„Źli ludzie chcieli nas skłócić”. Magda Gessler o relacji z synem, Tadeuszem Müllerem
Jaka jest ich tajemnica?
Pierwszy taki wywiad. Gwiazda Kuchennych rewolucji, Magda Gessler i idący w jej ślady syn, Tadeusz Müller w VIVIE! opowiadają o rodzinnych dramatach. Tadeusz Müller jest synem Magdy Gessler i niemieckiego dziennikarza, Volkharta Müllera. W wyniku rodzinnej tragedii matka i syn opuścili Hiszpanię i przeprowadzili się do Polski. Mówić po polsku Tadeusz nauczył się dopiero w wieku ośmiu lat. Oboje z Magdą Gessler opowiadają o swoich trudnych początkach w Polsce i budowaniu relacji matka – syn. Wyjaśniają, dlaczego przez parę lat nie kontaktowali się ze sobą i co pomogło im wrócić do siebie. Przeczytaj fragment szczerej i emocjonalnej rozmowy. Całość w dwutygodniku VIVA!
Jak Pani wspomina powrót do Polski?
Magda: Gdy Volkhart umarł, umarłam wraz z nim. Było mi bardzo trudno. Przyjazd do Polski był jedynym mądrym wyjściem. Tadeusz był u babci i wiedziałam, że ma dobrą opiekę, więc rzuciłam się w wir mojej pasji czyli gotowania, tworzenia restauracji. Nie było innego wyjścia, musiałam zarabiać. Utrzymywać rodzinę. Dla mnie to był czas dużych zmian, rewolucji! Zależało mi aby przekopać tunel do Polaków, aby zyskali świadomość, że Polska ma najlepszą kuchnię na świecie. Bo ja już to wiedziałam. Z perspektywy zagranicy widziałam Polskę inaczej niż Polacy, więc umiałam ją docenić. Polska to matka smaków, historyczne fusion. Tak jak uroda polskich kobiet jest nieprawdopodobnie interesująca i niepowtarzalna przez mieszanki kulturowe, tak samo dzieje się z kuchnią. Od tureckich wpływów, przez niemieckie, włoskie, francuskie, żydowskie i inne.
Tadeusz: Do drugiej klasy poszedłem do szkoły w Warszawie, na Młocinach. Zderzenie z miastem było ciężkie, czerstwy klimat, wszechobecny smog węgla kamiennego i ponury brak latarń. W roku wyborów Wałęsy na prezydenta, byłem w trzeciej klasie i właśnie grałem z kolegami w piłkę, gdy pod dom podjechał samochód. W środku była mama z moją siostrą przyrodnią, Larą.
Magda: To był 19 września, pamiętam tamtą jesień. W Hiszpanii męczył mnie już nadmiar słońca. W Polsce znów poczułam się dobrze. Tęskniłam. Tym bardziej, że było mi w tamtym czasie bardzo ciężko. Walczyłam, by nie stracić restauracji. A nie jestem stworzona do walki. Moim żywiołem jest kreowanie, gotowanie, tworzenie, budowanie…, a nie kłótnie, właśnie. I wiem, że Ci, którzy w tamtym czasie nie byli mi przychylni, myśleli, że wypadnę z gry, a ja wiedziałam, że muszę postawić restaurację na nogi. Musiałam zadbać o rodzinę. I to był mój priorytet! Moja największa motywacja.
Mieliście przerwę w kontaktach matka-syn?
Tadeusz: Zdystansowałem się w pewnym momencie. Musiałem sobie wszystko poukładać a przede wszystkim odnaleźć siebie.
Magda: To są trudne sprawy, o których nie chcemy rozmawiać. Powiem jedno – byli w naszym otoczeniu ludzie, którym zależało, abyśmy byli skłóceni. Długo trwało, zanim nauczyliśmy się rozmawiać ze sobą szczerze. Oboje mamy mocne charaktery. Ale zależało nam na sobie zawsze. Nigdy nie zwątpiliśmy w szczerość naszej relacji. Byliśmy za sobą. Nawet jak przez moment życie nas rozdzieliło.