Reklama

W życiu przeżył wiele, a ostatnie tygodnie były dla niego bardzo stresujące. Filip Chajzer zamieścił w sieci emocjonalny post, w którym odniósł się do afery, w jaką została wplątana jego fundacja. „Skala absurdu, w którym się znalazłem wynikająca tylko i wyłącznie z dobrych chęci i potrzeby niesienia pomocy już mnie przerosła”, mówił. Zamierza skupić się na pozytywach, na życiu, które jest zbyt krótkie. Docenia każdą chwilę. W poruszających słowach wspomniał o stracie synka, Maksa. Wyznał, że do dziś jednej rzeczy nie potrafi sobie wybaczyć.

Reklama

Filip Chajzer zamieścił w sieci emocjonalny wpis

Kilka dni temu w mediach zawrzało. Wszystko za sprawą afery, w którą została wplątana Fundacja Filipa Chjazera – Taka Akcja. Portal Goniec w opublikowanym materiale donosił o sytuacji jednego z podopiecznych. Matka małego Oskara twierdziła, że fundacja nie przekazała jej pomocy finansowej w wysokości 350 tysięcy złotych. Pieniądze miały być przeznaczone na kontynuację kosztownego leczenia chłopca w USA. Filip Chajzer współpracuje z policją i prokuraturą, by wyjaśnić sytuację, wydał już oświadczenie w tej sprawie, o czym pisaliśmy.

Dziennikarz zamieścił teraz kolejny emocjonalny wpis, w którym nie ukrywał, że sytuacja mocno na niego wpłynęła, otrzymuje wiadomości, w których internauci określają go „mordercą” czy „złodziejem”, czyta o sobie artykuły. Zapowiada, że nie zamierza się poddawać. Podkreśla, że skala absurdu, w którym się znalazł wynika z jego dobrych chęci i potrzeby niesienia pomocy.

Czytaj też: Długo walczyła o ciążę, poród był dla niej bardzo trudny. Sandra Kubicka wspomina ten dzień ze łzami w oczach

"I'm Still Standing jak śpiewał genialny Elton John. Jeszcze kilka dni temu czułem się jak zbity pies. Dziś jednak jestem wdzięczny losowi - koniec kompromisów i zgadzania się na wieczne plucie w ryj. Mam teraz trochę życie po życiu, bo kiedy dostajesz tsunami wiadomości zaczynających się od słów - „złodzieju” albo „morderco”, to wiesz że takiego życia już nie chcesz i musi nastąpić przełom. W poważnych portalach czytałem, że będę odpowiedzialny za śmierć dziecka, któremu tak jak podejrzewałem śmierć nie grozi, a dodatkowo mam zapłacić za bezsensowne leczenie pieniędzmi, z których moja fundacja została okradziona.
Skala absurdu, w którym się znalazłem wynikająca tylko i wyłącznie z dobrych chęci i potrzeby niesienia pomocy już mnie przerosła", pisał Filip Chajzer.

Zuza Krajewska

Dziennikarz zapowiada, że zamierza zadbać o siebie. Nie chce, by stres zapanował nad jego życiem i powoli wyniszczał. Wspomina też o poszukiwaniu sensu w braku sensu i podkreśla, że życie jest zbyt krótkie, by tracić je na kłótnie. "Aktualnie kończę z pomocą komukolwiek poza sobą, no i jak Polskę kocham to już chyba mi powoli starczy. Uważam, że życie powinno być fajne. Po prostu fajne. Zostało mi jakieś 40-50 lat życia. I dużo i mało, ale jestem na etapie, w którym wbijam c__j w złe emocje. Za dużo stresu, a stres skraca życie. Zawsze zadziwiała mnie łatwość ludzi do kłótni o byle g***o. Ona nadąsana od rana, sama nie wie o co, on już sfrustrowany poszukiwaniem sensu w braku sensu i tak stres zajeżdża ludzi jak łysą kobyłę", pisze. I dodał: "Pragnę na koniec powiedzieć, że Prokuratura i Policja są totalnie PRO i ich pracę oceniam wzorowo. Wsiądę do samolotu o każdej porze dnia i nocy jeśli będę potrzebny".

Czytaj też: Krzysztof Gojdź znów bryluje na ściankach! Kilka lat wcześniej wycofał się z show-biznesu i skupił na karierze w Hollywood

Filip Chajzer wspomina synka. Jednej sytuacji przez lata nie mógł sobie wybaczyć

Filip Chajzer zaznacza również, że życie jest zbyt kruche. Dlatego należy cieszyć się każdą chwilą, skupiać się na pozytywach i doceniać, to co mamy, bo później może być już za późno. W poruszających słowach wspomina o ukochanego synka, Maksa, który zginął dziesięć lat temu. Wtedy życie Filipa Chajzera rozpadło się na milion kawałków. Chłopiec miał zaledwie dziewięć lat. Przez długi czas dziennikarz nie mógł wybaczyć sobie jednej rzeczy, o której wspomniał w emocjonalnym poście.

"A nigdy nie wiesz, z jaką prędkością ktoś wjedzie na pasy. Nigdy nie wiesz, co czeka cię za godzinę za tydzień za miesiąc. Do dzisiaj nie potrafię sobie wybaczyć jednej sytuacji, gdy pojechałem z Maksem na koncert Eneju. On kochał Enej. Zdenerwowałem się, bo wziąłem go na barana, a on mnie niechcący kopnął i okulary spadły mi na ziemię. Kompletna bzdura. Długie lata sobie wypominałem tę bzdurę, jakim małostkowym idiotą byłem", napisał w poście.

ZUZA KRAJEWSKA

Filip Chajzer, VIVA! czerwiec 2021

Filipa Chajzera łączyła z synem wyjątkowa więź. "Byliśmy z Maksem bardzo blisko związani. Najlepsi przyjaciele. Nie znałem nikogo z takim poczuciem humoru, nigdy nie miałem bardziej mojego człowieka na świecie. Z racji tej bliskości mogłem odczytać sygnały, że on ciągle jest. Mówiąc wprost, uważam, że śmierć nie jest jednoznacznym końcem", wspominał Beacie Nowickiej w wywiadzie VIVY!. Strata dziecka była dla niego ciosem, katalizatorem depresji.

O swoich emocjach opowiadał w książce, tam też znalazły się listy, które pisał do Maksa po jego śmierci. „Maks śnił mi się niemal każdej nocy. Budziłem się i zapisywałem nasze rozmowy. Byłem w fatalnym stanie, ale wtedy jeszcze nie chciałem pomocy psychologa. Wstydziłem się, że jestem taki słaby. Próbowałem poszukiwać odpowiedzi na własną rękę. Śmierci dziecka nie da się racjonalnie wytłumaczyć. W ogóle nie da się wytłumaczyć… (milczenie)”, wspominał jakiś czas temu w rozmowie z VIVĄ!.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama