Reklama

Ola Janczarska już od 23 lat pozostaje w śpiączce. Przez wypadek przy połykaniu tabletki w wieku sześciu lat, jej życie odmieniło się w jednej chwili. Ewa Błaszczyk wciąż nie traci nadziei, że jej córka się wybudzi. Nadzieja miesza się jednak z innymi emocjami…

Reklama

Ewa Błaszczyk o postępach w medycynie i córce Oli

W Pytaniu na śniadanie goszczono dziś Ewę Błaszczyk. Aktorka, a prywatnie mama 29-letniej Oli, opowiedziała prowadzącym o tym, jakie działania podejmuje jej fundacja. Może dzięki temu osoby pozostające w śpiączce, wkrótce wrócą do normalnego życia? Jest coraz więcej metod… „Mamy radę naukową, w której śledzimy ludzi, naukowców z całego świata. Będziemy chcieli to wdrażać w Polsce. To są nieinwazyjne metody bodźcowania mózgu. Jeśli to działa, to wszystko się poprawia, w tym mózg. Wykorzystuje się też światło, pole magnetyczne, komórki macierzyste z własnej skóry”, słuchaliśmy.

CZYTAJ TEŻ: Krystyna Janda i Maria Seweryn: „Jesteśmy różnymi ludźmi, różnymi kobietami, wyrazistymi, o silnych osobowościach”

Nie tylko Ola ma szansę na wybudzenie. „Jeśli tego typu rzeczy idą do przodu, to to jest nadzieja nie tylko dla śpiączki, ale dla wszystkich chorób neurodegeneracyjnych mózgu, a wiadomo, że jest tego coraz więcej i w coraz młodszym wieku nas to dopada. Styl życia...”, podsumowała aktorka.

Tomasz Jastrzebowski/REPORTER
ks. Wojtek Drozdowicz

Ewa Błaszczyk o poczuciu niesprawiedliwości, bólu i byciu samotną

Historia Oli wiele nauczyła jej mamę. Ale czy pogodziła się ona już z tym, co przygotował dla niej los? Czy nie czuje już bólu? „To będzie do końca życia to samo. Czasem rozmawiam z filmowcami, którzy chcieliby o tym zrobić film, ale cały czas wydaje mi się, że to jeszcze nie jest ten moment. Dopiero teraz mam poczucie, że coś może uda się dla niej zrobić. Do tej pory wszystko, co robiliśmy, było potrzebne, ale ona nie mogła już z tego skorzystać. Teraz gdy otwierają się drzwi... Będzie jak będzie, ale trzeba coś robić, a nie nic nie robić, bo się żyć nie da”, przyznała w TVP.

Dodała też, jak dba o higienę głowy. „Staram się nie dojść do ściany. Jak już do niej dochodzę, to trzeba powiedzieć "stop". Jestem na baterie słoneczne, więc po prostu jak udam się tam, gdzie ciepło i gdzie świeci słońce, to od razu jest lepiej i mam jakiś zapas. (...) Gdybym była tylko w tym świecie medycznym, bardzo trudnym, to nie dałabym rady. Mój zawód jest wentylem. Może to dlatego we mnie trafiło”, zastanawiała się głośno pani Ewa.

CZYTAJ TAKŻE: Marianna Janczarska w krótkim odstępie czasu straciła ojca i kontakt z siostrą. Wspomnienia ostatnich wspólnych chwil chowa głęboko w sercu

To, co niestety nie pociesza to fakt, że wielu jej bliskich już odeszło. „Straciłam już właściwie wszystkich — rodziców, brata, męża, siostrę męża, ich rodziców. Właściwie zostałam sama, więc wiem, jak cenna jest każda sekunda tutaj spędzona”, mówiła.

Dodała też, że najlepiej odpoczywa się jej we Włoszech. „Niejako w prezencie od rodziców dostałam taką możliwość, że mogłam sobie kupić coś nad ciepłym piaskiem i morzem na Sycylii. Gdzieś z tyłu głowy jest coś takiego, że może kiedyś, zanim odejdę, zawiozę tam Olę”, usłyszeliśmy.

Reklama

Wierzymy, że najszczęśliwszy dzień w życiu Ewy Błaszczyk jeszcze przed nią.

ks. Wojtek Drozdowicz
Reklama
Reklama
Reklama