Pierwsze małżeństwo Jerzego Bińczyckiego trwało niecałą dekadę, aktor jako dwudziestokilkulatek związał się z koleżanką z teatralnej sceny, Elżbietą Willówną. Na temat relacji aktorskiej pary wiadomo było bardzo niewiele, a informacje, które pojawiały się na łamach prasy, zawierały w sobie dużo nieścisłości. Jedyna córka aktora, choć przez wiele lat starała się chronić swoją prywatność, zdecydowała się opowiedzieć, jak naprawdę wyglądało małżeństwo jej rodziców, lata dorastania i relacja z tatą.

Reklama

Córka Jerzego Bińczyckiego udzieliła szczerego wywiadu o tacie

Znakomity Rafał Wilczur w „Znachorze”, wspaniały Bogumił Niechcic w „Nocach i dniach”. Jerzy Bińczycki był aktorem, którego kreacje dziś nazywamy ponadczasowymi, a mimo upływu lat, filmy z jego udziałem wciąż biją rekordy popularności. Za sprawą najnowszej adaptacji "Znachora" i zestawiania jej z produkcją z 1982 roku, nazwisko aktora na nowo rozbrzmiało na łamach mediów.

Postaci, z jakich zasłynął na szklanym ekranie Jerzy Bińczycki sprawiły, że także prywatnie zaczął być postrzegany jako uosobienie dobra. W pewnym momencie sam przyznawał, że chciałby podtrzymywać to wrażenie. Córka serialowego Bogumiła Niechcica postanowiła po raz pierwszy udzielić wywiadu, w którym przybliżyła wizerunek aktora jako ojca - człowieka, który miał wiele zalet, ale też wad. „Tato pracował nad sobą i chciał się zmienić”, wyznała dr Magdalena Łaptaś w rozmowie z Joanną Derdą na łamach Zwierciadła.

Miał 28 lat, gdy po raz pierwszy stanął na ślubnym kobiercu. Jerzego Bińczyckiego i Elżbietę Willównę łączyła pasja do teatru, oboje byli młodymi aktorami u progu kariery. Pobrali się w 1965 roku, doczekali się córki Magdaleny. Małżeństwo rozstało się po niemal dekadzie.

Na przestrzeni lat powstało wiele publikacji, które zawierały niedopowiedzenia i nieścisłości w związku z pierwszym małżeństwem Jerzego Bińczyckiego. Córka aktorskiej pary, dr Magdalena Łaptaś, historyczka sztuki i archeolożka, postanowiła po raz pierwszy opowiedzieć tę historię ze swojej perspektywy i położyć kres nieprawdziwym informacjom w temacie m.in. rozstania swoich rodziców. W rozmowie z Joanną Derdą córka aktora podkreśliła, że relacja jej rodziców nie była chwilową znajomością, która zakończyła się od razu po tym, jak na świecie pojawiło się dziecko. "Czułam się zawsze dzieckiem chcianym i kochanym", wyznała na łamach Zwierciadła.

Zobacz także

"W małżeństwie moich rodziców był podział ról: mama była od wychowywania i nauki, a tata od przyjemności. To trochę wyidealizowało jego obraz w moich oczach", dodała Magdalena Łaptaś. Podczas gdy Elżbieta Willówna prowadziła zdrowy tryb życia, nie paliła, zdrowo się odżywiała i unikała popularnych wtedy, artystycznych zgromadzeń np. w SPATiF-ie, jej mąż traktował te towarzyskie wydarzenia jako część swojej pracy.

"Myślę, że dla taty, który bardzo poważnie traktował swoją karierę, SPATiF był trochę jak , tam się przychodziło po spektaklach, tam się omawiało, kto jak zagrał, jeśli się tam bywało, było się na bieżąco. Przy alkoholu i papierosach załatwiało się kolejne angaże i nawiązywało kontakty zawodowe", mówiła córka Jerzego Bińczyckiego w rozmowie dla Zwierciadła. Zdarzało się, że aktor zabierał w takie miejsca też córkę, która zapamiętała z tych wypadów opary dymu, wesołe towarzystwo i alkohol lejący się strumieniami, choć, jak zaznaczyła, tylko przez kolegów taty, bo przy niej powstrzymywał się od picia.

Zobacz też: Jej głos znały miliony dzieci w PRL-u. Danuta Mancewicz zerwała zaręczyny z Ryszardem Baryczem, jednym z największych amantów Polski Ludowej

Jerzy Bińczycki, Kraków 1997 rok

PAP-CAF - Jacek Bednarczyk

Córka filmowego Znachora o tajemnicach ojca

Choć dziś wiele mówi się o szkodliwości alkoholu, w tamtym okresie był on nieodłączną częścią wszystkich spotkań towarzyskich w artystycznym światku. Jak się okazuje, Jerzy Bińczycki, podobnie jak wielu jego kolegów z branży, również mierzył się z problemem alkoholowym. Nie stronił także od hazardu.

"Teraz we wszystkich tekstach pojawia się wypowiedź taty, że nie wierzył w małżeństwa aktorskie. Moim zdaniem to było sprytne odwrócenie uwagi od rzeczywistego problemu i pewnego rodzaju ucieczka od odpowiedzialności. Bo trzeba otwarcie powiedzieć, że tato miał problem z hazardem i alkoholem. W domu starano się nie poruszać tego tematu – ani mama, ani babcia, ani rodzina taty o tym nie mówili, ale Kraków jest specyficznym miejscem, trudno takie rzeczy ukryć, wiele słyszałam z tzw. miasta. Choćby o zamiłowaniu taty do gry w karty na pieniądze", wyznała Magdalena Łaptaś w wywiadzie dla "Zwierciadła".

Córka aktora wyznała, że według niej to właśnie alkohol był jednym z powodów, dla którego jej rodzice się rozstali. Mimo oczywistych źródeł problemów, w domu Bińczyckich starano się nie poruszać tematu nałogów. Nigdy też nie wyciągano tej informacji na zewnątrz - wszystko po to, aby nie zaszkodzić wizerunkowi znanego aktora. "Niemniej o jego skłonnościach opowiedzieli jego koledzy: Leszek Piskorz, Edward Linde-Lubaszenko, Jerzy Fedorowicz. Wspomniał o tym także Jerzy Antczak w swojej książceł", wskazała Magdalena Łaptaś w Zwierciadle.

W "Nocach i dniach" Jerzy Bińczycki stworzył wybitną postać Bogumiła, człowieka niezwykle szlachetnego, niemal pozbawionego wad. Córka aktora wyznała, że w pewnym momencie jej ojciec chciał, żeby widziano go takim również w życiu prywatnym. "Świadomie tworzył swój wizerunek wyidealizowany, niekoniecznie zgodny z rzeczywistością. Tymczasem prawda jest taka, że w pewnym momencie popłynął", powiedziała córka aktora. "Jednak pracował nad sobą i chciał się zmienić", dodała.

Reklama

Zobacz też: Roman Wilhelmi i Iwona Bielska: połączył ich gorący romans. Aktor chciał dla ukochanej skakać z balkonu

AKPA
Reklama
Reklama
Reklama