Rejs Grety Thunberg obciąża klimat?! Gdyby wybrała samolot byłoby ekologiczniej
Działaczka krytykowana jest za swoją podróż po Atlantyku
Znana nastoletnia aktywistka została skrytykowana przez niemiecką gazetę za swój ekologiczny rejs po Atlantyku. Okazuje się, że gdyby wybrała podróż samolotem, obciążyłaby klimat w mniejszym stopniu. Jak to możliwe?
Rejs Grety Thunberg na pokładzie Malizia II
Kiedy 16-letnia Greta Thunberg zaczęła swój protest przed szwedzkim parlamentem, nie sądziła, że zostanie ikoną międzynarodowego ruchu młodzieży. Zależy jej na ochronie środowiska, o co apeluje w każdej możliwej sytuacji. Już podczas szczytu klimatycznego COP24 do światowych przywódców powiedziała: „Nie zależy mi na popularności. Interesuje mnie sprawiedliwość klimatyczna i żyjąca planeta. Nawet to pozostawiacie nam, dzieciom. (…) Mówicie, że kochacie swoje dzieci ponad wszystko. A mimo to na ich oczach kradniecie im przyszłość”.
Gdy została zaproszona na szczyt ONZ, postanowiła dotrzeć do Nowego Jorku w nietypowy sposób. Zdecydowała się na rejs łodzią Malizia II zasilaną przez panele słoneczne oraz podwodne turbiny, bez prysznica na pokładzie i nawet bez toalety. Ale przede wszystkim bez CO2. Wyruszyła z brytyjskiego Plymouth 14 sierpnia. Okazuje się jednak, że jej podróż obciąża atmosferę dużo bardziej niż się spodziewano.
Wszystkiemu winna jest droga powrotna. Rzecznik kapitana prowadzącego jacht Grety, zawodowego żeglarza Borisa Hermanna, poinformował, że łódź zostanie sprowadzona z powrotem do Europy przez pięć osób, które do Nowego Jorku... muszą się dostać samolotem. Niemiecka gazeta Bild oblicza, że gdyby dziewczynka i jej ojciec Svante, który jej towarzyszy na Atlantyku, po prostu kupili bilety lotnicze do Nowego Jorku i z powrotem, to obciążyliby klimat czterema podróżami w powietrzu. Pięciu żeglarzy i kapitan - to natomiast sześć podróży i odpowiednio wyższa emisja CO2. Sama dziewczynka również zamierza wracać do swojej ojczyzny samolotem.
Ponadto tabloid podkreśla, że głównym sponsorem Malizii II jest Yacht Club de Monaco: „Akurat Monako! Które nie ma nic wspólnego z ochrona klimatu. W księstwie odbywają się wyścigi Formuły 1 zanieczyszczając atmosferę ogromną ilością spalin. Jachtklub jest z kolei ojczyzną gigantycznych łodzi z silnikami diesla, które należą do największych klimatycznych złoczyńców(...) Greta zapewniła księstwu reklamę. Monako jest światowym symbolem beztroskiej konsumpcji i marnotrawstwa. Ludzie śledzący rejs Szwedki mogą pomyśleć, że mikroskopijna monarchia jest dla niej wzorcowym przykładem podejścia do ochrony klimatu”.
Uważacie, że Bild ma rację?