Reklama

Kilkanaście lat temu zmierzyła się z poważną chorobą. Spędziła w szpitalu trzy miesiące. Zwyciężyła. Daria Widawska rzadko wraca do bolesnych wydarzeń z przeszłości. W rozmowie z Żurnalistą opowiedziała o swoich przeżyciach z tamtego okresu.

Reklama

Daria Widawska przed laty walczyła o życie

Był koniec grudnia, świąteczna gorączka. Aktorka kończyła zdjęcia do drugiej serii serialu „39 i pół”. Nie skarżyła się na zdrowie, czuła się dobrze. Następnego dnia poczuła, że dzieje się coś niedobrego. Bolało ją gardło, miała powiększone węzły chłonne. Poszła do lekarza z myślą, że to zwykła infekcja i dostała antybiotyk, ale leki nie pomagały. Daria Widawska trafiła do szpitala, na oddział zakaźny w pierwszy dzień świąt, 25 grudnia. Niewiele pamięta z tamtego okresu.

„Mój stan był bardzo poważny i tego nie ukrywam. Ale księdza do mnie nie wzywano. Odkąd w grudniu trafiłam do szpitala, do marca, kiedy wyszłam do domu, lekarze nie postawili żadnej diagnozy. Leczono tylko objawy, a nie przyczynę mojej choroby”, mówiła Monice Kotowskiej w 2009 roku w rozmowie z VIVĄ!. Wykluczono problemy hematologiczne, onkologiczne. Aktorkę przebadano, prześwietlono, ale lekarze nie wiedzieli, co jej dolega.

W podcaście z Żurnalistą, Daria Widawska powróciła do wydarzeń sprzed lat. „To była sepsa. Zastanawia to wielu uczonych, mnie również. Odpowiedzi na tak zadane pytanie nie ma. Do dnia dzisiejszego profesor, który uratował mi życie, napisał o moim przypadku w książce, oczywiście bez podawania nazwiska. Też się zastanawiał, co to jest”, wyjaśnia aktorka.

Czytaj też: Daria Widawska chwilę po tym, jak została matką, trafiła do szpitala. Do dziś nie poznała diagnozy

Iza Grzybowska / MAKATA

Daria Widawska, Viva! kwiecień 2009

Daria Widawska o chorobie. Co jej dolegało?

Ulubienica widzów mogła liczyć nie tylko na ogromne wsparcie lekarzy, a przede wszystkim ukochanego męża Michała Jarosińskiego i przyjaciół. W domu czekał na nią sześciomiesięczny synek. Nie mogła przeboleć tego, że nie było jej przy nim. Na szczęście mąż przywoził jej filmy z synkiem w roli głównej. Dzięki niemu czuła, że uczestniczy w tym, co dzieje się w domu.

„Moim jedynym celem w tej całej historii, był powrót do życia, które miałam przed chorobą. Ja nie chciałam niczego zmieniać. Ja chciałam wrócić, do tego co było. Chciałam, żeby to było dokładnie odcięte grubą kreską przed, wycięte 3 i pół miesiąca, grubą kreską po i sklejone na nowo. I tak to traktuje. […] Udało mi się to”, tłumaczyła Daria Widawska w rozmowie z Żurnalistą.

Aktorka wróciła do domu, mogła cieszyć się czasem spędzonym z bliskimi, Jednak jej spokój został zakłócony przez fotoreporterów, którzy śledzili jej każdy krok. „Uwielbiali stać przed moim domem. Nie wchodziłam do klatki, bo stali przed drzwiami, nie można było ich przesunąć, bo od razu naruszenie przestrzeni osobistej, i tak dalej, i tak dalej, nie? Sześć samochodów paparazzi miałam najwięcej za sobą. Po chorobie. Bo myśleli, że wiesz, że wyjdę z samochodu, że nie wiem, umrę, upadnę… To byłby news”, zwierzyła się.

Źródło: Kozaczek, Plotek

Czytaj też: Ma czwórkę rodzeństwa, brat zawdzięcza jej życie. Rodzina Joanny Kulig wiele przeszła

Zuza Krajewska/LAF AM
Reklama

Daria Widawska, VIVA! wrzesień 2016

Reklama
Reklama
Reklama