Reklama

Jeszcze wiele części świata wciąż walczy ze skutkami pierwszej fali koronawirusa oraz przygotowuje się na nową, a już docierają do nas informacje o kolejnych możliwościach pandemii. Niedawno w chińskich mediach pojawiła się informacja o tym, że w Kazachstanie rozwinęła się nowa choroba, która wkrótce może doprowadzić do śmierci tysięcy ludzi…

Reklama

Zaraza z Kazachstanu? To chiński fake news

Chińska ambasada w Kazachstanie ostrzegła w czawrtek przed nieznanym rodzajem zapalenia płuc, na który rzekomo cierpi około 500 osób z Kazachstanie. Trzydzieści z nich ma walczyć o życie na oddziałach intensywnej terapii. Za najbardziej niebezpieczne tereny, gdzie epidemia miała rozwijać się najszybciej podano obwody: aktobski i atyrauski oraz miasto Szymkent. „Codziennie około 300 osób przyjmowanych jest do szpitala z objawami zapalenia płuc. Wiele z tych osób okazuje się mieć nie koronawirusa, a inną chorobę”, tłumaczyła agencji Kazinform Saule Kisikowa, która zarządza departamentem zdrowia w Nursułtan.

W mediach tłumaczono, że choć objawy tajemniczej zarazy mają być według chińskich mediów podobne do koronawirusa, to skutki niszczące zdrowie i odbierające życie pojawiają się o wiele szybciej, niż w przypadku COVID-19. Podano, że tylko w czerwcu na nienazwanego wirusa zmarło w Kazachstanie 628 osób – w tym wielu obywateli sąsiadujących Chin.

Jak jednak dziś podała agencja Reutera wszystkie informacje, które rozlały się już po sieci są nieprawdziwe. „Informacje opublikowane przez niektóre chińskie media, dotyczące nowego rodzaju zapalenia płuc w Kazachstanie, są błędne” napisano w komunikacie kazachstańskiego ministerstwa zdrowia. To kolejna lekcja, by sprawdzać wszystkie informacje, które pojawiają się na forach, portalach i mediach społecznościowych.

Reklama

Przypomnijmy, że w połowie tygodnia informowaliśmy o dwóch przypadkach dżumy wykrytych w Chinach. Władze miasta Bayan Nur ogłosiły wtedy alert 3. stopnia (w czterostopniowej skali) w związku z oficjalnie ogłoszonymi dwoma przypadkami zarażenia się dżumą w postaci dymieniczej. Pierwszy dotyczył pasterza, który zjadł zainfekowane pałeczkami dżumy mięso świstaka. Miejscowa ludność wierzy bowiem, że to cudowny lek na różne schorzenia. Mężczyzna jest jednak w stanie stabilnym. Znacznie gorzej czuje się 15-latek, który polował z psem na świstaki. Nie wiadomo, jaki dokładnie z gryzoniem nastolatek miał kontakt, ale trafił on do szpitala w stanie krytycznym. Ta informacja jest prawdziwa.

Adobe stock
stock.adobe.com
Reklama
Reklama
Reklama