska. Jej ogromny talent, nie poddawanie się i nieziemska uroda sprawiły, że Helena Modrzejewska zrobiła naprawdę wielką karierę. Profesor Dariusz Kosiński napisał „najwspanialszym dziełem była ona sama”.

Reklama
Reklama
Reklama