Reklama

Ma w sobie coś z prowokatorki. Niektórych drażni, inni uważają ją za stanowczą i niezależną. Bywa nazywana nawet skandalistką, choć nie ukrywa, że akurat to określenie mocno ją dziwi... „w życiu nie zrobiłam żadnego skandalu, nie wjechałam na koniu do Adrii, nie rozbierałam się do naga i nie tańczyłam na stole”, droczyła się w rozmowie z Krystyną Pytlakowską dla „VIVY!”. Skąd więc ta opinia? Zapewne z uwagi na jej cięte riposty i stanowcze, mało dyplomatyczne odpowiedzi, z których słynie. Na wizytówce ma napisane: osoba kontrowersyjna i za taką uchodzi. Jest znana bardziej ze swoich książek i wypowiedzi niż obrazów, ceramiki, którą robi od lat. Jak wygląda życie i jakie były związki Hanny Bakuły? Mimo że cztery razy wychodziła za mąż, uważa się za urodzoną singielkę!

Reklama

[Artykuł aktualizowany 15.04.24 r.]

Hanna Bakuła: dorastanie, rozwód rodziców

Hanna Bakuła urodziła się 30 marca 1950 roku, w Warszawie. W dzieciństwie była, jak pisze, tłuściutką, pyzatą dziewczynką. Wychowywały ją mama i babcia, bo ojciec odszedł i założył nową rodzinę. Był zresztą nieco zawiedziony, że Hania nie urodziła się chłopcem, chciał mieć syna. W rodzinnym domu malarki nie było z powodu tego odejścia dramatu, jej mama raczej cieszyła się, że wreszcie jest wolna. „Jestem najszczęśliwszym rozwiedzionym dzieckiem”, mówiła po latach Hanna Bakuła. Mama przyszłej malarki była radcą i ekonomistką, m.in. doradczynią w istniejącym przed laty Ministerstwie Górnictwa. Obie były chyba bardzo związane, Hanna Bakuła opiekowała się mamą, gdy ta chorowała na Parkinsona, a gdy umierała, mówiła do niej: „Matko, nie zrobisz mi tego”. Potem, jak wspominała, „pękło jej serce”.

Zobacz też: Pogrzeb Zofii Kucówny. Przed śmiercią legendarna aktorka życzyła sobie jednego

Hanna Bakuła i Waldemar Dąbrowski na wernisaży prac malarki w galerii Zapiecek, warszawa, 1976 rok, fot. Maria Niezabitowska-Lucyk/Forum

Jako nastolatka chodziła do liceum Heleny Rzeszotarskiej, nazwanego potem imieniem Ruy Barbosy, to była szkoła z brazylijskimi tradycjami. Hanna Bakuła nazywała siebie z tamtych lat „Hanią Banią – królową samby”. W latach 70. skończyła Akademię Sztuk Pięknych pod kierunkiem m.in. wybitnego malarza, kolorysty Eugeniusza Eibischa. W 1981 roku wyjechała do USA, mieszkała przez 8 lat na Manhattanie, nie tylko malowała obrazy, ale też projektowała scenografię i kostiumy w teatrach off Broadway, za swoje projekty dostała nagrodę „New York Timesa”. Była stypendystką fundacji Guggenheima.

To był czas, kiedy w Nowym Jorku mieszkało wiele ciekawych polskich artystów, w pełni sił była jeszcze Elżbieta Czyżewska, w tym samym roku, co Hanna Bakuła, do Nowego Jorku przyjechał Rafał Olbiński, karierę robił Janusz Głowacki. „Z Januszem byliśmy sąsiadami na 11 ulicy w East Village i często piliśmy razem poranne kawy, czasem przychodziłam z własną. Nie było atmosfery paniki, tylko każdy się starał być dobry w swojej dziedzinie. Staliśmy się solidarną grupą i to nas trzymało w pionie. Janusz, prawie z marszu, napisał sztukę o emigranckiej parze artystów, oblężonych przez karaluchy, która była wielkim sukcesem, nie tylko polonijnym. Premiera była w Woodstock. Dramat „Antygona w Nowym Jorku” bardzo jego pozycję ustabilizował”, wspominała na swojej stronie po śmierci pisarza.

Czytaj także: Pomaga innym, lecz sama przechodziła przez piekło. Ten sekret Katarzyna Kotula skrywała wiele lat

Hanna Bakuła w Nowym Jorku, na tarasie u Elżbiety Czyżewskiej, 1981, fot. CZESŁAW CZAPLIŃSKI/FOTONOVA

Hanna Bakuła: życie prywatne, mężowie

W rozmowie z Krystyną Pytlakowską dla VIVY! Hanna Bakuła opowiadała, że życie erotyczne zaczęła praktykować dosyć późno – miała osiemnaście i pół roku. „Ale byłam już wtedy wybitnym teoretykiem. Wychowałam się w tak pruderyjnej rodzinie, że musiałam skończyć jako miłośniczka seksu”, wspominała. I dodawała: „Miałam zawsze nieziemskie powodzenie, dlatego że jestem wesoła i mam piersi. Mężczyźni, gdy widzą zabawną kobietę z dużym biustem, szaleją. Bo kobieta inteligentna z dużym biustem nie zdarza się. A u mnie było dwa w jednym”. Po raz pierwszy wyszła za mąż w wieku 20 lat, za Jacka, o kilka lat starszego studenta matematyki. Taternika.

Oboje byli jeszcze wtedy na studiach. Ale związek długo nie przetrwał i drugim mężem malarki został Kubuś, architekt wnętrz, kolega z ASP. Dzisiaj, chociaż są kilkadziesiąt lat po rozwodzie, nadal utrzymują kontakty. Hanna Bakuła przyjaźniła się też ze swoją dawną teściową, chodziły razem do kina. Trzecim mężem Hanny Bakuły został Nowojorczyk, który pracował w „Newsweeku”. Czwartym – dentysta, którego również poznała w USA. Dzisiaj każdy z tych związków to już tylko wspomnienie. W rozmowie z Łukaszem Jakóbiakiem opowiedziała, że nigdy nie nosiła obrączki, bo uważała to za niepotrzebną manifestację, jakby nosiła tabliczkę z napisem, kim jest i co robi.

Zobacz też: Ałła Pugaczowa jest zakochana po uszy w swoim piątym mężu, młodszym od niej o 27 lat Maksimie Gałkinie

Hanna Bakuła: nigdy nie chciała mieć dzieci

Nigdy nie bała się mówić tego, co myśli. Przyznawała więc, że nie chciała mieć dzieci. Już posiadanie zwierząt uważała za zbyt daleko idącą odpowiedzialność i uwiązanie. A co dopiero mówić o dzieciach! Wspólne mieszkanie po ślubie uważała za konieczność wymuszoną przez biedę. Gdy zaczęła lepiej zarabiać, miała zawsze własne mieszkanie, a mężów raczej odwiedzała. Spanie w jednym łóżku uważa za „wsiowy zwyczaj” i woli odwoływać się do przykładu królów, którzy chodzili do sypialni królowych.

Choć jej związki były na pewno na jakimś etapie szczęśliwe, Hanna Bakuła podkreślała nieraz, że nie nadaje się do życia we dwoje. Jak mówi, jest skrajnie pojedyncza. Nazywa siebie singlem z urodzenia, tłumaczy, jak bardzo potrzebuje wolności. Z jednym ze swoich partnerów w ciągu 11 lat związku wytrzymała we wspólnej przestrzeni 9 dni. Podobno okropnie bałaganił.

Zobacz też: Dla kariery poświęciła wiele, nigdy nie doczekała się własnych dzieci. Iwona Pavlović synów drugiego męża pokochała jak własnych

Hanna Bakuła, zdjęcie z 2016 roku, fot. Tomasz Adamowicz / FORUM

Tłumaczy, że dopóki jest zakochana, „rozmawia” z ukochanymi, co oznacza, że stale o nich myśli, zastanawia się, co im kupić, co dla nich zrobić. Ale przychodzi taki moment, kiedy miłe rzeczy zaczynają być już tylko obowiązkiem, a codzienność drażni. „W każdy związek wchodzę ze świadomością, że potrwa i skończy się. Dlaczego następne małżeństwo ma być lepsze od poprzedniego? – pyta Hanna. – Zawsze uprzedzam partnera, że nasz związek może kiedyś przestać istnieć. W mężczyźnie, w którym jesteśmy zakochane, wszystko się podoba. Pewnego dnia on kicha albo chrupie jabłko, a my czujemy irytację. To sygnał końca emocji. Wtedy się zbieramy. Nie można żyć z człowiekiem, który działa na nerwy” (cytat za kobieta.pl). Do tego, jak twierdzi, jest apodyktyczna, wymagająca, kochająca wolność, gwałtowna. Czepia się. Niczego nie wybacza. O sztuce bycia samą i kosztach emocjonalnej zależności napisała książkę „Singielka i Otello”.

Hanna Bakuła o rozwodach

Mówi, że emocjonalnie była w każdym z małżeństw po dwa lata, niezależnie od tego, ile trwały. Nigdy też nie miała ani uczuciowego, ani formalnego problemu z rozwodem. Przeciwnie, jest zdania, że „dobrego rozwodu nie da się z żadnym innym dobrem porównać”. Przekonanie kobiet do tego, że bycie samą jest czasem lepsze niż duszenie się w nieudanym związku, uważała nawet za swoją misję. „Jestem prawdziwą misjonarką”, mówiła Krystynie Pytlakowskiej. Od Hanny Bakuły naszym panom oberwało się też za to, że są chamscy, a wychowywani przez mamusie, które im piorą, gotują i skaczą koło nich, potem oczekują tego samego od żon. „Ja nigdy nie pozwalałam, żeby mężczyzna nie zachowywał wobec mnie dobrych przedwojennych form. A z niektórymi byłam na „pan”, co bardzo polecam, bo stwarza dystans, inną frazę”, radziła.

Przyjaźniły się przez kilkanaście lat, Hanna Bakuła i Agnieszka Osiecka, fot. MAREK ZIELINSKI/East News

Hanna Bakuła jest znana jako autorka wielu książek, poświęconym między innymi tzw. sprawom damsko-męskim. Jako przyjaciółka Agnieszki Osieckiej, którą nie tylko lubiła, ale też bardzo ceniła. Podobno ich przyjaźń była tak silna, że same w końcu stwierdziły, że dla Osieckiej przyjaciółka pełni rolę… męża. „Było to w Dębkach, wtedy kultowym kurorciku. Kupiłyśmy sobie piwo i postanowiłyśmy wypić od razu na miejscu pod sklepem [...]. Dębki, upał, piwo, piach — i my z naszą poważną rozmową. Właśnie w takich okolicznościach zastanawiałyśmy się, kim dla siebie jesteśmy. Wtedy postanowiłyśmy wziąć ślub przy najbliższej okazji”, wspomina malarka w książce „Selfie/Autoportret”.

Reklama

Do ślubu oczywiście nie doszło, ale obie przyjaźniły się 17 lat, do śmierci Agnieszki Osieckiej w 1997 roku. Hanna Bakuła pisze bloga, na którym komentuje bieżące wydarzenia. Mówi, że szuka bratniej duszy, ale bez skutku. Mieszka na warszawskim Wilanowie... I mimo że raz na jakiś jej wypowiedzi elektryzują media, wiedzie stosunkowo spokojne, może nawet nieco zwyczajne życie.

Reklama
Reklama
Reklama