Reklama

Ensaf Haidar i jej mąż Raif Badawi byli szczęśliwym małżeństwem do chwili, kiedy w 2012 roku bloger i działacz na rzecz wolności słowa trafił do więzienia w Arabii Saudyjskiej. Skazano go na 10 lat więzienia, 1000 batów oraz 218 tysięcy dolarów grzywny za obrazę islamu. Raif Badawi spędził w więzieniu już ponad siedem lat. Jego żona razem z trójką dzieci uciekła z kraju. Rodzina otrzymała schronienie w Kanadzie. Ensaf Haidar przez cały ten czas nagłaśnia sprawę męża, który ponosi ciężką i niesprawiedliwą karę za to, że miał odwagę mówić o wolności słowa i równouprawnieniu kobiet w świecie arabskim. Tylko nam Ensaf Haidar opowiedziała, jak wyglądało jej życie w Arabii Saudyjskiej.

Reklama

Historia Ensaf haidar i uwięzienie Raifa Badawiego

Poznali się przypadkiem. Raif Badawi wybrał błędny numer telefoniczny i dodzwonił się do Ensaf. Kiedy zaczęli rozmawiać, nie mogli przestać. Ensaf Haidar w jednym z wywiadów wspominała, że Raif ujął ją tym, że był inny. Zupełnie różny od mężczyzn, których znała. Rozmawiali codziennie, ale nie mogli się spotkać. W Arabii Saudyjskiej kobieta nie może przebywać w towarzystwie mężczyzny spoza rodziny, dlatego Raif przyjeżdżał pod jej dom, a ona patrzyła na niego z okna. Kiedy poprosił jej rodzinę o rękę, przez dwa lata czekał na zgodę. W końcu się udało i mogli być razem. Pobrali się w 2002 roku i doczekali się trójki dzieci. To był najszczęśliwszy czas w ich życiu.

Poglądy Raifa Badawiego zawsze różniły się od tych powszechnie panujących w Arabii Saudyjskiej. Wierzył w wolność słowa i zauważał złą sytuację kobiet. Uważał, że każdy powinien mieć prawo do stanowienia o sobie. Jego liberalne poglądy bywały krytykowane, lecz problemy pojawiły się po tym, jak założył blog. Zaczął otrzymywać pogróżki, zajęto jego konta bankowe i publicznie potępił go własny ojciec. Kiedy doszło do aresztowania, Ensaf Haidar i dzieci byli już zagranicą.

W styczniu 2015 roku Badawiemu wymierzono pierwsze pięćdziesiąt z tysiąca batów. Biczowanie odbyło się publicznie, w pobliżu meczetu al-Jafali. Kolejne partie biczowania miały odbywać się w każdy kolejny piątek, ale lekarz stwierdził, że Badawi nie będzie w stanie znieść ich fizycznie. Biczowanie w związku z tym zawieszono.

Oto rozmowa z Ensaf Haidar:

Jaka jest obecnie sytuacja pani męża? Czy ma pani z nim kontakt?

Mój mąż ma prawo do dwóch telefonów w tygodniu. Trwają one tylko po pięć minut, ponieważ to publiczny telefon, na który czeka 600 więźniów. Sytuacja jest bardzo smutna, Raif przebywa w więzieniu już siedem i pół roku. To długo, naprawdę długo. Dzień i noc w tej samej rutynie. I nic się nie zmienia, a jeśli tak, to tylko na gorsze.

Dlaczego opuściła pani z dziećmi kraj? Czy też byliście w niebezpieczeństwie?

Wyjechałam ze względu na moją rodzinę. Wystąpili o prawo do opieki nad moimi dziećmi, chcieli mi je odebrać. To było niebezpieczne. Przez to, że mój mąż był uwięziony, istniało ryzyko, że zostaniemy rozdzieleni.

Czy pozostała rodzina, która została w Arabii Saudyjskiej także jest w niebezpieczeństwie?

Raczej nie, reszta rodziny wyznaje islam i nic im nie grozi. Kiedy po ucieczce mieszkałam w Libanie, otrzymywałam dużo telefonów z pogróżkami. Także od nich.

Jednak wszystko zaczęło się od wyjątkowej miłości, która połączyła panią i pani męża. Biorąc pod uwagę okoliczności i obyczaje panujące w Arabii Saudyjskiej, nie było to łatwe.

Historia moja i Raifa jest wyjątkowa, ponieważ zaczęła się od miłości, a miłość w Arabii Saudyjskiej jest zakazana. Ważne jest, żeby zrozumieć, że nasza historia skomplikowała się dopiero później. Na początku było łatwo, bo zaczęło się od miłości.

Pani mąż walczył o wolność słowa, o równouprawnienie. Czy zanim go pani poznała miała pani takie poglądy?

Moim zdaniem kobiety same powinny decydować o tym, że chcą prowadzić samochód albo dokąd chcą pojechać. To powinno być zupełnie naturalne i spontanicznie wychodzić od ludzi, a nie być regulowane prawem.

Zupełnie inaczej jest jednak w Kanadzie, do której wyemigrowała pani razem z dziećmi. Jakie różnice są dla pani najważniejsze?

Wiele rzeczy tu jest normalnych, a tam po prostu nie. Dowiedziałam się też, że w krajach, które sąsiadują z Arabią Saudyjską, kobiety mają więcej wolności. Pojawia się pytanie: dlaczego? Przecież to też są muzułmanki, też są Arabki, a jednak ich sytuacja jest zupełnie inna.

Raif Badawi chciał, żeby kobiety w Arabii Saudyjskiej także mogły cieszyć się tą wolnością. Jego poglądy przyniosły jednak straszne konsekwencje. Czy znając zagrożenie, nie próbowała go pani powstrzymać przed głośnym wyrażaniem swojego zdanie?

Nie, nigdy nie chciałam tego robić. Zgadzałam się z jego poglądami. Nie chciałam i nie mogłam się z nimi nie zgadzać. Sama zaczęłam wypowiadać się na temat praw kobiet. Wiele osób boi się dotykać tego tematu, nawet same kobiety.

Pani mąż był aktywistą już na pewien czas przed aresztowaniem. Który z jego poglądów ostatecznie doprowadził do zatrzymania?

Żaden konkretny. Przez cały czas Raif głosił te same poglądy. Mówił to samo, co wielu innych liberałów ze świata arabskiego. Mówił o wolności kobiet, chciał, by same o sobie stanowiły i mogły między innymi same prowadzić samochód. W żaden sposób nie wypowiadał się przeciwko rządowi, natomiast sprzeciwiał się policji religijnej. Opowiadał się za modernizacją kraju.

Teraz kobiety już mogą prowadzić samochód.

Tak słyszałam. W całym kraju zachodzą znaczące zmiany. Do Arabii Saudyjskiej mogą już przyjeżdżać także zagraniczne gwiazdy i dawać koncerty, wcześniej było to zabronione. Nie wiem tylko, czy te zmiany dotyczą całego społeczeństwa, czy tylko elit.

Czy po wyjściu pani męża z więzienia cała rodzina zamieszka w Kanadzie?

Tak, ja nigdy nie wrócę do Arabii Saudyjskiej, a Raif ma przyjechać do Kanady. Musi wyjechać, bo po wyjściu z więzienia tam nadal będzie dla niego niebezpiecznie. Ubiegam się dla niego o kanadyjskie obywatelstwo i wiem, że je otrzyma, kiedy wyjdzie.

Jednak, kiedy pani wyjechała z Arabii Saudyjskiej – najpierw do Egiptu, później do Libanu, a ostatecznie do Kanady – zostawiła pani za sobą wszystko, co do tej pory znała. Czy nie brakuje pani niczego z ojczyzny?

Nie, brakuje mi tylko mojego męża.

Czy trudno było się zaadaptować w nowym kraju?

Było mi ciężko z trójką małych dzieci. Teraz jest już dobrze, ale dzieci wchodzą w wiek nastoletni, więc znowu mogą pojawić się problemy.

Reklama

Mało osób znalazłoby w sobie tyle siły, żeby postąpić tak jak pani. Skąd ją pani czerpie?

Nie mam wyboru. Mogłam albo siedzieć w domu i patrzeć, co się wydarzy, albo podjąć jakieś działania i dzięki temu mieć nadzieję.

Instagram @miss9afi
Instagram @miss9afi
Reklama
Reklama
Reklama