Dzieci Tomasza Kota nie chodzą do szkoły. Dlaczego?!
Aktor odrzucił tradycyjny model edukacji
- VIVA!
Dzieci Tomasz Kota od kilku lat nie chodzą do szkoły! Dlaczego? Aktor i jego żona zdecydowali się na zupełnie inny model edukacji. Czy nauczanie domowe to dobry sposób na naukę w dzisiejszych czasach?
Dzieci Tomasza Kota nie chodzą do szkoły
Tomasz Kot i jego żona Agnieszka odrzucili tradycyjny model edukacji dzieci. Ich dzieci, jedenastoletnia Blanka i ośmioletni Leon nie chodzą do szkoły, tylko uczą się w domu pod okiem mamy. Aktor nigdy się temu nie sprzeciwiał, bo jego ukochana ukończyła Psychologię Stosowaną na Uniwersytecie Jagiellońskim i zajmowała się terapią dziecięcą, więc ma doświadczenie pedagogiczne. Najwyraźniej nauczanie domowe jest w ich przypadku skuteczne, bo Blanka i Leon zdają zewnętrzne egzaminy i to na… szóstki! Co więcej, rozwijają swoje zainteresowania artystyczne.
Wady i zalety domowego nauczania
O nauczanie dziecka w domu może wystąpić każdy. Maluch jest zapisywany do szkoły, ale odpowiedzialność za jego edukację biorą na siebie opiekunowie. Następnie dziecko musi przejść egzaminy końcowe na koniec roku, potwierdzające poziom jego wiedzy.
Oczywiście to, że dzieci nie chodzą do szkoły, nie oznacza, że uczą się mniej czy gorzej rozwijają. Przyswajają wiedzę jedynie w innych warunkach i mają na to tyle czasu, ile potrzebują. Nie muszą dostosowywać się do poziomu klasy, a rodzice poświęcają mu całą swoją uwagę. Dzięki czemu, maluch szybciej kończy "zajęcia" i ma więcej czas wolnego, który może poświecić zabawie czy rozwojowi własnych zainteresowań.
Fakt, taki model ma również swoje wady. Przeciwnicy twierdzą, że przy takim sposobie nauczania dziecko będzie miało problemy z socjalizacją. A tę umiejętność od najmłodszych lat zdobywa spędzając czas w szkole z rówieśnikami, gdzie uczy się rywalizacji i samodzielności. Pewne badania dowiodły, że jest zupełnie na odwrót: dzieci, które uczą się w domu chętniej nawiązują kontakty z ludźmi i są lepiej przystosowane do życia w społeczeństwie. Jednak specjaliści podkreślają, że dla młodego człowieka ważna jest możliwość konfrontacji ze sprzeciwem, z brakiem zgody.
Pojawia się jeszcze zarzut, dotyczący braku wystarczającej wiedzy opiekuna, który ma usystematyzować wiedzę dziecka. I tu pojawia się kolejne rozwiązanie. Jeśli rodzice nie znają się na konkretnej dziedzinie, nic nie stoi na przeszkodzie, by zatrudnili korepetytora. Poza tym w wielu przypadkach uzupełnieniem nauczania rodziców są m.in. dodatkowe zajęcia w terenie czy udział w kołach zainteresowań.
Według ostatnich danych Ministerstwa Edukacji Narodowej wzrasta liczba dzieci w edukacji domowej. Pod koniec 2017 roku wynosiła 13 955, czyli aż 26% więcej niż w roku 2016.
Jesteś zwolennikiem takiego modelu edukacji?
Tomasz Kot z żoną Agnieszką na festiwalu w Cannes