Ewa Drzyzga zwraca uwagę na problem młodzieży. „To narusza prywatność, mówią zgodnie”
Dziennikarka krytykuje nauczanie w trybie zdalnym
Ewa Drzyzga zadebiutowała w tym roku w roli prowadzącej Dzień Dobry TVN, ale wierni fani dziennikarki uważnie śledzą jej karierę od dawna. Wieloletnia prowadząca programu Rozmowy w toku nigdy nie bała się trudnych tematów życia codziennego, o których rozmawiała z licznymi gośćmi w studiu. I chociaż sama nie wypowiada się o życiu prywatnym, czasami dzieli się z internautami swoimi przemyśleniami o różnych sprawach. Tym razem poruszyła temat szkoły w czasach pandemii i zwróciła uwagę na problem młodzieży, który tylko pozornie wydaje się nieistotny.
Ewa Drzyzga o wadach nauczania zdalnego
Nauczanie w trybie zdalnym wprowadzono jeszcze podczas pierwszej fali epidemii koronawirusa w marcu, a po wakacjach uczniowie normalnie powrócili do szkół. Po kilku tygodniach, ze względu na wzrost nowych przypadków zakażenia, rząd podjął decyzję, że przywraca tryb nauki z domu. Zarówno nauczyciele, jak i rodzice nie kryją zaniepokojenia, ponieważ szkoła w takim wydaniu to dość spore wyzwanie.
Ten temat zdecydowanie nie jest obcy dziennikarce, ponieważ sama jest mamą. Ewa Drzyzga wychowuje dwóch synów, 16-letniego Stanisława i 14-letniego Ignacego. Na swoim Instagramie postanowiła opowiedzieć o swoim doświadczeniu z nauczaniem zdalnym, a także o tym, co udało jej się zaobserwować.
„Dochodzą mnie głosy od młodych ludzi, że jednym z problemów jakie mają z nauką zdalną, to obowiązek włączania kamery podczas zajęć. Młody człowiek czuje dyskomfort, kiedy inni widzą jego pokój, wszak to jego oaza. „To narusza prywatność” – mówią zgodnym chórem”, wskazała na problem uczniów. Jak dodała, dobrym rozwiązaniem byłaby dla nich możliwość wybrania dowolnego tła podczas połączenia z klasą.
Dziennikarka zwróciła też uwagę, że „młodzi nie chcą, żeby ktoś bez przerwy patrzył na ich twarz”. „Słusznie zauważają, że kiedy są w klasie, to widzą plecy koleżanki czy kolegi, profil twarzy. Oczy są skupione na nauczycielu. W trybie on-line każdy widzi każdego non-stop. Zwłaszcza dla nastolatków to duży dyskomfort”, tłumaczy, dodając, że taka sytuacja negatywnie wpływa na koncentrację.
„Stąd moja sugestia – kamery niech będą przygotowane i włączajmy je kiedy odpowiadamy. Oczywiście ci, którzy mają ochotę mogą być na wizji przez cały czas, co znacznie ułatwi nauczycielowi prowadzenie zajęć. Dobremu nauczycielowi nie chodzi o inwigilację, a kontakt z uczniem”, podkreśla na swoim Instagramie.
Ewa Drzyzga odniosła się również do tego, jak organizowane są zajęcia w trybie zdalnym. Martwi ją, że lekcje trwają bez przerwy, którą uczniowie mają zapewnioną w szkole. „Czasem nawet 120 minut. To jest niedopuszczalne. Sugestia, żeby lekcja on-line trwała 30 minut ma swoje uzasadnienie”, napisała.
W komentarzach pod wpisem dziennikarki trwa dyskusja. Niektórzy internauci zgadzają się, że taki brak prywatności może być trudny do przyjęcia dla młodzieży, której wiek uzasadnia niektóre obawy czy zachowania. Inni nalegają, że wciąż jest to szkoła, więc takie szczegóły jak tło, nie mają znaczenia.
Zgadzacie się z opinią Ewy Drzyzgi?