Reklama

Dorota Wellman uważa, że być kobietą nie znaczy być idealną. W najnowszym numerze VIVY! opowiedziała o tym, jak dorastała i jak sama wychowała dziecko, nie rezygnując z własnych pasji, o przyjmowaniu gości „bez napinania się”, o książce „Życie towarzyskie”, którą właśnie wydała i dlaczego chce, by jej pogrzeb był wesołą imprezą, Dorota Wellman opowiedziała Aleksandrze Kwaśniewskiej.

Reklama

Telewizja śniadaniowa daje Ci poczucie spełnienia?

Nie. Telewizję śniadaniową uwielbiam, bo bardzo lubię pracować na żywo. Jest tam różnorodność, zmiana, a ja nie lubię się nudzić. Jeden temat lekki, łatwy i przyjemny, a drugi bardzo poważny, społeczny. To jest magazyn telewizyjny, w którym możemy opowiedzieć o wszystkim. Ale dla mnie to jest za mało. Chciałabym zrobić program rozrywkowy, bo jestem człowiekiem zabawy, chciałabym zrobić program społeczny skierowany do kobiet. „Dzień dobry” kocham, bo mam tam adrenalinę i cudownego partnera, z którym możemy wszystko, ale to nie znaczy, że nie mogłabym zrobić więcej.

Szukasz tego spełnienia na innych polach?

Tak. Dlatego mam różne aktywności zawodowe, żeby poczuć satysfakcję. Poczucie spełnienia daje mi także działalność charytatywna.

Napisałaś w „Życiu towarzyskim”, że ta książka jest po to, żeby zachęcić ludzi do przyjmowania gości. Ale czy tej umiejętności, a w szczególności przyjemności z podejmowania gości, nie wynosi się z domu?

Na pewno, ale myślę, że jeśli jest w nas ciekawość drugiego człowieka, to się tego nauczymy sami. Tylko żebyśmy się tak strasznie nie napinali. Nasza polska obyczajowość każe się popisać. Zastaw się, a postaw się! A tak naprawdę, jak jesteś z przyjaciółmi czy z innymi miłymi ludźmi, to i suchy chleb możesz jeść. Tylko musisz mieć chęć, żeby i do kogoś pójść, i kogoś przyjąć w domu. Ja mam taką potrzebę nieustannie. To teraz rzadkość.

Wysyłamy esemesy, piszemy mejle, mamy media społecznościowe, ale się nie widzimy. Mnie to boli. Nie chcę utracić przyjaciół. Boję się, że jak umrę, to będę tylko czarnym zdjęciem w TVN24, z płonącą świeczką w tle. Ale na mój pogrzeb już nikt nie przyjdzie, bo się znamy na odległość. A ja chcę, żeby na mój pogrzeb przyszli ludzie, których znałam i którzy zechcą mnie odprowadzić w ostatnią drogę. Co więcej, zarządziłam i napisałam wyraźnie, jak mój pogrzeb ma wyglądać. Na moim pogrzebie ma być impreza.

Komu napisałaś?

Marcinowi Prokopowi. Jest zobowiązany, by to zrobić. Nikt ma nie płakać, nikt ma nie wygłaszać przemówień i nie mówić, jaka byłam piękna i mądra. Pieprzyć to! Ludzie mają się spotkać, wspomnieć o mnie i napić za to, żebym prostą drogą poszła tam, gdzie trzeba pójść. Uważam, że to naturalne przedłużenie mojego życia towarzyskiego.

Cały wywiad z Dorotą Wellman w najnowszym numerze VIVY! w kioskach już od czwartku 29 listopada.

Reklama

Co jeszcze w nowym numerze 24/2018?

Tomasz Karolak mówi, że przeszedł „przemianę wewnętrzną”. Co ma na myśli? Michelle Obama właśnie wydała książkę, w której zdradza sekrety Białego Domu, a także te dotyczące życia rodzinnego i intymnego. Pięćdziesiąt twarzy autorki polskiego „Greya”. Czy Blanka Lipińska lubi seks, z kim sypia i co znaczyli w jej życiu... zawodnicy MMA? Roman Paszke z synem Erykiem. Ojcostwo po sześćdziesiątce, rejs dookoła świata… Słynny żeglarz w pełnej humoru i dystansu do siebie rozmowie. A także: Viva! Photo Awards rozstrzygnięty. Mamy zwycięzców prestiżowego konkursu VIVY! promującego polskich fotografów.

MARTA WOJTAL
MARTA WOJTAL
MARTA WOJTAL
Reklama
Reklama
Reklama