Reklama

We wrześniu ubiegłego roku media obiegła informacja o tym, że Dorota Gardias trafiła do jednego z warszawskich szpitali w związku z ciężkim przebiegiem koronawirusa. Niepokojące doniesienia o pogodynce okazały się prawdą. Na szczęście gwiazda TVN w końcu wróciła do pracy i codziennych zajęć będąc w coraz lepszej kondycji. Konsekwencje COVID-19 dają jednak od czasu do czasu o sobie znać…

Reklama

Dorota Gardias o kolejnym zachorowaniu na koronawirusa. Czy można się zakazić drugi raz?

Przypomnijmy, że w okolicach 20. września 2020 roku Dorota Gardias zauważyła objawy Covid-19 u siebie i córki. Nasilała się gorączka, zanikał smak i węch. Pogodynka była jednak dobrej myśli, bo po 7 dniach temperatura zaczęła spadać. Niestety zły przebieg wirusa wrócił jak bumerang. „Telefonicznie konsultowałam się z lekarzem, który mnie uspokajał, ale w sobotę zaczęło mnie boleć w klatce piersiowej przy oddychaniu. Od pierwszych objawów minął właśnie tydzień. W niedzielę ból się nasilił, więc się już trochę przestraszyłam, a gdy zaczęła się duszność, to nawet wpadłam w panikę”, opowiadała VIVIE.pl gwiazda TVN.

W rozmowie z Krystyną Pytlakowską dodała też, że w domu wytrzymała jeszcze dwa dni, aż w końcu – z zachowaniem wszelkich zasad – udała się do szpitala MSWiA. Jej oddech stawał się coraz płytszy. Na szczęście pomogli lekarze. „Bardzo bolały mnie płuca. Wynik saturacji był na granicy niewydolności, niedotleniona krew sprawiała, że musiałam dostać tlen, ale jestem wdzięczna opatrzności, że nie musiałam leżeć pod respiratorem - cały czas oddychałam sama”, wyjawiła nam mama małej Hani.

Wkrótce ulubienica publiczności wróciła do domu. Gdy wydawało się jej, że jest kompletnie zdrowia, o COVID-19 przypomniały jej konsekwencje choroby. „Przeszłam wszystkie etapy tej choroby: duże osłabienie, później problemy z pamięcią tzw. mgła covidowa. Na szczęście po 3-4 tygodniach to szybko ustąpiło. Teraz z takich skutków ubocznych mocno wypadają włosy, ale to obserwują wszyscy”, zdradziła Dorota Gardias portalowi JastrząbPost.

Dziś 40-latka dba o siebie jak tylko może, jednak boi się nawrotu choroby. A ten jest możliwy. „Już drżę, bo przeciwciał jest u mnie coraz mniej, mogę zachorować. Dlatego dbamy o siebie, uważamy bardzo i zobaczymy, co będzie dalej”, wyznała w tym samym wywiadzie pogodynka.

Reklama

Trzymamy za nią mocno kciuki!

Reklama
Reklama
Reklama