Reklama

Lara Gessler nie zawsze marzyła o tym, by pójść w ślady znanych rodziców. Rodzinne nazwisko uważała za ciężar i zaczęła studiować socjologię. Dopiero później uświadomiła sobie, że socjologów jest wielu, a to, czego nauczyli ją rodzice – smak – jest niezwykle rzadki. O tym jak wyglądało jej dzieciństwo, jak przeżyła rozstanie rodziców i jakie konsekwencje zdrowotne to przyniosło opowiedziała w rozmowie z Martą Bednarską w nowym numerze Urody Życia.

Reklama

Jaką matką jest Magda Gessler?

W codzienności ciężko było doszukać się rytmu. Mama miała więcej pomysłów niż minut w dobie. Rano mówiła: „Róbmy to, to, to i tamto, a wieczorem o 22 przyjadą do nas supergoście, wiec gotujemy!”. Była inna od wszystkich mam, była zjawiskiem. Torpeda pełna pasji. Córki powielają często wzorzec matki. Mama była dla mnie tak idealna, tak kreatywna, uzdolniona, że w dzieciństwie nie śmiałam jej naśladować. Bałam się jej oceny. Pamiętam, że jako mała dziewczynka chciałam malować jak ona. Spojrzała na mój obraz i pogłaskała mnie. „Nie maluj, bo ci to nie wychodzi”, wspomina Lara Gessler.

Mama była dla mnie tak idealna, tak kreatywna, uzdolniona, że w dzieciństwie nie śmiałam jej naśladować.

Miała dziewięć lat, kiedy rozstali się jej rodzice. Sama jednak mówi, że „może paradoksalnie to zabrzmi, ale poniekąd uratowało mnie rozstanie rodziców. Bałam się, że będę musiała wskazywać, z kim chce być, ale tak się nie stało. Tato był dla mnie naturalnym wyborem. Mama przekierowała swoje zżycie w inna stronę. Przede wszystkim bardzo skupiła się na pracy. Myślę, że chyba wiedziała, co jest dla mnie lepsze”, mówi w wywiadzie.

Po latach przyznaje jednak, że sytuacja rodzinna miała na nią silny wpływ. „Myślę, że kilkanaście lat temu podświadomie, choć w ekstremalny sposób, chciałam uporządkować sobie świat. Dostałam bzika na punkcie odpowiedniego jedzenia. Nadmiernie uważałam na to, co jem, jak i kiedy. Wszystko musiało być dokładnie tak, jak zaplanowałam. W dbałości o posiłki nie chodziło mi o wygląd, szczupłość, tylko o zdrowie i obsesyjna kontrole nad nim. To się nazywa ortoreksja”, wyznała.

Kiedy zauważyła, że sytuacja wymyka jej się spod kontroli?

„Przyjaciółki z liceum wepchnęły mnie na wagę. Niepokoiły się, że jestem strasznie chuda. Zanim zaczął się ten bzik, ważyłam 58 kilogramów, tamtego dnia na wadze zobaczyłam 45, co przy wzroście 173 cm jest, delikatnie mówiąc, przesada. Mama gotowa była porwać cały świat do interwencji. Ale wiadomo – ortoreksja to zaburzenie psychiczne, wiec jeśli ktoś z zewnątrz próbuje ingerować, reagujesz agresja.

Myślę, że zaburzenie było konsekwencja niedoboru stabilizacji w dzieciństwie – rodzajem kompensacji.

Powiedziałam: „Zostawcie mnie na dwa miesiące”. Wydreptałam z tego stanu po swojemu. Jadłam jak dotąd, ale dołączyłam jeden lód w czekoladzie dziennie, z czasem przesterowałam się na sport. Zawsze był dla mnie ważny – wcześniej wspinałam się, uprawiałam taekwondo, lekkoatletykę, tenis. Ćwiczenia okazały się najlepszym psychologiem. Opanowałam całkowicie sytuacje. Myślę, że zaburzenie było konsekwencja niedoboru stabilizacji w dzieciństwie – rodzajem kompensacji”, przyznała w Urodzie Życia.

Jak teraz wygląda jej relacja z matką?

„Jestem dla mamy oparciem. Mój dystans, stanowczość, poukładanie i dyscyplina ją uspokajają. Czyli jest tak, jak powinno być w dzieciństwie z jej strony. Kiedyś to ja potrzebowałam, żeby sprowadzała mnie na ziemię, dawała poczucie bezpieczeństwa. Teraz ja daję to mamie, gdy jej busola wariuje. Nic mnie to nie kosztuje. Uwielbiam naszą wspólną pracę, rozumiem pasję gotowania dla ludzi, sprawiania im przyjemności, opowiadania przez potrawy o rdzennej kulturze. To zarazem najpiekniejszy i najprostszy sposób na bycie razem.

Czy swoje dziecko chce wychować inaczej niż Magda Gessler?

Większość młodych ludzi myśli, że inaczej niż ich rodzice zajmie się swoim potomstwem. I mnie wydaje się, że będę wersją 2.0 własnej matki. Modelem ulepszonym i usprawnionym w porównaniu do poprzedniego. Ale gen Gesslerów – gen szczęścia, kreatywności i apetytu na życie – na pewno chciałabym przekazać moim dzieciom.

Reklama

Cały wywiad z Larą Gessler można przeczytać w najnowszym numerze Urody Życia.

Iza Grzybowska/VOYK
Reklama
Reklama
Reklama