Reklama

Stoczył wiele ciężkich walk i miał zatargi z prawem. Wydawać by się mogło, że dziewczyna śpiewająca w chórze nie zwróci na niego uwagi. A jednak, pozory często bywają mylące i dziś Andrzej Gołota i Mariola Babicz-Gołota mogą świętować 28 lat małżeństwa. Połączyła ich wiara, o której nie wstydzą się mówić.

Reklama

Mariola = Anioł

„Niespecjalnie miałam czas. Gdybym się wtedy nie dała przekonać, to bym nie spotkała Andrzeja. Oni zaraz potem wracali do Polski”, mówiła Mariola w jednym z wywiadów. Kobieta poznała Andrzeja na jednej z walk w Chicago. Para od razu wpadła w sobie oko, jednak dzieliły ich tysiące kilometrów. Okazją do ponownego spotkania było dopiero wesele kuzynki w Polsce. Mariola przyleciała do kraju, na miejscu spotkała się z Gołotą. Rozstanie dla pary było bardzo dręczące. Andrzej biegał na pocztę o 4 rano, żeby oczekiwać na połączenia od Marioli. Pisał też listy miłosne do ukochanej. W końcu zadecydował, że wyprowadza się z Polski, aby móc spędzić życie u boku Marioli.

Dzięki Marioli i proboszczowi polonijnej parafii w Chicago Andrzej chętnie uczestniczył w mszach świętych. „W każdą niedzielę chodzę z rodziną do kościoła, przystępuję do spowiedzi i komunii świętej”, mówił kilka lat temu w wywiadzie do książki Boży doping. Dodał, że gdy stawał do walk i wiedział, że jego przeciwnik jest silniejszy, to właśnie wiara dodawała mu otuchy i utwierdzała w przekonaniu, że może wygrać. Gołota nigdy nie prosił Boga o zwycięstwo, jedynie o uniknięcie kontuzji.

W latach świetności w jego małżeństwie nie zawsze układało się dobrze. Rozwód wisiał na włosku, jednak udało się go uniknąć. „Popełniliśmy wszystkie błędy, jakie są możliwe do popełnienia. Z pomocą Opatrzności udało się je pokonać kryzysy”, mówiła Mariola.

Reklama

Andrzej i Mariola wychowują dwójkę dzieci - córkę Olę i syna Andrzeja. W jednym z wywiadów Mariola powiedziała, że gdyby wzięli rozwód, to żadne z nich nie byłoby szczęśliwe.

Michał Szlaga
East News
Reklama
Reklama
Reklama