Córka Piotra Cyrwusa opowiedziała o swojej walce z uzależnieniem
Jej wpis chwyta za serce
Córka Piotra Cyrwusa kilka dni temu zamieściła w sieci poruszający wpis. Anna Maria Stachoń przyznała w nim, że od lat walczy z chorobą alkoholową. ,,Jeśli myślisz ze w uzależnieniu głównym problemem jest alkohol czy narkotyki, to niestety jesteś w błędzie", mówi. Aktorka opisała, jak teraz wygląda jej nowe życie.
Córka Piotra Cyrwusa o walce z uzależnieniem
Córka Piotra Cyrwusa poszła w ślady taty i związała się z aktorstwem. Na co dzień wraz z mężem wychowuje ośmioletniego synka i sześcioletnią córeczkę.
Nikt nie zdawał sobie sprawy, że od wielu lat zmaga się z uzależnieniem. W Wielki Piątek Anna Maria Stachoń zamieściła na Facebooku szczery wpis z okazji drugiej rocznicy abstynencji.
„Dziś są moje drugie urodziny. Dwa lata abstynencji. 730 dni”, zaczęła. ,,Tak wole liczyć, ponieważ moja walka trwa codziennie - przez 24 godziny. Jeśli myślisz ze w uzależnieniu głównym problemem jest alkohol czy narkotyki, to niestety jesteś w błędzie. Problemem jestem ja i moja głowa. Substanja była dla mnie rozwiązanie", dodała.
Aktorka opowiedziała o tym, jak choroba na nią wpłynęła.
,,Alkoholizm, narkomania nie jest elegancką chorobą. Gdybym miała wybór to wybrałabym inną. Chociażby taka, która nie koncentruje mnie na ucieczcie właściwie przed wszystkim. Ucieczce przed przezywaniem emocji, każdej. Ucieczce przed bliskością. Chorobie w której roznoczesnie czuje się najgorsza i najlepsza na świecie. Chorobie która odebrała mi kolory świata pozostawiając go czarno-białym", wyznała.
Anna Maria Stachoń podziękowała wszystkim obecnym w jej życiu za wsparcie.
,,Chorobie która sprawia że jestem pełna lęków. Która tworzy w mojej głowie nierealne światy do których pod żadnym pozorem nie powinnam wchodzic. Kilka razy dziennie powtarzam sobie „twoja głowa kłamie”. Miedzy innymi dzięki temu żyje. Muszę jeszcze dodać, ze jest to choroba dożywotnia i śmiertelna. Coraz bardziej jestem przekonana, że taka właśnie się urodziłam. Że taka właśnie jest moja droga. Dziś paradoksalnie staram się myśleć o tym jak o błogosławieństwie. Ponież ta choroba kontrastów popchnęła machinę niesamowitego rozwoju osobistego i świadomości. Urodziłam się na nowo, przechodzę drugi raz przez dzieciństwo, dojrzewanie, wczesna dorosłość. Nie często ma się taka możliwość. Dziś przepełnia mnie wdzięczność. Dziś ta wyobrażeniowa pustka która przez lata wypełniałam alkoholem jest wypełniona miłością. Dziękuje wszystkim którzy są obecni w moim życiu. Jakkolwiek jestescie, czy daleko czy blisko, czy wspierająco czy wręcz przeciwnie. Dzięki wam się rozwijam", zakończyła poruszająco.
Życzymy dużo sił!