Reklama

W 2002 roku Elżbieta Dmoch wycofała się z show-biznesu. Wokalistka zespołu 2 plus 1 przez lata walczyła z depresją, a także bezdomnością. Nigdy nie podniosła się po śmierci Janusza Kruka, choć ten zostawił ją dla innej kobiety... W ostatnim udzielonym wywiadzie wróciła pamięcią do bolesnych wspomnień.

Reklama

Janusz Kruk zostawił Elżbietę Dmoch dla innej kobiety

Tworzyli duet na scenie i w życiu prywatnym. Jednak w połowie lat 80. Janusz Kruk zostawił Elżbietę Dmoch dla innej kobiety, a w 1989 roku orzeczono rozwód pary. Prawdopodobnie już wówczas u artystki pojawiły się początki depresji, które znacznie nasiliły się po śmierci ukochanego w 1992 roku. Wokalistka trwała przy nim do końca. Poznali się, kiedy miała zaledwie 17 lat, on jednak miał wówczas żonę i córkę, które dla niej zostawił. Razem tworzyli zespół 2 plus 1, który słynie z takich hitów, jak „Chodź, pomaluj mój świat” czy „Windą do nieba”. To właśnie Elżbieta Dmoch miała być siłą napędową grupy. „Gdyby nie upór Elżbiety, nie skomponowałby nawet połowy tego, co po nim zostało”, wspominał przyjaciel muzyków, Marek Dutkiewicz.

„Jeszcze w trakcie trwania naszego małżeństwa Janusz miał pewne problemy z sercem, ale zawsze żył jak szalony i nie liczył się z najgorszym. Podczas naszej ostatniej podróży do USA dwukrotnie zasłabł na scenie. Potrafił jednak pobudzić się do życia występami przed publicznością. Chcieliśmy więc, żeby jak najwięcej z nami pracował, mimo zastawki. Niestety, w końcu Janusz był zmuszony porzucić estradę. Podjęto decyzję o transplantacji, ale nie wytrzymał operacji. Nie dał rady. Myślę, że wybrano zły moment. Moim zdaniem mógł jeszcze żyć. To ja spędzałam z nim te ostatnie chwile w szpitalu. Po śmierci Janusza w ogóle przestaliśmy występować, zespół został rozwiązany”, wyznała w ostatnim udzielonym wywiadzie dla Echa Dnia.

Czytaj też: Halina Benedyk była gwiazdą lat 80, śpiewała przebój „Mamy po 20 lat”. Jak dzisiaj żyje?

Studio69 / Studio69 / Forum

Elżbieta Dmoch, Złote przeboje, Sala Kongresowa, 11.10.1998

Ostatni wywiad Elżbiety Dmoch. Przywołała bolesne wspomnienia

Od wielu lat artystka nie udziela wywiadów. W ostatniej szczerej rozmowie, jaką udało się z nią przeprowadzić magazynowi Echo Dnia wokalistka wspominała niemal wyłącznie o swoim ukochanym, Januszu Kruku. „Byliśmy razem na scenie i poza nią. Nie tęskniłam za domem, bo dom jeździł z nami po całym świecie. (...) Sytuacja zmieniła się, kiedy każde z nas poszło swoją drogą. Rozeszliśmy się, ale nadal — jeszcze przez dwa lata — koncertowaliśmy razem i żyliśmy w zgodzie”, wyznała Elżbieta Dmoch.

Wiele osób z otoczenia wokalistki twierdzi, że do końca miała ona nadzieję na to, że jej ukochany do niej wróci. Całkowicie pogrążyła się w rozpaczy, odcięła się od świata, żyła z oszczędności. Kiedy jej się skończyły, przeprowadziła się do domu bez ogrzewania i bieżącej wody we wsi Gładków. „Okropne wspomnienia zostały w mojej pamięci. Jak można się czuć po stracie osoby, z którą przeżyło się tyle wspaniałych lat? Poza tym do końca nie wierzyłam, że on umrze. Przez pierwszych kilka miesięcy przetestowałam niemal wszystkie marki papierosów. Na szczęście nie wpadłam w nałóg, i kiedy już psychicznie czułam się lepiej po stracie Janusza, na dobre rzuciłam papierosy. Oczywiście przez jakiś czas nie mogłam występować. Gardło odmawiało mi posłuszeństwa. Poza tym nie chciałam płakać na scenie”, mówiła magazynowi Echo Dnia o swojej sytuacji.

Publicznie ostatni raz można było zobaczyć Elżbietę Dmoch w 2002 roku, kiedy przypominała swoje największe przeboje z zespołem PopArt w Łomży. W 2006 roku artystka zamieszkała z mamą na Saskiej Kępie, jednak po jej śmierci całkowicie się załamała i trafiła do szpitala psychiatrycznego z podejrzeniem załamania nerwowego. Obecnie jest pod opieką Polskiej Fundacji Muzycznej, a jakiś czas temu nagrała nawet krótkie życzenia dla swoich fanów.

Zobacz także: Przed laty ich ostrą wyminą zdań żyła cała Polska. Co poróżniło Agnieszkę Woźniak-Starak i Bogumiłę Wander?

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama