Reklama

Reklama

W wyobraźni wielu z nas Cezary Pazura to aktor znany głównie z ról komediowych o niezwykłej charyzmie i poczuciu humoru. W wydanej właśnie autobiografii „Byłbym zapomniał…” Pazura lekkim językiem opisuje swoje życie. Jak sam twierdzi skupił się na momentach, które najmocniej zapadły mu w pamięć. Powstała książka bardzo osobista i wcale nie tak wesoła, jak mogłoby się wydawać. Aktor wyznał, że jest w nim duża tęsknota za dzieciństwem i to jemu poświęcił dużą część autobiografii, załączając wyjątkowe zdjęcia z archiwum prywatnego.

Cezary Pazura pobity jako dziecko

Dzieciństwo aktor wspomina z rozrzewnieniem. Cieniem położyło się na nim jednak jedno wydarzenie… W wieku 11 lat mały Czarek został ofiarą brutalnego pobicia: „Pan Niewiadomski. Jedyny w gminie robił na koparce, więc specjalista. Pod ochroną. Lokalne zjawisko. Pił więcej niż normalnie. Ciągle się awanturował. Kiedyś, gdy z nutami pod pachą szedłem na lekcje pianina do ogniska muzycznego przy zakładowym domu kultury, czyli do bloku naprzeciwko, wstąpiłem po drodze do kawiarni przy delikatesach po marcepanową czekoladkę (…) Niewiadomski siedział jak zawsze pod parasolami i pił z grupką wiecznie tam przesiadujących meneli. Tego dnia jednak był podkurzony bardziej niż zwykle — może jeszcze niedopity, a może skacowany? Na mój widok dostał jakiejś białej gorączki, wspomina Pazura w książce.

To, co później nastąpiło, to był prawdziwy koszmar, który do tej pory wywołuje u aktora emocje i łzy: „Zaczął coś do mnie bełkotać, ale nie mogłem na początku zrozumieć, o co mu w ogóle chodzi, więc grzecznie podszedłem bliżej. Naiwny dzieciak. Po chwili usłyszałem: »Wiesz, jak ja z Niemcami walczyłem?«, ale zanim zdążyłem odpowiedzieć, już dostałem pięścią w głowę. Upadłem na chodnik, nuty mi się rozsypały, a ten skacze po mnie buciorami. A ja mam jedenaście lat! Wreszcie złamał mi żebra, usłyszałem ich głuchy trzask, zdeptał mi też brutalnie palce. Na pianinie już nie zagram… Niewiadomski wpadł w kompletny szał i dostał ataku agresji od wódy. Czy to było najgorsze? Nie, najgorsze było to, że długo nikt się do nas nie zbliżał, Niewiadomski katował, a wszyscy patrzyli, co jeszcze wykombinuje, bo on… po prostu tak ma po kielichu. Gdy ja już ledwie żyłem, usłyszałem wreszcie czyjś zapity, znudzony głos: »No weź, Zdzisiu, daj spokój, to dzieciak jeszcze«. Jakoś ściągnęli ze mnie tego psychola, relacjonuje aktor.

Co wydarzyło się później? Zakrwawiony i skatowany mozolnie doczołgałem się do domu, bo nie mogłem iść o własnych siłach. Nawet nie płakałem, bo łuki brwiowe miałem rozbite, twarz mnie szczypała, no i byłem w szoku. Nuty zostały na chodniku przed kawiarnią. Byłem sam. Nikt dziecku nie pomógł. Nie wziął w obronę. Ledwie oddychałem. Do dziś mam lewą stronę klatki piersiowej niżej od prawej. Podobno niedobrze dla mięśnia sercowego. Ale ćwiczę, bo to pomaga… Co z Niewiadomskim? Gdy przetrzeźwiał, zapłacił moim rodzicom za moje leczenie, byleby go tylko na milicję nie podawać. A rodzice? No cóż… Musieli przejść nad tym do porządku dziennego, bo to przecież jedyny w Niewiadowie specjalista, który koparką potrafił nap***. A socjalizm trzeba było szybko budować — koparką. I to było najgorsze ze wszystkiego. Bezkarność silniejszego. Bezradność rodziców, kończy przerażającą opowieść.

Materiały prasowe

Reklama

Zobacz także: „Każdy facet marzy o takiej kobiecie…”, tak Annę Przybylską wspomina Cezary Pazura! Czego jeszcze dowiemy się z nowej książki o aktorce?

Reklama
Reklama
Reklama