Reklama

Coraz więcej osób na świecie doświadcza tak zwanego „długiego ogona” koronawirusa. Okazuje się, że dolegliwości pojawiają się na długo po pokonaniu COVID-19 i najczęściej daje się je zaobserwować u kobiet. Czy jest długi ogon koronawirusa? Badania brytyjskich nauczonych przyniosły zaskakujące wnioski…

Reklama

Długi ogon koronawirusa - co to takiego?

Czym jest „długi ogon” COVID-19? To rodzaj powikłania po przebytym koronawirusie, który pojawia się nawet po kilku miesiącach od pokonania choroby. Okazuje się, że częściej cierpią na niego kobiety niż mężczyźni. Według amerykańskiego lekarza, dr Anthony’ego Fauci problem może dotyczyć od 10 do 30 procent osób zarażonych. Dziś brytyjscy naukowcy precyzują, że aż jeden na ośmiu pacjentów umiera z powodu powikłań związanych z przebytą chorobą.

Najczęstszym objawem, który występuje po przebyciu koronawiurusa wśród młodych ludzi jest chroniczne zmęczenie. Pojawiają się także duszności, problemy z pamięcią, bezsenność, a nawet depresja. W przypadku kobiet naukowcy zwrócili uwagę na to, że wielu zmienia się przebieg miesiączek.

Jak podaje Medical News Today, kobiety, które zachorowały na koronawirusa doświadczają nieregularnych miesiączek oraz zaostrza się u nich zespół napięcia przedmiesiączkowego. „Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że skutki oddziaływania SARS-CoV-2 na inne narządy mają negatywny wpływ również na funkcjonowanie jajników”, tłumaczy dr Fan.

Reklama

Brytyjscy naukowcy przeprowadzili badanie na ozdrowieńcach i ujawniają, że niemal jedna trzecia wyleczonych, którzy brali udział w badaniu wraca do szpitala w ciągu kolejnych pięciu miesięcy. Obserwuje się u nich problemy z sercem czy wątrobą. Co więcej, w ciągu pięciu miesięcy od wyleczenia z powodu powikłań COVID-19 umiera jeden na ośmiu pacjentów. Jak na razie nie wiadomo, jak powstrzymać rozwój „długiego ogonu” koronawirusa, a niektóre media piszą wprost, że to jedna z najbardziej intrygujących zagadek...

Adobe stock
stock.adobe
Reklama
Reklama
Reklama