Reklama

Ewa Farna kilka miesięcy temu powitała na świecie swoje dziecko. Po raz pierwszy zdecydowała się na osobisty i szczery wywiad. Jak radzi sobie jako świeżo upieczona mama? Czym zaskoczyła ją nowa rola? O wszystkim opowiedziała w rozmowie z Katarzyną Burzyńską-Sychowicz w Wywiadówce dla portalu Baby by Ann.

Reklama

Ewa Farna o macierzyństwie i dzieciach

Wokalistka nawet w ciąży nie zwalniała tempa i zaskakiwała swoich fanów energią na scenie. Tak jest i teraz. Gwiazda czerpie radość z każdego dnia i momentu spędzonego ze swoim synkiem. Ewa Farna zdecydowała się na dziecko mając 25 lat i nie ukrywa, że to „wczesne” macierzyństwo zmieniło ja na lepsze. Maleństwo przyszło na świat na początku czerwca.

„Pomyślałam sobie: Czy ja będę miała dziecko teraz, czy za trzy lata, to będzie podobna sytuacja życiowa. Fajnie by było, mając 35 lat, mieć 10-letnie dziecko: będę jeszcze bardzo młoda, będę miała energię do życia i dzieci w takim wieku, że będziemy mogli z mężem sami gdzieś wyjechać. Poza tym mój mąż jest facetem czynu. Ja to cały czas paplam o tym, co by było: że fajnie by było mieć kiedyś rodzinę i dom. Kiedyś. A on mi mówi: Kiedyś? Jak kiedyś? Kiedy? Teraz to życie się dzieje. I on mnie naprawdę w tych sprawach motywuje. Bez niego nie wyszłabym za mąż, nie miała dzieciaczka, nie inwestowałabym, tylko bym o tych rzeczach gadała w wywiadach (śmiech)”, mówi Kasi Burzyńskiej-Sychowicz dla Baby by Ann.

To dla niej zupełnie nowa, nieznana sytuacja. Jak Ewa Farna odnalazła się w nowej roli - mamy? Wszyscy uspokajali ją, że to będzie naturalne. W internecie przeczytała o wielu negatywnych aspektach macierzyństwa. I to ten czarny PR dostarczał jej obaw.

„Moje życie jest bogatsze o emocje, wszystko ma większy sens. Sprowadziłam przecież na świat zdrowego dzieciaka, zrozumiałam miłość rodzicielską, to nowy wymiar. I ja bym bardzo chciała polecić macierzyństwo dziewczynom, które mają wątpliwości ze względu na te wszystkie publikacje, których sama się naczytałam i które mnie przeraziły. W praktyce okazało się, że jest inaczej, chociaż oczywiście każdy dzieciak jest inny i nie warto porównywać!”, tłumaczy Ewa Farna.

Wokalistka nie ukrywa, że synek towarzyszy jej na co dzień. Również koncertuje! Kiedy jest na scenie, Arturem zajmuje się babcia, menadżerka albo inni członkowie rodziny.

„W ciąży dużo wychodziłam z przyjaciółmi, koncertowałam, byłam bardzo aktywna i on to chyba polubił, jest przyzwyczajony do takiego ruchliwego stylu życia. A dla mnie ważne jest, że jesteśmy razem i że on jest zadowolony. Gdybym widziała, że jest inaczej, na pewno bym to ograniczyła, bez dwóch zdań”, wyjaśniła.

Przy okazji zdradziła, że imię, które wraz z mężem nadali synkowi miało w języku polskim i czeskim brzmieć tak samo. Jest neutralne. Według Ewy Farny macierzyństwo zmienia wszystko i nic.

„Macierzyństwo pokazało mi też, że niektóre rzeczy dotyczące bycia mamą są wyolbrzymiane, podawane jako problem. A przecież fakt, że nie masz takiego samego życia jak wcześniej albo to, że Twoje potrzeby nie są na pierwszym miejscu, nie muszą stanowić problemu. To nie jest tak, że macierzyństwo nie ma cieni, a bycie matką nie jest trudne i męczące. Nie wszystko jest zawsze po naszej myśli, ale też nie przeginajmy w drugą stronę. Wszystko, co się dzieje, jest tymczasowe”, dodaje wokalistka w rozmowie z Kasią Burzyńską-Sychowicz.

Na pytanie, czy nie miała baby bluesa, opowiedziała: „Bałam się tego, ale myślę, że nie, że mnie to nie dotyczyło. Chociaż miałam momenty doła: takie jak start karmienia, momenty bezsilności, kiedy nie rozumiałam, co się dzieje. Ale wtedy myślałam sobie: Mam kochającego męża, zdrowe dziecko, mam gdzie mieszkać. Jestem szczęściarą. A płacz jest sprawą normalną. Nie mogę dopuszczać dziwnych myśli do głowy”.

Ewa Farna skupia się więc na pozytywach. Marzy, by zapewnić synkowi bezpieczny, pełen miłości dom, wychować na uczciwego i wartościowego człowieka. W macierzyństwie zaufała swojemu instynktowi, chociaż uważa to za najtrudniejsza rzecz. Wokalistka podkreśla, że myśli o rodzeństwie dla synka.

„Będę chciała, żeby Artek nie był sam, żeby miał siostrę albo brata. A czy będzie dwójka czy trójka zobaczymy. Jakby się udało, chciałabym mieć chłopca i dziewczynkę, bo to musi być fajne: mieć doświadczenie wychowywania różnych płci. Ale jak będę miała następnego chłopca, też będę szczęśliwa. Jak się uda i Bóg da zdrowe dziecko, to będzie błogosławieństwo. Wstyd mi chcieć więcej”, dodała.

Reklama

Instagram @ewafarna
Bartek Wieczorek/LAF AM
Reklama
Reklama
Reklama