Doda, Błażej Szychowski, VIVA! 24/2011
Fot. Zuza Krajewska, Bartek Wieczorek
Z archiwum VIVY!

Poznali się w pracy, gdy jej serce było rozerwane na strzępy. Miłość Dody i Błażej Szychowskiego trwała rok

Tylko VIVIE! opowiadali o swoich początkach, kłótniach i planach

Rafał Kowalski 4 sierpnia 2023 17:45
Doda, Błażej Szychowski, VIVA! 24/2011
Fot. Zuza Krajewska, Bartek Wieczorek

Mieli być sobie przeznaczeni. On był dla niej wojownikiem, ona jego małym elfikiem. Ale Doda i Błażej Szychowski nie zdołali być ze sobą dłużej, niż rok. W ramach cyklu Archiwum VIVY! przypominamy dziś ich wywiad z listopada 2011 roku. Wtedy to opowiadali nam o tym, jak się poznali; co w nich sobie dziwi i jakie mają marzenia.

Doda i Błażej Szychowski – związek i rozstanie

Był maj 2011 roku, gdy po rozstaniu z Adamem Darskim Doda szykowała się do trasy The Seven Temptations. Jej koncerty o bogatej oprawie odbywać się miały w całej Polsce. Do pierwszego pozostało kilka tygodni. Ktoś musiał wziąć w swoje ręce wszystkie sprawy dotyczące choreografii. Na horyzoncie wokalistki ukazał się wtedy Błażej Szychowski, który świetnie poradził sobie z tym zadaniem.

Prawie rok zakochanym udawało się godzić pracę i życie prywatne. W końcu jednak ich uczucie zgasło. Pewnego dnia piosenkarka napisała na swoim Facebooku: „Odchodzę nie dlatego, że nie umiałabym cię zabić. Odchodzę, bo potrafiłabym to zrobić” i jednocześnie zmieniła swój status z zajętej na „wolny”.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Nie poszła w jego ślady, poznali się bliżej dopiero po latach. Jak wyglądały relacje Czesława Niemena z najstarszą córką?

Doda, Błażej Szychowski, listopad 2011

Doda, Błażej Szychowski, listopad 2011
Fot. Radoslaw NAWROCKI / Forum

Później wszystko wskazywało jednak na to, że byli partnerzy potrafią ze sobą normalnie rozmawiać. „Jeżeli miałabym telefon na bezludnej wyspie i tylko trzy numery do moich byłych, to bym zadzwoniła do Błażeja", opowiadała gwiazda Łukaszowi Jakóbiakowi.

Przypomnijmy, co choreograf i wokalistka mówili VIVIE! o swoim związku w… połowie jego trwania.

Wywiad z Dodą i Błażejem Szychowskim – VIVA! 24/2011

Poznali się wiosną 2011 roku. Pracowali razem nad choreografią jej nowego show. On nie szukał wtedy nikogo. Ona po zawodzie miłosnym „miała serce rozerwane na strzępy”. Zaiskrzyło między nimi. Doda mówi: „Coś się skończyło, by mogło zacząć się coś lepszego”. Jedyny taki wywiad. O miłości, szaleństwie i porozumieniu dusz Krystynie Pytlakowskiej opowiadają Doda i Błażej Szychowski.

Jak to właściwie jest między Wami, jesteście razem czy nie? Podobno znacie się ledwie trzy miesiące?

Błażej: Pół roku.

Doda: Od maja.

Błażej: W maju się poznaliśmy, ale zaczęliśmy się spotykać dopiero na trasie koncertowej.

Doda, byłaś wtedy świeżo po rozstaniu z Nergalem i bardzo to przeżywałaś. Można tak zamienić jedno uczucie na drugie?

Doda: To nie zamiana. Coś się skończyło, by mogło zacząć się coś lepszego. Szarpanina, niedokończone żale, smutek, zawód, ugodzona ambicja. Odcięłam to jednym ruchem. Skomplikowana historia, szkoda o tym gadać.

Błażej, nie peszyło Cię, że o Dodzie piszą wszystkie gazety i portale internetowe, że każdy jej krok jest komentowany?

Błażej: Peszyło, ale w jakimś sensie jestem do tego przyzwyczajony. Znam dobrze świat gwiazd, tyle że z drugiej strony. Jestem choreografem, rzemieślnikiem, który pomaga w pracy artystom. Tym razem jednak praca połączyła się z moim prywatnym życiem. Przeżyłem szok, że Dorota jest zupełnie inna, gdy jesteśmy sami, nie jest złośnicą, jak dla ludzi na zewnątrz.

Wasze pierwsze spotkanie?

Doda: Zawodowe, dotyczyło nowej koncepcji mojego show. Mogłam sobie wreszcie pozwolić na tancerzy, na których nigdy nie było mnie stać. Wszystkie koszta pochłaniała scenografia. Niestety, nie wszyscy potrafią zatańczyć tak, żeby to nie trąciło myszką. No i trafiłam do Błażeja, który ma najbardziej nowoczesną formację choreograficzną w Polsce. Powiedziałam mu, że chcę być jastrzębiem i zlatywać ze sceny. I chcę być syreną morską, a wszyscy muszą być rybami. Spojrzał ma mnie jak na wariatkę.

Pomyślałeś, że trzeba wezwać pogotowie?

Błażej: W ogóle nie myślałem, tylko patrzyłem na nią jak zahipnotyzowany.

Doda: Przyszłam w neonowopomarańczowym swetrze, nieumalowana, w kucykach…

Błażej: …nieważne, jak wyglądałaś. Powiedziałaś do mnie: „Cześć” i zapytałaś, jaki mam znak zodiaku. Dostałem pierwszy cios w serce.

Doda: Dobrze, że cię nie zapytałam, jakie masz gabaryty, co dla mnie jest bardzo ważne.

Błażej: Mówię, że jestem Bliźniakiem. A ona: „O kurde!”.

Doda: Bo Bliźniaki bardzo dobrze korespondują z moim znakiem – Wodnikiem. Mało kto dotrzymuje im tempa, bo to osoby szalone, zmienne, z podwójną osobowością. Ale przy mojej poczwórnej osobowości i tak odpada w przedbiegach.

Błażej: W życiu nie pracowałem z kimś takim jak Doda. Potem były te wszystkie jastrzębie i odrealnione pomysły. Mówiłem: „Wow! Naprawdę fiśnięta laska!”.

Doda: Coś takiego właśnie mi powiedziałeś, choć ja zachowywałam się naturalnie.

Błażej: Co drugie słowo rzucałaś mięsem. Kiedy widywaliśmy się na próbach, za każdym razem miałaś ten swój uśmiech dziecka. Bluzg i dziecko. Dziecko i bluzg. Uświadomiłem sobie, że ty naprawdę taka jesteś.

Doda i Błażej Szychowski w łóżku
Fot. Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/LAF AM

Jakby Doda nie powiedziała, że coś jest zajebiste, to dopiero byłoby nienormalne.

Błażej: Chyba się już przyzwyczaiłem, chociaż ja nie przeklinam.

Doda: Coś ty, od początku znaleźliśmy wspólny język (śmiech).

Błażej: Ale tak naprawdę w domu jesteś zupełnie inną dziewczyną.

Doda: Wtedy jeszcze nie byłeś ze mną w domu.

Błażej: Najpierw była ucieczka przed paparazzi na Polu Mokotowskim.

Doda: Zaprosiłeś mnie do knajpy pod Warszawę. Okazała się zamknięta, a ja nic nie jadłam. Bo chciałam zjeść z tobą. Zjedliśmy więc jakiś stary szaszłyk w centrum Warszawy. I tam nas odnaleźli. Ja wylaszczona, w bandażowej obcisłej sukience, różowe buty, obcasy – 20 centymetrów, a tu trzeba uciekać. Mówię do taksówkarza: „Poproszę na Pole Mokotowskie” i do Błażeja: „Umiesz szybko biegać? No, to ciśniemy”. Zdjęłam buty, kieca do góry.

Błażej: I zaczęła tak cisnąć, że nie mogłem jej dogonić. Schowaliśmy się w pustej budce strażnika. Dookoła paparazzi jeździli samochodami, szukali nas. Przeszedłem chrzest bojowy. Ale nie zraziłem się.

Doda, tylu facetów proponowało Ci randki. Co sprawia, że z kimś chcesz się umówić, a z innym nie?

Doda: Może stać obok mnie naprawdę piękny koleś, ale gdy nie mamy wspólnych tematów, zawsze wybiorę tego, z którym mam o czym pogadać. Na randki z Błażejem chodziłam dlatego, że było wesoło i śmiesznie. Bo tylko przy nim mogłam się wyluzować, a tego wtedy było mi potrzeba. Nie umawiałam się z innymi chłopcami.

Błażej: To my chodziliśmy na randki?

Doda: Bezczelny! Jak się umawiasz na dziewiętnastą, a rozstajesz o siódmej rano, to nie jest randka? Po pięciu takich seansach już padałam na pysk. Kurczę, zaraz bym wyglądała jak zombi, taka byłam niewyspana.

Co robiliście do tej siódmej rano, uprawialiście seks?

Błażej: Gadaliśmy.

Doda: Seks zdarzył się później, ale nie tak bardzo późno. Jak to liczyć? Czy od momentu, kiedy się poznaliśmy, czy pocałowaliśmy, czy gdy stwierdziliśmy, że będziemy razem (śmiech)?

Chyba od chwili, gdy myślisz: Jestem nim zauroczona.

Błażej: Dla mnie ta chwila przyszła wtedy, gdy zobaczyłem jej uśmiech. Nigdy wcześniej nie słuchałem muzyki Doroty, wolałem hip-hop. A tu poznajesz dziewczynę, superlaskę, bardzo seksowną, ale jesteś wynajętym pracownikiem, więc nie możesz do siebie dopuścić myśli, że coś innego będzie was łączyć. Poza tym widzisz osobę bardzo konkretną, która mówi: „Chcę tego, to mi się nie podoba”. A zaraz potem, po reprymendzie, widzisz jej twarz rozjaśnioną uśmiechem, który cię rozbraja. Zaczynasz myśleć: Czy to naprawdę ta sama osoba?

Doda: Bałeś się mnie, przyznaj?

Błażej: Nie mam tremy, poznając kogoś nowego. W każdym siedzi człowiek.

Doda: To dobrze, bo mnie zależy na tym, żeby mój partner widział we mnie człowieka, nie gwiazdę.

Błażej: Ale wkurza cię, gdy mówię do ciebie Dorota, a nie Doda.

Doda: Bo nikt nie mówi do mnie Dorota.

Błażej: Dlatego wolę nazywać cię moim elfikiem. Doda jest święcie przekonana, że pochodzi z elfiego rodu, że mieszkała w czarnym stawie.

Doda: Nie jestem przekonana, tylko takie są fakty. A co, uważasz, że nie jestem elfem?

Błażej: Jesteś, bo masz elfią urodę, skarbie. Natomiast jeśli słyszę od dziewczyny, że jest elfem i syreną morską, bo jej tata ma skrzela, to zaczynam się zastanawiać, czy już trafiłem do wariatkowa, czy jeszcze nie.

Doda: Elfy to stworzenia odważne i lubią psocić.

Błażej: Ja w każdym razie nie znam drugiej takiej dziewczyny, która jest seksowną, piękną kobietą, a jednocześnie przyjacielem i naprawdę można się przed nią otworzyć. I która chce wsiąść ze mną na motocykl i pognać w dal, chociaż ma chory kręgosłup. Jest w niej kilka osób, a każda inna. Ale tego nie odkrywa się od razu.

Doda: A ty na początku mi się nie podobałeś. Może dlatego, że byłam wtedy bardzo zraniona. Miałam serce rozerwane na strzępy. Był taki moment, kiedy sięgnęłam dna. Byłeś tego świadkiem – pamiętasz? Kompletnie się rozkleiłam.

Błażej: Zadzwoniła do mnie zapłakana. Powiedziałem, że wsiądziemy do samochodu i będziemy jeździć razem całą noc.

Doda: Zrobiłam z siebie kretynkę, jak w wenezuelskiej telenoweli. Prawie odbiłam sobie pięści na kierownicy, waliłam w nią jak głupia i ryczałam…

Błażej: …płakałaś, bo twój eks przedstawił w towarzystwie swoją nową dziewczynę.

Doda: Nie mogłam zrozumieć, że minęły dwa miesiące, a on po prostu przyprowadza nową laskę. Złamało mi to psychikę. Ale nie wracajmy już do tego.

Błażej: Twoje łzy mnie rozkleiły, zapragnąłem się tobą zaopiekować.

Doda: Chyba od tamtej spowiedzi w samochodzie tak naprawdę jesteśmy razem. A potem się okazało, że lubimy się sobie spowiadać nawzajem, ale już z przyjemniejszych rzeczy. Jeśli wiesz, o czym mówię, Krynia.

CZYTAJ TAKŻE: Doczekali się syna, byli ze sobą 16 lat. Pascal Brodnicki i Agnieszka Mielczarek długo ukrywali swoje rozstanie

Tego SMS-a, którego mi wysłałaś w nocy, nie można zapomnieć. Ta wiadomość miała trzy wykrzykniki.

Błażej: Wszystko kręci się dookoła seksu?

Doda: Błażej uważa, że miłość to wyłącznie chemia i że zakochał się dlatego, że mam szczególny rodzaj feromonów. Uwłacza mi to, bo nie widzi mojego charakteru. Poleciał tylko za feromonami.

Błażej: Problem polega na tym, że nikt nie ma podobnych feromonów do twoich.

Doda: Jak zatkasz nos, to już mnie nie będziesz kochał? Ja nie chcę być zmuszana do produkowania feromonów i postrzegana tylko przez nie.

Błażej: Do niczego cię nie zmuszam.

Doda: Jak to nie? Mówiłeś, że miłość to tylko te cholerne feromony i że po dwóch latach chemia się kończy.

Błażej: Ale coś zostanie – w końcu ludzie są ze sobą po 50 lat.

Tworzą się inne więzi, intymność, zaangażowanie.

Doda: Krynia, nie przemawiaj do mnie jak z podręcznika psychologii. Ja w ogóle żadnego enzymu do Błażeja nie czuję, a czasami denerwuje mnie tak, że szok. I sobie myślę, że mogłabym uciec od niego w cholerę, ale gdy pomyślę, że go nie zobaczę przez dwa tygodnie, to mi serce pęka. A gdy go znowu widzę, robi mi się ciepło na duszy. Ale nie tak, żebym zaraz miała go ujeżdżać. Ja jestem bardzo uduchowiona i zawsze moje uniesienia chcę przypisywać głębszej relacji, a nie jakiejś bliżej nieokreślonej chemii.

Błażej: No dobra, dobra. Kłócimy się zawsze, jak wchodzi w ciebie Doda, Myszku. A gdy jesteś Dorotką w domku, to zupełnie inna sprawa.

A jaka jest Doda w domku?

Błażej: Wisi mi na plecach, dosłownie. Przytula się, obejmując mnie, patrzy oczami małego elfa. Jest taką słodką i dobrą dziewczynką. A między ludźmi zachowuje się natychmiast inaczej. Moim zdaniem uważa, że jeśli pokaże, że jest normalną, cieplutką dziewczyną, to straci swój wizerunek i władzę.

Doda: Od razu dementuję. Uważam, że to moja megazaleta, że zachowuję swoją intymną twarz tylko dla nielicznych i wybranych. I cieszy mnie, że nie wszyscy znają mnie od tej strony.

Doda i Błażej Szychowski bawią się w kuchni
Fot. Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/LAF AM

Wasz związek od początku jest walką o dominację, o przywództwo?

Doda: Gdyby tak było, to ja się wycofuję, bo chcę związku partnerskiego. Jeśli walka, to tylko w łóżku, takie przekomarzanie się.

Błażej: Moja walka toczy się o to, żebyś wreszcie zrozumiała, że dla mnie nie jesteś Dodą, tylko normalną, dobrą dziewczyną. I to jedyne, o co tak naprawdę się kłócimy.

Doda: A kłócimy się nierzadko. Dopiero gdy pojechaliśmy razem do Stanów, zmieniło się między nami na lepsze.

Błażej: Bo tak naprawdę tam wszystko się między nami zaczęło na poważnie. Przez 24 godziny byłaś ze mną. Nie liczyłaś spojrzeń, wychodząc na ulicę. Wszystko robiliśmy we dwójkę.

Doda: Byliśmy ze sobą non stop przez 10 dni, musieliśmy spać w jednym łóżku. Jakaś masakra (śmiech). Na szczęście nie chrapałeś.

Błażej: Cięliśmy koszty, ale było wesoło.

Doda: A jak wróciliśmy z tych Stanów, to wyznaliśmy sobie miłość.

Taki wyjazd pokazuje, czy ludzie mogą być ze sobą, czy nie?

Doda: Nie czułam, że minął już piąty dzień, a on ciągle tu siedzi.

Błażej: A ja nie myślałem, że minął piąty dzień, a ona znowu nie zrobiła makijażu. Cieszyłem się, że tam jesteśmy, możemy sobie chodzić normalnie po ulicach. Całować się. I nie trzeba przed nikim uciekać.

Doda: Dużo mniej stresu, dużo mniej agresji.

Błażej: Do tej pory, gdy wychodzimy gdzieś w Polsce i widzę, jaki wokół Dody robi się ruch, przeżywam szok. I przypominam sobie: O Boże, jednak jestem z królową.

I czujesz się jak Conan Zdobywca?

Błażej: Mówią, że jestem wojownikiem światła (śmiech).

Doda: Ja – Elf, on – Wojownik Światła. Wszystko gra, kula się kręci.

Błażej: Naprawdę uwielbiam z Dodą być prywatnie i pracować. Nakręciliśmy w Stanach fantastyczny, nowoczesny teledysk. Ale nie lubię, kiedy jesteśmy ścigani. Niedawno Doda dzwoni: „Słuchaj, goni mnie jakiś facet, przyjedź tu i zajedź mu drogę”. Dobra, lecę. Zajechałem facetowi drogę, włączyłem awaryjne światła. Podchodzi do mnie: „Ty to k…a specjalnie robisz?”. A ja: „Nie widzisz, że mi się samochód zepsuł?”. A radio gra w środku na całą parę. Doda ciągle ucieka, można życie stracić.

Lubisz, jak on się Tobą opiekuje?

Doda: Tak, ale nie znoszę, kiedy słyszę: „Nie masz pięciu lat”.

Błażej: Ja ci tak powiedziałem?

Doda: Zapomniałeś? Gdy chciałam, żebyś mnie zawiózł do domu. A kiedy powiedziałam, że facet nigdy się z kobietą nie porozumie, usłyszałam, że mam sobie znaleźć dziewczynę albo geja.

Błażej: Skoro nie chcesz mieć obok siebie prawdziwego faceta.

No, ale wyznaliście sobie przecież w końcu miłość?

Doda: Błażej, sprawdźmy, czy pamiętasz, kiedy to było?

Błażej: Ty powiedz.

Doda: Czyli nie pamiętasz. Przyrzekłam sobie, że jak do 15 września nie wyzna mi miłości, to z nim zrywam. A kiedy w końcu powiedział: „Kocham cię”, zapytałam: „Który to dzisiaj jest?”. I widzę: 15 września, godzina 23.55. Czary?

Przedstawiłeś już Dodę swoim rodzicom?

Błażej: Oczywiście, mam tradycyjną rodzinę. Bez rozwodów, wszyscy się kochają. Dla Dody nie było żadnego problemu, żeby przyjechać do moich rodziców do Łodzi.

Doda: Jechałam stopem.

Błażej: Przeraziłem się: stopem? To niebezpieczne. Pomyślałem, że nabijasz się ze mnie, ale zadzwoniłaś, że leżysz przed stacją benzynową przy wjeździe do Łodzi. Rzeczywiście – plecak pod głową, a ty na chodniku. Bolał cię kręgosłup?

Doda: Odpoczywałam, było bardzo ciepło. A już w domu twój wujek Narcyz wystawił na stół wszystkie nalewki. Pewnie pomyślał, że taka drobna blondyneczka zaraz spadnie pod stół. A ja jeden kieliszek, drugi, szósty, dziesiąty i nic. Cały czas jeżdżę i ćwiczę z chłopakami z zespołu na trasie koncertowej. Nie ma takiej opcji, żebym się upiła w trupa.

Błażej: A na drugi dzień zadzwonił do mnie mój kuzyn Miłosz i pyta: „Czemu rodzice byli tacy ululani?”. Parę tygodni później pojechaliśmy do Ciechanowa, znaleźliśmy z tatą Dody wspólne tematy.

Doda: Mięśnie, odżywki, dieta.

Ojciec Dody nie lubił żadnego jej adoratora. Przed wszystkimi ją ostrzegał.

Doda: Przed Błażejem nie, bo on ma dobry biceps. Zresztą moich rodziców poznał już wcześniej, gdy mama przywiozła pomidorówkę. Nie chciał przyjechać do mnie, bo się wstydził. A mama w lament: „Jak to, przyjechałam do Warszawy, przywiozłam kotlety!”. A ojciec: „Porządny chłopak, co będzie głupa z siebie robił,  mizdrzył się do bab. Więcej zostanie dla mnie, już go lubię”.

Błażej: Ale przyjechałem. Ta zupa pomidorowa była naprawdę dobra.

Kochani, co będzie dalej z tą Waszą miłością? Dziecko, ślub?

Błażej: Dalej? Wyjedziemy tam, gdzie jest ciepło i gdzie jest normalnie.

Na zawsze?

Błażej: Tego nie wiemy. Jedno jest pewne, Doda nie chce zrywać kontaktu z fanami i na pewno będzie koncertować też w Polsce.

Doda: Chcemy sobie zrobić taki detoks, nabrać dobrej energii. Obydwoje lubimy podróżować. I obydwoje nie boimy się życia.

Błażej: Gdyby była taka możliwość, pojechalibyśmy nawet na Księżyc.

Doda: A ty, Krynia, jak cię znam, zaraz byś tam do nas przyleciała. Obydwoje z Błażejem wzajemnie się stymulujemy. Chcę go wspierać w najbardziej szalonych pomysłach.

Błażej: A ja ciebie. Ten nasz teledysk na przykład. Wszystkie mityczne sceny to wyobraźnia Dody. I te jej pomysły: „Chcę połknąć węża, Błażeju. Musi być biały i żywy”.

Doda: A ty kontrowałeś: „Powinien być wielki i niebezpieczny, opleciesz się nim”. Ja: „Przestań, każdy się oplata wężem, ale nikt go jeszcze nie połknął”.

Błażej: Ten teledysk jest inny niż wszystkie. Staramy się dokładać coś nowego. Z Dodą nie ma nudy.

Wyjedziecie tam, gdzie jest ciepło, i podbijesz świat?

Doda: Nie chcę być drugą Madonną. Jeśli podbiję, to jako Doda i w swoim czasie. Nie mam parcia na karierę. Na pewno Błażej zarobi na willę z basenem na wzgórzach Hollywood. Zawsze chciałam tam żyć.

Błażej: Ja mam tam wielu kumpli jeszcze od czasów, gdy chodziłem do szkoły tańca na Broadwayu. American dream. Najbardziej znanych choreografów ściągam na warsztaty w Polsce. Tylko jak my wytrzymamy finansowo twoje codzienne rozmowy z mamą?

Doda: Chcę usłyszeć od niej: Doronia, w końcu osiągnęłaś to, co chciałaś. 

Doda w koszuli w kratę z chłopakiem Błażejem Szychowskim
Fot. Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/LAF AM

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

Spędziliśmy dzień z Małgorzatą Rozenek-Majdan! Tak mieszka, tak pracuje...

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

MAŁGORZATA ROZENEK-MAJDAN: czy tęskni za mediami, kiedy znowu… włoży szpilki i dlaczego wpada w „dziki szał”, gdy przegrywa. MICHAŁ WRZOSEK: kiedyś sam się odchudził, dziś motywuje i uczy innych, jak odchudzać się z głową. EWA SAMA swoje królestwo stworzyła w… kuchni domu w Miami. ONI ŻYJĄ FIT!: Lewandowska, QCZAJ, Steczkowska, Chodakowska, Klimentowie, Jędrzejczyk, Danilczuk i Jelonek, Paszke, Skura…