Reklama

Damian Maliszewski opowiedział o nieudanej aukcji, z której dochód przekazany miał być na wsparcie WOŚP. Okazało się, że osoba, która wygrała licytację wstrzymywała się z przesłaniem pieniędzy. Kilka prób kontaktu skończyło się fiaskiem. Dopiero po tygodniu dziennikarz otrzymał informację zwrotną: pani nie zamierza wpłacać pieniędzy. O całej sytuacji opowiedział na swoim Instagramie oraz w rozmowie z Plejadą. Allegro wytłumaczyło również swoją politykę dotyczącą licytacji.

Reklama

Wyjątkowa aukcja Damiana Maliszewskiego. Dziennikarz zaoferował przedmiot, do którego ma ogromny sentyment

Dziennikarz i muzyk Damian Maliszewski zdecydował się wystawić na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy dwie pary okularów: te, które przez ostatnie kilka lata stały się jego znakiem rozpoznawczym, oraz drugie, zupełnie nowe. Obie pary są firmowe i zapakowane w oryginalne pudełko. Ponadto zwycięzca licytacji dostał zaproszenie na kawę z samym Damianem Maliszewskim w kawiarni „Wrzenie świata” należącej do Mariusza Szczygła.

„Widziałem przez te okulary Key West na Florydzie, Francję i Paryż, Hiszpanię, Portugalię, Grecję, Maltę i całą Polskę od Tatr po Bałtyk. Patrzyłem przez nie na wszystkich bohaterów moich reportaży i wywiadów. Kupione w USA, towarzyszyły mi kilka lat” opowiadał z sentymentem w styczniu. Dodał także, że swoją cegiełkę uważa za skromną, nie spodziewał się więc takiego zainteresowania: aukcja zakończyła się na aż 5 tysiącach złotych. Dziennikarz podziękował wszystkim, którzy brali w niej udział. Niestety teraz okazało się, że licytacja nie zostanie sfinalizowana: osoba, która zaproponowała najwyższą kwotę, wycofała się z aukcji i tłumaczyła, że zaszła pomyłka.

Czytaj także: Urszula zaoferowała poważną pracę pierwszemu synowi. Drugiego urodziła, gdy miała 43 lata

Damian Maliszewski o licytacji na WOŚP: „Pani [...] przeprasza mnie bardzo, ale nie wpłaci pieniędzy”

Po zakończeniu aukcji Damian Maliszewski podjął wiele prób skontaktowania się z osobą, która zaproponowała 5 tysięcy za wystawioną przez niego ofertę. Niestety bezskutecznie — połączenia były ignorowane lub odrzucane. W końcu, po blisko tygodniu prób, udało mu się porozmawiać z panią, która wygrała. W odpowiedzi nie usłyszał jednak tego, czego się spodziewał.

„Pani, która wylicytowała moje okulary i wspólną kawę za 5 tys. zł, najpierw nie odbierała telefonu, nie odpisywała na smsy, później odrzucała moje połączenia. Aż w końcu oddzwoniła i mówi, że to nie ona, a córka z niepełnosprawnością wzięła jej telefon i zaczęła licytować. I przeprasza mnie bardzo, ale nie wpłaci pieniędzy” możemy przeczytać we wpisie na Instagramie. Dziennikarz zdecydował się jej uwierzyć, jednak poczuł się oszukany.

Mimo wszystko zdecydował się wystawić oprawki na licytację jeszcze raz, z nadzieją, że jeszcze nie wszystko stracone. „Niektórym się chce, innym się nie chce drugi raz wystawiać przedmiotu na aukcję. Są rozgoryczeni, źli na Allegro i ja to rozumiem, bo to trochę dziwne, że przy licytowaniu nie zabezpiecza się środków, albo nie wysyła SMS-a z potwierdzeniem licytacji. Przecież to podstawy, które wynikają z logiki” możemy przeczytać. Przy okazji skrytykował Allegro, na którym obywała się aukcja, za brak ochrony w takich przypadkach. Przedstawiciel platformy odpowiedział, że niestety ograniczeni prawem, mogą jedynie apelować o odpowiedzialny udział w aukcjach.

Reklama

Zobacz również: Była religijną fundamentalistką, dziś zmieniła podejście do wiary. Natalia Niemen przez lata uczęszczała na terapię

Reklama
Reklama
Reklama