Reklama

Pięć lat temu życie Grzegorza Galasińskiego diametralnie się zmieniło. Mężczyzna był pierwszym mężczyzną w Polsce, któremu przeszczepiono twarz. W najnowszym wydaniu Dzień Dobry TVN mężczyzna opowiedział o swoich przeżyciach. Wciąż musi mierzyć się z bólem i problemami finansowymi...

Reklama

Historia Grzegorza Galasińskiego

Pochodzi z niewielkiej wsi Niemil na Dolnym Śląsku. Miał konkretne plany, marzenia. Wszystko runęło w ułamku jednej sekundy. 23 kwietnia 2013 r. przeżył tragiczny wypadek. Jego historią żyły wszystkie media. Mężczyzna przeszedł pierwszy w Polsce zabieg przeszczepu twarzy.

Grzegorz Galasiński pracował w zakładzie kamieniarskim. Tego dnia, maszyna do pakowania kostki brukowej niespodziewanie włączyła się i zdarła mu twarz. Bólu nie jest w stanie opisać. Nie miał twarzy, gałki oczne wypadły mu na policzki...

Mężczyznę natychmiast przetransportowano do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Grzegorz Galasiński trafił w ręce specjalistów. Wszyscy mówili o cudzie. Lekarze przywrócili mu życie. W tym samym czasie na drugim końcu Polski zmarł mężczyzna, którego matka zgodziła się na przeszczep twarzy syna. Ale musieli jednak działać błyskawicznie. Złożona operacja pod kierownictwem prof. Adama Maciejewskiego trwała aż 27 godzin...

Przeżyłem swoją śmierć. Dostałem drugie życie.

Zrekonstruowano kości, zabezpieczono nerwy, ślinianki, odtworzono oczodoły i stawy żuchwy. Z czasem odzyskał węch, smak i czucie. Od nowa uczył się jeść, oddychać, mówić... Potrzeba pieniędzy na leczenie. Po powrocie do rodzinnej wioski mógł liczyć na pomoc mieszkańców. W Kościele organizowano zbiórki. Od tamtej pory toczy walkę o przetrwanie. Mieszka razem z mamą. Nie może podjąć pracy. Jedynym źródłem utrzymania jest miesięczna renta w wysokości 1000 zł. Pieniądze ze zbiórek również idą na leczenie. Mężczyzna przyjmuje leki, które zapobiegają odrzuceniu przeszczepu, przez co ma słabą odporność.

Dziś nadal czuje ból, ale się do niego przyzwyczaił. „Czasami w uszkodzonym oku swędzi mnie tak bardzo, że mam ochotę je sobie wykłuć”, mówił w rozmowie z tokfm.pl. Wciąż podlega ciężkiej rehabilitacji, która wymaga od niego wyrzeczeń.

W ubiegłym roku poinformowano go, że kość w żuchwie źle się zrosła. Usunięto ją, przez co opada mu podbródek, ma problemy z jedzeniem, piciem. „Przeżyłem swoją śmierć. Dostałem drugie życie. Nic mi nie zaszkodzi. (...) Do życia napędza mnie to, że muszę walczyć!”, mówi w materiale Dzień Dobry TVN.

Reklama

Liczy się każda pomoc. Jeśli chcesz pomóc Grzegorzowi Galasińskiemu, możesz dokonać wpłaty na fundację: Dolnośląska fundacja rozwoju ochrony zdrowia, Bank PKO S.A. Oddz. Wrocław 45 1240 1994 1111 0000 2495 6839 w tytule przelewu TWARZ lub możesz przekazać 1% podatku dla Grzegorza Galasińskiego. KRS 0000050135 z dopiskiem TWARZ

Screen Dzień Dobry TVN
Screen Dzień Dobry TVN
Reklama
Reklama
Reklama