Reklama

Daphne Guinness, angielska ikona mody, arystokratka i dziedziczka fortuny Guinnessów, w wieku 48 rozpoczyna karierę muzyczną. - Muzyka zawsze była moją pierwszą miłością. Chciałam być muzykiem ponad i poza wszystkim innym - wyznaje sławna debiutantka.

Reklama

Do tej pory światem i wielką słabością Daphne Guinness była moda. Od zawsze kupowała stroje haute couture, tak jak inni inwestują w nieruchomości czy złoto. Niedawno przyznała się nawet do posiadania ponad 2500 kreacji, 450 par butów, 70 kapeluszy i 200 torebek.

Niezwykle wychudzona (przy wzroście 1,72 m waży 55 kg) i ekscentrycznie ubrana, sunąc w fantastycznych butach na wysokim obcasie i kuriozalnej podeszwie, wygląda jakby płynęła jakaś zjawa. "Ona jest z zupełnie innego świata. Niewielu ma tam dostęp" - zawyrokował dziennikarz "New Yorkera".

"David Bowie dał mi pewność siebie"

Stać ją - i to dosłownie - na największe ekstrawagancje. Jako 19-latka wyszła za mąż za greckiego miliardera, urodziła mu trójkę dzieci i rozwiodła się z nim, zgarniając 20 mln dolarów z intercyzy. Dziś fortunę wydaje z fantazją. Nie tylko na dziwne stroje. Teraz sfinansowała swoją kolejną pasję - muzykę. Postanowiła zostać piosenkarką, choć zbliża się do 50-tki.

Daphne w teledysku "The Long Now"

Właśnie wydała teledysk do pierwszego singla "The Long Now", w którym nocą spaceruje po Manhattanie. Wideo powstało podczas jednej nocy - Daphne grała piosenkę swojemu przyjacielowi Luce Pizzaroniemu, gdy on nagle zaproponował: "A dlaczego nie możemy po prostu kręcić klipu dzisiaj?".

Efekt? Daphne wygląda i brzmi w nim jakby naprawdę była w swoim żywiole. - Zawsze byłam muzykiem - stwierdza w rozmowie z "Daily Telegraph". - Muzyka zawsze była moją miłością, chciałam być muzykiem ponad i poza wszystkim innym. Jeszcze przed moim małżeństwem chodziłam do szkoły muzycznej Guildhall School of Music.

Czemu dopiero teraz zdecydowała się na karierę muzyczną? - Dzięki Bogu tę szansę mam dziś, bo kiedy byłam młodsza, miałam zbyt wiele zahamowań. Czuję, że teraz to odpowiedni moment. To było spontaniczne. David Bowie dał mi pewność siebie. On i Tony Visconti powiedzieli: "Jesteś bardzo dobra w pisaniu piosenek". Te słowa absolutnie stały się dla mnie całym światem. I dlatego to zrobiłam - wyznaje.

materiały prasowe

Okładka albumu Daphne Guinness "Optimist In Black"

"Dużo jest o bólu, cierpieniu, żałobie i złamanym sercu"

Klip zapowiada debiutancką płytę Brytyjki - "Optimist in Black" - przy której stworzeniu pracowała z legendarnym producentem Davida Bowie, Tonym Viscontim. - Bez cienia wątpliwości, Tony jest najlepszym żyjącym producentem muzycznym na świecie. On naprawdę zanurza się w projekcie. Jeśli ktoś inny nie może czegoś zrobić doskonale, on sam po prostu bierze gitarę basową i siada za perkusją, pomaga też stworzyć najbardziej niesamowity zespół muzyków. Do tego jest bardzo zabawny i dyskretny - Guinness wychwala swojego współpracownika w "Another Magazine".

Wiele tekstów na "Optimist in Black", która na rynku pojawi się 27 maja, napisała pod wpływem osobistych doświadczeń. Zaczynała od melodii i gitary unplugged, a słowa po prostu same przychodziły, gdy czytała swój pamiętnik, w którym kilka lat wcześniej notowała emocje po śmierci brata i dwójki sławnych przyjaciół: Alexandra McQueena i Isabelli Blow.

- Dużo jest o bólu, cierpieniu, żałobie i złamanym sercu. Stąd na ścieżce znalazły się prawdziwe wrzaski, krzyki i dźwięki rodem z rocka lat 60. Chciałam, żeby słuchając płyty, ludzie czuli się, jakby byli ze mną w podróży - wyjawia.

materiały prasowe

W teledysku "The Long Now" Daphne nocą spaceruje po Manhattanie

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama