Filip Chajzer o depresji: „Bałem się wyjść z łóżka, wsiąść do samochodu. Nic nie miało dla mnie znaczenia”
„Maseczka stała się moją czapką niewidką”
Uśmiechał się, żartował, prowadził program, pomagał potrzebującym. Tak było na zewnątrz. A jak było naprawdę? „Wtedy, w środku… nie żyłem”, mówi Filip Chajzer. W poruszającej rozmowie opowiedział Katarzynie Piątkowskiej Filip Chajzer o przyczynach depresji, nieprzepracowanej traumie, jaką była śmierć syna, walce z hejtem i z podstępną chorobą.
Magazyn VIVA! Filip Chajzer o przyczynach depresji
Tę rozmowę zaczniemy od cytatu i cytatem zakończymy. W swoich mediach społecznościowych opublikowałeś długi post, a jego fragment brzmi: „To będzie osobiste. Od stycznia zeszłego roku mierzę się z depresją. Tylko moja rodzina i przyjaciele do tej pory wiedzieli, na jakie dno ludzkiej psychiki spadłem”. Dlaczego to napisałeś?
Filip Chajzer: Czułem taką wewnętrzną potrzebę. Przez te miesiące, które już na szczęście są za mną, przeszedłem naprawdę dużo. O tym, że choruję na depresję, wiedzieli tylko moi najbliżsi. Wtedy, 17 maja, gdy opublikowałem ten post, poczułem, że jeśli nie wyrzucę tego z siebie, będę coraz cięższy i cięższy. A chciałem w końcu poczuć się lekko.
Zobacz: Poruszające wyznanie Filipa Chajzera. „Spadłem na dno ludzkiej psychiki”
Udało Ci się? Poczułeś, jakbyś zdjął z ramion ciężki plecak?
Plecak? Jakbym słonia z siebie zdjął co najmniej. To było sekundę po tym, jak kliknąłem przycisk „opublikuj”. To było wręcz fizyczne odczucie.
Twoja depresja była spowodowana falą hejtu, jaka Cię zalała. Nie bałeś się, że to wróci?
Bardzo się bałem. Nie, że depresja wróci, ale że ludzie zaczną pisać: „Co on p…li?!”. Wiem, że ludzie myślą: Jak człowiek, który jest prezenterem, wiecznie uśmiechnięty, który ma pieniądze, dom, rodzinę, może mieć depresję? Jakie on ma prawo mówić o depresji? Przecież mu do szczęścia nic nie potrzeba. To może zabrzmieć jak próba użalania się nad sobą. I to bardzo nieudolna. Ale czułem, że to jest ten moment, kiedy mogę powiedzieć, co mnie spotkało. Wiedziałem, że scenariusz z kolejną falą hejtu jest bardzo prawdopodobny. Byłem na to przygotowany. Ale, ku mojemu zdziwieniu, to się nie wydarzyło. Za to stało się coś, co mnie totalnie zaskoczyło. Zalały mnie tysiące komentarzy, w których ludzie opisywali swoje zmagania z tą podstępną i okrutną chorobą. Ona nie wybiera. Nieważne, czy jesteś dyrektorem banku, kierowcą autobusu, czy weterynarzem.
Statystyki są nieubłagane. 350 milionów ludzi na świecie, półtora miliona w Polsce. WHO twierdzi, że wkrótce to będzie najczęściej występująca choroba na świecie.
Dopóki ten problem mnie nie dotknął, sam o tym nie wiedziałem. Tymczasem, gdy opublikowałem mój post, zacząłem odbierać dziesiątki telefonów od znajomych, od ludzi, z którymi kiedyś się zetknąłem. I większość brzmiała: „Ty też? Ja też. Ale boję się o tym powiedzieć, bo i tak mi nikt nie uwierzy”. Okazało się, że dotknąłem czegoś, co jest gigantycznym problemem społecznym.
Kiedy Ty zachorowałeś?
To był styczeń 2020 roku. Pewien youtuber opublikował film, którego tytuł mógłby brzmieć: „Wszystko, co najgorsze, o Filipie Chajzerze”. Założenie – Filip Chajzer to bardzo zły człowiek, a żeby to ukryć, angażuje się w akcje charytatywne. Taka wizja artystyczna. Wolny kraj, wolny internet. Rozumiem zasady gry. Okazało się jednak, że autor tego „dzieła” ma skupioną wokół siebie bardzo dużą społeczność, która przypuściła na mnie frontalny atak. Brutalny. Nie tylko w komentarzach. Doszła do tego wielokrotna kradzież tożsamości. Działa to tak, że zakładane są moje fałszywe profile w mediach społecznościowych, na których ktoś pisze głupoty w moim imieniu. Te posty są następnie przekazywane jako coś, co rzekomo ja napisałem. Nikt nie docieka już, czy są prawdziwe. One generują kolejną spiralę hejtu. Plotkarskie portale zaczynają cytować nie moje słowa i tak w kółko. To jest błędne koło.
W poprzednim wywiadzie mówiłeś mi, że negatywnych komentarzy na swój temat starasz się nie czytać.
I tak było. Tym razem się nie dało. To było wszędzie. Przypadek ekstremalny. Ale tym, co mnie sparaliżowało, sprawiło, że zamarłem na wiele tygodni, było to, że ludzie wklejali wszędzie zdjęcia z wypadku, w którym zginął mój syn Maks. Chcieli mnie w ten okrutny sposób ukarać. Wiem, że nie wszystko, co w życiu zrobiłem, było zajebiste. Tak nie było i dziś potrafię na to spojrzeć z innej perspektywy. Ale czy ten wymiar kary był stosowny? Czy naprawdę zasłużyłem? Wtedy, gdy wychodziłem z domu, miałem wrażenie, że każdy człowiek, którego mijam, jest tym, który pisze o mnie te komentarze, który wkleja mi te zdjęcia.
Zobacz również: Filip Chajzer reaguje na atakinternautki. „Ostatnie słowo jest czymś, czego nie dźwigam”
Na zewnątrz nie dawałeś po sobie poznać, że jest tak źle…
Nie mogłem. Przecież pracuję w telewizji. Musiałem wychodzić do ludzi, uśmiechać się, prowadząc program. Dla mnie bycie „pro” w pracy jest bardzo ważne. Na szczęście moją partnerką w programie jest Małgosia Ohme, która jest psychologiem. Wiedziała doskonale, o co chodzi. Była buforem między mną a tym, co w danym momencie było mi niepotrzebne. Dbała o to, by wokół mnie nie było za dużo ludzi, żebym miał spokój. Paradoksalnie pandemia, która dla wielu ludzi stała się przyczyną depresji, mnie uratowała. Wybuchła wtedy, kiedy miałem swój najgorszy czas. Bałem się wyjść z domu, bałem się ludzi. Maseczka stała się moją czapką niewidką. Zakładałem ją, czapkę z daszkiem, okulary przeciwsłoneczne i byłem niewidoczny. Ja wtedy w środku… nie żyłem.
Nie mogłeś spać, jeść?
Wszystko naraz. Tak naprawdę bałem się nie tylko wyjść z domu. Bałem się wyjść z łóżka, wsiąść do samochodu. Byłem jak zahibernowany. To chyba najlepsze słowo. Nic nie miało dla mnie znaczenia.
Więcej w najnowszym wydaniu magazynu VIVA!, który już od 17 czerwca w sprzedaży!
Magazyn VIVA! 12/2021 - co jeszcze w numerze?
Jedna z najbardziej znanych influencerek. ANNA SKURA rowadzi bloga „What Anna Wears”, założyła markę i sklep internetowy Nusa Store, a jej profil na Instagramie obserwuje ponad 400 tysięcy fanów. Od wielu miesięcy żyje na Bali, gdzie poukładała życie na nowo.
Uwaga! Talent! KASIA I JACEK SIENKIEWICZ tworzą jeden z najpopularniejszych zespołów – Kwiat Jabłoni. O tym, jak gra się, komponuje i pisze teksty z rodzeństwem, czy mogliby robić w życiu coś innego i dlaczego przez długi czas nie chcieli przyznać się, że ich tata jest znanym muzykiem, opowiedzieli Katarzynie Piątkowskiej.
Marina Łuczenko-Szczęsna, Anna Lewandowska, Célia Krychowiak. Polskie WAGs, czyli żony i dziewczyny piłkarzy, są gwiazdami, celebrytkami, mają swoje projekty i pasje. Wychodzą z cienia sławnych partnerów, wspierają ich, ale dbają też o własny rozwój.