Reklama

Od wczoraj w mediach jednym z najgorętszych tematów jest nowy związek Dody z producentem filmowym Emilem Stępniem. Do tej pory ukrywali oni swoją miłość przed światem, jednak „Gazeta Finansowa” donosi, że łączy ich zdecydowanie więcej niż tylko płomienne uczucie. Według informacji zebranych przez tygodnik mieli oni wynająć gangsterów, by uciszyć byłego partnera piosenkarki Emila Haidara. Za wycofanie pozwów sądowych i wypłacenie Dodzie miliona złotych mieli według doniesień gazety zapłacić 300 tysięcy złotych. Piosenkarka stanowczo zaprzecza jednak tym informacjom, oskarżając... byłego narzeczonego. Czy sprawa znajdzie swój finał w sądzie?

Reklama

Polecamy też: „Pierścionek wyślę mu ze wstążką”, „nowego faceta nie chcę”. Co mówi Doda gdy wpada na zupę i plotki

„Gazeta Finansowa” o Dodzie, Emilu Stępniu i gangsterach

Medialna lawina została wywołana 8 marca wieczorem, gdy „Gazeta Finansowa” opublikowała sensacyjne informacje dotyczące interesów prowadzonych przez Dodę i jej nowego partnera, producenta filmowego Emila Stępnia. Mieli oni wynająć gangsterów, by zastraszyć byłego narzeczonego piosenkarki, Emila Haidara. Żądali od niego wycofania sądowych pozwów i wypłacenia piosenkarce miliona złotych. Koszt takiej usługi to ponoć około 300 tysięcy złotych. Gangsterzy, według informacji gazety, mieli złożyć wizytę Emilowi Haidarowi w jego biurze dwukrotnie: 20 grudnia ubiegłego roku oraz 10 dni później. Łącznie, poza piosenkarką i jej nowym partnerem, w sprawę zamieszani są czterej mężczyźni, którzy działali ponoć na zlecenie pary. Dzisiaj, 9 marca, podano kolejne szczegóły tej sprawy.

Pierwsza wizyta gangsterów w biurze Emila Haidara

20 grudnia Emila Haidara odwiedził mężczyzna, który przedstawił się jako „Rafał”. Podobno powiedział, że ten „ma dużo wrogów i może stać mu się coś złego”. Rozwiązaniem byłoby załatwienie sobie ochrony, którą... miał zapewnić właśnie ów Rafał! Co więcej, gazeta twierdzi, że od byłego narzeczonego Dody zażądano wpłaty miliona złotych zadośćuczynienia na konta Dody oraz wycofania wniosku egzekucyjnego o wydanie pierścionka i złożonych wcześniej pozwów.

Zobacz też: O sądowych procesach, rozstaniu z Emilem Haidarem i byciu singielką. O czym jeszcze Doda opowiada w najnowszej „VIVIE!”?

Druga wizyta gangsterów w biurze Emila Haidara

10 dni później tajemniczy mężczyźni powrócili, już po tym, jak sąd nakazał Emilowi Haidarowi zwrot pierścionka zaręczynowego.

Tym razem mężczyźnie przedstawiającemu się jako „Rafał” towarzyszyło trzech innych kompanów, którzy naciskali na byłego narzeczonego Dody, by podpisał stosowne oświadczenia. Gdy ten odmówił, „Rafał” stwierdził, że „i tak je podpisze”. Terminarz był żelazny: Emil Haidar miał wycofać pozwy do 5 stycznia, zaś do 10 stycznia wpłacić na konto piosenkarki milion złotych.

Podstawą miał być „akt notarialny z czerwca 2015 r.”. Wcześniej, w grudniu 2016 r., pismo z wezwaniem do zapłaty rzeczonej kwoty wysłała do Emila Haidara sama gwiazda. On zaś – zgodnie z treścią podsuniętego mu oświadczenia — miał „zobowiązać się, że nie podejmie już nigdy żadnych działań prawnych przeciwko Dodzie”, twierdzi „Gazeta Finansowa”.

Uczestnicy rozmowy (Marcin K. („Rafał”), Bogdan P. („Ben”/„Bogdan”) oraz Cezary B. i Jarosław W.), którzy pojawili się w biurze Emila Haidara, zaprzeczają, jakoby byli powiązani z jakąkolwiek grupą przestępczą.

1. „Bogdan” podkreślił, że „Doda ma na Emila kompromitujące materiały, nie zawaha się ich użyć i może mu się stać „dużo krzywdy”. Dalszą rozmowę przerwała policja, która aresztowała mężczyzn i skonfiskowała oświadczenie.

2. Cezary B. stwierdził, że na miejscu „miał stać i się nie odzywać”. Był podobno jedynie ochroniarzem Marcina K., który zabrał go na akcję.

3. Marcin K., czyli „Rafał”, razem z Bogdanem P. zeznali z kolei, że wizyty w biurze Emila Haidara wynikały z... „walki z korupcją, a dokładnie przyjmowania korzyści majątkowych przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy pana Jerzego Owsiaka".

Co ciekawe, mężczyźni posługiwali się ponoć legitymacjami, z których wynika, że „zwalczają korupcję w Siłach Zbrojnych RP”.

Intrygującą wersję dotyczącą własnej tożsamości przedstawił wspomniany już Marcin K. Zeznał mianowicie, że jest dowódcą 1. Pułku Ułanów Krechowieckich, który „współpracuje w zakresie walki z przestępczością zorganizowaną na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, Ukrainy - Kresów Polskich II Rzeczypospolitej i terenie Stanów Zjednoczonych” i jest „w ciągłej łączności z prezydentem Donaldem Trumpem”, z którym wymienia się informacjami na Twitterze, a także działa na rzecz powstania Gwardii Narodowej im. Armii Krajowej w Polsce. Nie przyznał się do winy, a na miejsce miał pojechać „na rozkaz oficera przełożonego Armii Amerykańskiej”.

Natomiast Bogdan P. przedstawił się jako oficer prywatnej policji Szwajcarii i Ukrainy.

Ostatni z domniemanych gangsterów, Jarosław W., zeznał, że na kilka dni przed pierwszym spotkaniem zadzwonił do niego Jacek M., właściciel firmy kontrolującej pracę kasyn.

Według informacji „Gazety Finansowej” zleceniodawcą pierwszego spotkania z synem polityka SLD jest „obecny partner” Doroty Rabczewskiej za jej wiedzą”.

Tygodnik twierdzi, że do Prokuratury Rejonowej w Warszawie wpłynęło zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez piosenkarkę.

Polecamy też: Kontrowersyjni i bogaci. Kim naprawdę są Emil i Kamil Haidarowie?

Doda o współpracy z gangsterami

Doda skomentowała całe medialne zamieszanie. Zaprzeczyła doniesieniom „Gazety Finansowej” i... oskarżyła o pomówienia swojego byłego narzeczonego. W oficjalnym oświadczeniu napisała:

„W artykule autorstwa Grzegorza Jakubowskiego, dziennikarza „Gazety Finansowej” informuje on, jakoby producent filmu Pitbull, Emil Stępień oraz Dorota „Doda” Rabczewska są zamieszani w próbę wymuszenia ponad miliona złotych na jednym z warszawskich biznesmenów.

Oświadczamy, że zarówno Pan Emil Stępień, jak i Pani Dorota „Doda” Rabczewska oficjalnie informują, że jest to pomówienie. Sytuacja opisana w artykule, jakoby mieli wyżej wymienieni wynająć „gangsterów”, którzy mieli wymusić od Pana Emila Haidara milion złotych, jest kategorycznym kłamstwem. Zarówno Pan Emil Stępień, jak i Pani Dorota Rabczewska nie wynajęli żadnych osób trzecich w celu jakiegokolwiek grożenia Panu Haidarowi. Pan Stępień nie zapłacił 300 tysięcy złotych, rzekomo wynajętym przez niego ludziom. Cała opisana historia jest ciągiem prowokacji i wynikiem chorej oraz wybujałej wyobraźni, porzuconego przez Panią Rabczewską 1,5 roku temu domniemanego „biznesmena” Emila Haidara, którego obsesyjna miłość – od momentu rozstania się z piosenkarką za zdiagnozowane medycznie problemy psychiczne oraz uzależnienia od środków odurzających – intensyfikuje się w gradacji wrogich działań wymierzonych pod adresem Pani Doroty Rabczewskiej, i w konsekwencji którym ulegają niektóre miedia, a nawet funkcjonariusze prawa.

Dodatkowo pragniemy poinformować, że wspomniany w artykule Pan Emil Haidar od 1,5 roku dręczy Panią Dorotę Rabczewską, próbując intencjonalnie manipulować faktami, a tym samym wystosowuje do mediów kłamliwe oświadczenia, co prowadzi do nieuczciwej manipulacji polskich mediów” [pisownia oryginalna]

Polecamy też: Tych rzeczy Doda nie musi zwracać! Oceniam jej stylizacje z okresu kiedy była z Emilem Haidarem!

Doda oskarża Emila Haidara o korzystanie z „substancji chemicznych” i alkoholizm

W oświadczeniu Doda ujawniła również kulisy ich związku i oskarżyła byłego narzeczonego o... korzystanie z substancji chemicznych i uzależnienie od alkoholu!

„W korespondencji mailowej, którą Pan Haidar wysyłał do Pani Rabczewskiej, wprost przyznał się do tego, że w czasie trwania ich rocznego związku wielokrotnie kłamał i szkodził Pani Rabczewskiej. Było to spowodowane substancjami chemicznymi, jakie Pan Haidar zażywał oraz uzależnieniem od alkoholu, do którego również się przyznał. Cała sytuacja wynikała z załamania psychicznego Pana Haidara, na którego wpłynął jego kryzys zawodowy. Ponadto Pan Haidar oświadczył, że więcej nie będzie już szykanował Pani Rabczewskiej ani wyciągał informacji wyssanych z palca, ale niestety nie dotrzymał słowa i wciąż wymyśla nieprawdziwe historie, zarówno na temat Pana Stępnia, jak i Pani Rabczewskiej. Kolejną ważną kwestią, którą warto poruszyć jest autor publikacji artykułu z „Gazety Finansowej”, niejaki Pan Grzegorz Jakubowski, który w swojej karierze dziennikarskiej ma na koncie kłamliwe publikacje o rzekomym przeszukaniu w domu wydawcy „Wprost” przez funkcjonariuszy CBA, które faktycznie nie miało miejsca! W maju 2016 roku, zarówno Pan Grzegorz Jakubowski, jak i „Gazeta Finansowa” przegrali proces w powyższej sprawie. „Gazeta Finansowa” przez długi czas próbowała negatywnie wpłynąć na opinię publiczną oraz media na temat Pana Michała M. Lisieckiego. Tym samym istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że obecnie ma miejsce podobna sytuacja, w której zarówno Pan Grzegorz Jakubowski, jak i „Gazeta Finansowa” próbują oczernić Pana Emila Stępnia, jak również Panią Dorotę Rabczewską w oczach opinii publicznej oraz mediach", pisze Queen Records & Ent One Investments.

Polecamy też: „Stać mnie na wszystko’’. Czy Doda jest najbogatszą polską gwiazdą? Artystka opowiedziała o swoich zarobkach

Doda zapowiada złożenie pozwu przeciwko Emilowi Haidarowi

W dalszej części oświadczenia gwiazda zapowiada wkroczenie na drogę sądową przeciwko Emilowi Haidarowi.

"Uprzejmie oświadczamy, że dalsze publikacje, które zgodnie z artykułem internetowym mają ukazać się w dniu 9 marca w wydaniu papierowym „Gazety Finansowej” będą skutkowały wytoczeniem procesu sądowego przez Pana Emila Stępnia oraz przez Panią Dorotę Rabczewską autorowi publikacji, jak i wydawcy „Gazety Finansowej”, czyli firmie „Federal Media Company FMC” Pani Dorota „Doda” Rabczewska niniejszym oświadcza, że podjęła decyzję o wytoczeniu procesu Emilowi Haidarowi. W świetle ostatnich osiemnastu miesięcy jego notorycznych pomówień, nękania, kłamliwych oskarżeń podjęcie decyzji o procesie może być jedyną odpowiedzią. Równolegle Pan Emil Stępień przyłącza się do działań penalizujących w odniesieniu do Pana Grzegorza Jakubowskiego, "Gazety Finansowej" oraz Emila Haidara", czytamy.

Grzegorz Jakubowski o Dodzie

Po publikacji niniejszego artykułu na adres naszej redakcji przyszedł mail, w którym autor odnosi się do zarzutów Dody odnośnie do jego osoby.

„W związku z opublikowanym przez Państwa portal oświadczenia p. Doroty Rabczewskiej zwracam uwagę, że zawiera ono fałszywą informację o tym, że jestem autorem artykułu dot. wizyty funkcjonariuszy CBA w domu wydawcy Wprost.

Jednocześnie pragnę nadmienić, że „ Gazeta Finansowa” prawomocnym wyrokiem sądu wygrała ws. o ten artykuł, a nie – jak twierdzi p. „Doda” przegrała”:
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/gazeta-finansowa-nie-znieslawila-wydawcy-wprost-prawomocna-decyzja-sadu

Wobec p. Rabczewskiej będziemy podejmować kroki prawne”.

Reklama

Polecamy też: O seksie w przedszkolu, związku z Dodą i białaczce. Nergal u Kuby Wojewódzkiego zaskoczył wszystkich szczerością

Reklama
Reklama
Reklama