Reklama

Krystyna Demska-Olbrychska i Daniel Olbrychski są małżeństwem od ponad dwudziestu lat. Para dzieli na co dzień wszystkie smutki i radości, ale przede wszystkim dużo rozmawia. Czy o wszystkim? O rzeczy ostateczne zapytała w rozmowie z bohaterami najnowszej VIVY! Krystyna Pytlakowska.

Reklama

Fragment wywiadu z Danielem Olbrychskim i jego żoną

– Rozmawiacie o śmierci?

Krystyna: Czasami.

Daniel: Mamy świadomość przemijania i coraz częściej jeździmy na Powązki kogoś żegnać. Często przemawiamy. Właściwie wyspecjalizowaliśmy się już w mowach pogrzebowych. Ostatnio Basię Wachowicz żegnałem, niedawno swojego brata, ciocię, która 111 lat dożyła. Urodziła się w Korczewie, w majątku, z którego właścicielką sąsiadujemy i przyjaźnimy się. To do jej prababki pisywał Norwid.

– Boicie się śmierci?

Daniel: Bo ja wiem? Kiedy wracamy do domu w Podkowie albo jedziemy do Drohiczyna na kilka dni, a obie drogi są piękne, często marzymy głośno, żeby to mogło jeszcze potrwać chociaż z 50 lat. Trzeba mieć świadomość, że od 30 lat żyjemy w najpiękniejszym okresie historii Polski w ogóle. Tak uważamy, tak uważają profesorowie historycy Tazbir i Samsonowicz. Takiego 30-lecia nawet Kazimierz Wielki nie miał, w sensie rozkwitu, wspaniałości, możliwości dla wszystkich, którzy tego chcą. Oczywiście nie ma raju na ziemi i zawsze coś można poprawić, coś denerwuje. Ale gdyby nie 1989 rok, to pewnie bym dalej mieszkał we Francji i nie spotkałbym Krysi.

– Kim byłaś w 1989 roku?

Krystyna: Mieszkałam przez cały ten rok w Brukseli, miałam roczne stypendium, głosowałam w konsulacie i z przyjaciółmi świętowaliśmy ten moment. Pamiętam to bardzo dokładnie. Parę miesięcy później Iza Cywińska została ministrem kultury. Do Antwerpii przyjechał Stary Teatr z Krakowa i Staszek Radwan opowiadał o wszystkim, co dzieje się w kraju. Chłonęliśmy te informacje z pierwszej ręki. W tym czasie obejrzałam też we francuskiej telewizji rozmowę fantastycznej dziennikarki Christine Ockrent z Bronisławem Geremkiem. Piękną rozmowę o tym, co się dzieje w Polsce. Pamiętam, jak powiedziała, że po tak wygranych wyborach pewnie na ulicach strzelały szampany. Profesor nienagannym francuskim odpowiedział: „Nie, proszę pani, szampany nie strzelały z podstawowego powodu – w Polsce nie ma szampana”.

Daniel: Tak, ale mija rok, tyle mądrych i wspaniałych decyzji, zlikwidowane kolejki, zatrzymana inflacja, rządzi premier Mazowiecki, prezydentem jest nieprzeszkadzający w niczym Jaruzelski. Przychodzą wybory prezydenckie i o mały figiel ten wspaniały naród i wspaniałe społeczeństwo nie wybiera Tymińskiego. Mazowiecki po przegraniu w półfinale, mówiąc językiem sportowym, błaga na kolanach przed swoim elektoratem, żeby głosować w drugiej turze na Wałęsę. I to jest to społeczeństwo. Jak mówił Norwid, jesteśmy wielkim narodem, ale żadnym społeczeństwem, i tu się nic nie zmieniło. Te statystyki, które widzimy w tej chwili, mimo widzenia, że to wszystko wspaniałe, do czego doszliśmy, może być przekreślone decyzją każdego z tych ministrów tej kretyńskiej, szkodliwej partii. Uważam, że patriotyzm dzisiaj, recepty nie mam, ale podstawowa rzecz wbić w ziemię tę samolubną, zdradziecką partię. Ale skoro to społeczeństwo, o którym mówiła Krysia, jeżeli jesteście takim narodem, tak dalej głosuje, to opadają ręce.

Krystyna: Przeraża mnie sprawa edukacji w tej chwili. Nikomu nie przyszło do głowy, żeby wysnuć podstawowy wniosek, że to jest celowe działanie na pokolenia w przód, żeby wychować pokolenie tumanów.

– O tym rozmawiacie codziennie wieczorem na tarasie?

Daniel: Tak, oglądamy TVN24, a potem, żeby się uspokoić, oglądamy po raz kolejny „Ranczo”.

Krystyna: „Ranczo” jest tak pięknym filmem o Polsce.

Reklama

Całą rozmowę przeczytacie w najnowszej VIVIE! Numer z Izabelą Janachowską na okładce jest już w kioskach. W środku znajdziecie także poruszający wywiad z Dominiką Tajner, która rozlicza się z przeszłością.

Szymon Szcześniak/LAF AM
Szymon Szcześniak/LAF AM
Reklama
Reklama
Reklama