Reklama

Dwanaście lat temu doszło do katastrofy smoleńskiej, w wyniku której zginęło 96 osób. Najważniejsze osoby w państwie oraz załoga TU-154 rozbili się 10 kwietnia 2010 roku na chwilę przed godziną dziewiątą polskiego czasu. O przejmującym i smutnym wydarzeniu pamiętamy do dziś. Nie wszyscy jednak wiedzieli, że zaproszenie na ten lot otrzymał też Jan Englert.

Reklama

Beata Ścibakówna o locie do smoleńska 10 kwietnia 2010 roku

Jan Englert dwukrotnie został zaproszony przez Kancelarię Prezydenta do udziału w obchodach 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Aktor jako jeden z członków polskiej delegacji miał przed wszystkimi gośćmi odczytać na miejscu pamiętniki i listy zmarłych oficerów.

Było jednak coś, przez co odrzucił propozycję. „Mój mąż chciał tam polecieć, ale ostatecznie zrezygnował, bo w dniu tej wizyty w Teatrze Narodowym miało być grane „Tango" - spektakl prestiżowy dla wąskiego grona. Jako dyrektor czuł się w obowiązku tam wtedy być, poza tym zatrzymywały go przygotowania do bliskiej premiery spektaklu, który reżyserował”, opowiedziała Beata Ścibakówna gazecie Na żywo.

Czytaj także: Jan Englert: „Wegetacja mnie przeraża, dlatego mam hasło – umrę zdrowy! Byle jeszcze nie dzisiaj"

Robert Wolański
Robert Wolański

Kto zastąpił Jana Englerta na pokładzie lotu do Smoleńska? Kim był Janusz Zakrzeński?

Mąż Beaty Ścibakówny tylko raz odniósł się publicznie do wydarzeń z dziesiątego kwietnia 2010 roku, który zmienił oblicze Polski. W wywiadzie dla VIVY! podkreślał, że nie czuje, jakby dostał drugą szansę na życie. Dlaczego? „Wtedy nawet przez chwilę nie myślałem, że ktoś coś mi podarował. Dlatego, że przecież odmówiłem tego wyjazdu, choć dwukrotnie mi go Kancelaria Prezydenta oferowała”, mówił nam artysta.

Podczas gdy Jan Englert pozostał pracować w Warszawie, jego miejsce w samolocie TU-154 zajął Janusz Zakrzeński. To aktor znany z ról w takich produkcjach jak: Nad Niemnem, Polonia Restituta czy Epilogu Norymberskiego. Urodzony w 1936 roku artysta działał też przez większość swojej kariery w teatrach.

Pierwotnie Janusz Zakrzeński miał udać się do Katynia pociągiem. Plany zmieniły się, bo w samolocie zwolniło się miejsce. W chwili tragicznej śmierci aktor miał 74 lata.

CZYTAJ TEŻ: Joanna Racewicz w 12. rocznicę śmierci męża: „To wystarczająco długo, żeby pamięć przeszła w strefę symbolu

Janusz Zakrzeński, 2005

Reklama

MIREK NOWORYTA/East News

Reklama
Reklama
Reklama