Reklama

O niej jest głośno! Gabriela Muskała otrzymała trzy nominacje do Polskiej Nagrody Filmowej Orły 2019 – za najlepszą główną rolę kobiecą w Fudze, za najlepszą drugoplanową rolę kobiecą w filmie 7 uczuć, a także za scenariusz do Fugi jako odkrycie roku. Ma jednak na swoim koncie dziesiątki ról teatralnych, filmowych i telewizyjnych. Wkrótce zobaczymy ją w nowym serialu TVN Szóstka. Co jeszcze o niej wiemy?

Reklama

Gabriela Muskała: życie prywatne i wywiad

Znamy ją z wielu ról. Aktorka niechętnie mówi jednak o życiu prywatnym. Gabriela Muskała przez 15 lat była żoną reżysera Grzegorza Zglińskiego. Para wspólnie wychowywała 24-letniego syna aktorki, Michała. Wraz z siostrą Moniką Muskałą tworzą autorski duet Amanita Muskaria. Ich monodram Podróż do Buenos Aires był pokazywany na festiwalach w kraju i za granicą. Ostatnio jest jednak o niej głośno za sprawą filmu Fuga, w którym zagrała główną rolę. Jest także autorką jego scenariusza. Pracowała nad nim 13 lat. Zaczęło się od programu „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie. Aktorka zobaczyła w nim kobietę, która nie wiedziała, kim jest. To programu zadzwonił wtedy jej dawny sąsiad. „Powiedział, że ona ma męża i dwójkę dzieci. To, co zobaczyłam wtedy na jej twarzy, było jak objawienie. Zafascynowała mnie pustka w jej oczach, która wypełniała się zdziwieniem. Nie wiedziałam wtedy, z czego się to brało. A to był brak pamięci. Każdy z nas ma w oczach zapisaną historię życia: w sposobie patrzenia, w rodzaju uważności. W jej oczach nic się nie zapisało. Miała w sobie zdziwienie osoby, której ktoś wymazał biografię. Czujny kamerzysta oczywiście podjechał blisko, kiedy ona pytała: Boże, ja mam dzieci? Ja mam dzieci?. Siedziała totalnie oszołomiona tą wiadomością. A ja razem z nią”, powiedziała aktorka w rozmowie z Urodą Życia.

Ta historia zainspirowała Gabrielę Muskałę do stworzenia scenariusza. „Temat pamięci, a właściwie niepamięci, i tożsamości to moje niewyczerpane źródło poszukiwań. O tym był już mój pierwszy monodram Podróż do Buenos Aires, który napisałam z siostrą. Tam bohaterką była staruszka chora na alzheimera. Tutaj zobaczyłam inne, nieznane mi oblicze utraty pamięci. Drugą sprawą było macierzyństwo. Mój syn miał wtedy dziewięć lat. Zaczęłam zadawać sobie pytania: co się stanie, gdy ta kobieta wróci do domu, a jej dzieci będą dla niej po prostu obcymi ludźmi? Jak to jest: zapomnieć swoje dziecko? Czy w ogóle można wykorzenić coś tak pierwotnego, organicznego, zapisanego w trzewiach? Wreszcie: co musiało się stać w jej głowie, żeby do tego doszło? Dla mnie to było niewyobrażalne, a przy tym fascynujące”, wyznała w wywiadzie.

Na początku swojej aktorskiej kariery Gabriela Muskała miała kompleksy związane ze swoim wyglądem. Okazało się jednak, że jest wiele ról dla drobnej kobiety o dziecięcej urodzie. „W Krakowie dwa razy usłyszałam, że mam jeszcze czas. Bo wyglądam na 12 lat. A w łódzkiej filmówce, do której się wreszcie dostałam, na konsultacjach pewien profesor powiedział tak: „Pięknie mówisz te wiersze, ale jak na egzamin przyjdzie też dziesięć tak uzdolnionych jak ty, ale dużych i dorodnych – to weźmiemy te dziesięć”. Miałam ogromny kompleks tego, że jestem drobniutka i wyglądam jak dziecko, ale w szkole błyskawicznie się go wyzbyłam. Okazało się, że ról dziewczynek jest bardzo dużo, a niewiele młodych aktorek, które mają warunki dziecka. Moim teatralnym debiutem była tytułowa Ania z Zielonego Wzgórza, potem zagrałam m.in. Dorotkę w Czarodzieju z krainy Oz, uczennicę w Lekcji Ionesco”, powiedziała.

Między innymi dlatego przygotowując się do roli w Fudze zaczęła trenować kick boxing. Sztuki walki trenowała jednak już wcześniej, w dzieciństwie. „Moim idolem był Bruce Lee. Miałam jego zdjęcie na ścianie. Taekwondo trenowałam z mistrzem świata Che Cha Chilem. Przyjechał z Korei do Wrocławia i raz w tygodniu trenował nas w Kłodzku. Pamiętam, że jego żona nosiła za nim walizki: on, silny, umięśniony i ona, przecineczek chudziutki – pięć metrów za nim, z walizami”, wspomina.

Reklama

W przyszłym roku aktorka skończy 50 lat. Czy przygotowuje się jakoś do tej zmiany? „Nie przeżywam jakoś szczególnie tej daty, podobnie jak wcześniejszych przełomowych trzydziestki i czterdziestki. Na moją pięćdziesiątkę albo zrobię wielką imprezę, albo pojadę gdzieś sama. Ale dziś jest tu i teraz, i to jest najważniejsze. Pamiętam, jak kończyłam trzydziestkę i od dwóch lat byłam samotną matką z dzieckiem. Koleżanka z podstawówki martwiła się o mnie i robiła plany: Gabrysia, poznam cię z moim znajomym, to taki porządny, fajny chłopak, pracuje w telekomunikacji. Ja jej na to: Ale po co?. A ona: Gabrysia, ty masz 30 lat! I dziecko! Gdzie ty faceta znajdziesz?!. A ja nigdy nie miałam lęku o to, że będę samotna i biedna. I nie byłam. Czuję się spełniona i doceniona nie tylko jako aktorka. Jako kobieta też”, zapewniła w Urodzie Życia.

Iza Grzybowska
Iza Grzybowska
Reklama
Reklama
Reklama