Reklama

Nie mówią o swoich traumatycznych doświadczeniach w obawie przed napiętnowaniem. Bo jak na te informacje zareagują ich najbliżsi, społeczeństwo…? Swój dramat przeżywają w ciszy. Na szczęście coraz częściej mówi się o molestowaniu seksualnym przez księży. Dariusz Kołodziej jest wstrząsającym głosem ofiary księdza pedofila. Mężczyzna postanowił przerwać milczenie. Poznaj jego historię...

Reklama

Historia Dariusza Kołodzieja

Kilka dni temu Dariusz Kołodziej wziął udział w konferencji fundacji „Nie lękajcie się” w Sejmie. W ciągu ostatnich sześciu lat nikt nie wiedział, co przeżywa. Długo zastanawiał się, czy wyjść z cienia, przełamać strach i przyznaje, że najgorszy jest wstyd. W końcu odważył się opowiedzieć o swoich doświadczeniach. 21-latek nie ukrywa już, że jest ofiarą księdza pedofila. Walczy nie tylko w swojej sprawie, ale także innych osób, które zostały skrzywdzone przez duchownych.

„Gdy dorosły facet obmacuje dzieciaka w miejscach, w których nie powinien dotykać, to nawet nie wiadomo, jak to dorosłym opowiedzieć”, wyznał w wywiadzie dla Noizz.

Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w 2012 roku w niewielkiej parafii w Jemielnicy diecezji opolskiej. Dariusz Kołodziej miał zaledwie 13 lat. Ksiądz Mariusz był przyjacielem jego rodziny, miał świetny kontakt z młodzieżą.

„Początkowo nic nie wskazywało na to, że może być zainteresowany mną inaczej niż po przyjacielsku. Lubił młodych ludzi, grał na perkusji, beatboxował. (...) Ale z czasem coś zaczęło się zmieniać. Raz, gdy jechaliśmy samochodem puścił mi audycję z udziałem pani seksuolog na temat seksu i masturbacji. (...)Potem wypytywał mnie czy już się masturbowałem, czy miałem polucje ”, powiedział Marcie Ciastoch.

Ministrant był zdziwiony zachowaniem księdza, ale nie spodziewał się, że ze strony przyjaciela rodziny spotka go tyle zła. Sprawiał wrażenie, że odgrywa rolę ojca, dlatego wówczas czuł się przy nim bezpiecznie. „Doceniał mnie, zabierał na przejażdżki. Ten wyjazd do spa nie był naszym pierwszym, wspólnym wyjazdem”, dodaje w rozmowie z dziennikarką.

Wyjazd do spa w Głuchołazach miał być jego urodzinowym prezentem. „Przestało mi się podobać, gdy zabrał mnie do sauny i rozebrał się do naga. Mnie też do tego nakłaniał, przekonywał, że do sauny się wchodzi nago, więc ja też powinienem się rozebrać”, tłumaczył. Ale prawdziwy koszmar rozegrał się w drodze powrotnej. „(...) zjechał na pole i wtedy się zaczęło. Nie wiem, czy chce opowiadać o tym, co on mi zrobił… (…) Byliśmy gdzieś na bezludziu, ja 13 lat, on 33. Dla dorosłego faceta niego to żaden problem złapać gnojka i rzucić nim o coś. Bałem się, że zrobi mi jeszcze większą krzywdę. (...) Rano, gdy wracaliśmy do domu zapytał jak mi się spało i czy coś pamiętam. Skłamałem, że nic nie pamiętam i dobrze się wyspałem. ”, mówi w rozmowie dla Noizz.

„Mieliśmy milczeć, nikomu nie mówić”

Nikt niczego się nie domyślał. Trzynastoletni chłopiec przez wiele miesięcy milczał, bał się opowiedzieć o swoich oświadczeniach rodzicom. W końcu odważył się wyznać mamie całą prawdę. Doświadczenia mocno na niego wpłynęły, ale dziś potrafi głośno, odważnie mówić o tym, co go spotkało i chce pomagać innym.

Podobno ofiar księdza Mariusza jest więcej, ale wszyscy się tego wypierają. Rodzina postanowiła zgłosić sprawę biskupowi. „Mieliśmy milczeć, nikomu nie mówić, nawet ojcu, biskup miał się zająć całą sprawą. Ale tak się zajął, że ksiądz Mariusz jeszcze dwa lata posługiwał w innej miejscowości”, zwierza się Marcie Ciastoch.

Księdza przeniesiono do domu emeryta, powodem miał być kiepski stan zdrowia. Dopiero po kilku latach wydalono go z kapłaństwa. Duchowny, który dopuścił się molestowania trzynastoletniego wówczas chłopca przeprosił go na pierwszej rozprawie, która rozpoczęła się rok temu. Przyznał się do winy. Dariusz Kołodziej uważa, że Mariusz K. powinien w końcu otrzymać zasłużoną karę. Księdzu grozi wyrok 12 lat więzienia. „To było słowo "przepraszam". Wtedy akurat targały mną takie emocje, bo to była pierwsza rozprawa i to był pierwszy raz, kiedy po tych sześciu latach zobaczyłem go znowu w cztery oczy i nie ukrywam, byłem wyjęty z rzeczywistości podczas tej rozprawy”, mówił w TVN24.

W piątek biskup odpowiedzialny za przeniesienie księdza Mariusza do innej parafii wystosował otwarty list, w którym przeprosił ofiarę pedofila. „Skierowany de facto niby do mnie, aczkolwiek czuję bardziej, że kuria niejako próbuje się wymigać od tego, co zataiła. Jeżeli ktoś przeprasza, to powinien przeprosić osobiście. Potrzebuję spojrzenia mu w oczy i porozmawiania z nim jak człowiek z człowiekiem”, mówił w Faktach po Faktach.

Jak dziś wygląda życie Dariusza Kołodzieja? Po tym, co się stało jego stosunek do Boga i wiary legł w gruzach. Mężczyzna prowadzi salon fryzjerski w rodzinnej miejscowości. Niestety musi mierzyć się z krytyką, nieprzyjemnymi komentarzami na swój temat i podkreśla, że mieszkańcy nie są gotowi na konfrontację z prawdą. Wciąż nie dopuszczają do siebie myśli, że pedofilia w Kościele istnieje. Wydaje się, że coś jednak drgnęło po poniedziałkowej konferencji. Ale najwięcej wparcia i pozytywnych słów otrzymał od obcych osób.

Reklama

„Setki osób pisze mi codziennie takie miłe wiadomości, że są ze mną, że trzymają moją stronę. Ale bardziej szokuje mnie to, ile osób po prostu się otworzyło przede mną. Osoby, które mają w chwili obecnej po 30, 40 lat”, mówił dla TVN 24.

Reklama
Reklama
Reklama